Cieszę się ,że jednak go nie zjadłem Markus przywoła widmowy legion a potem się przewrócił i zaczął śmiać się jak szaleniec.Krucej- okazywał wszelkie oznaki choroby psychicznej.
Chociaż znaliśmy się tak nie długo już wiedziałem ,że polubiłem tego syna Hadesa.
Minotaur wierzgał i rzyczał uczepiłem się jego ucha jednak natychmiast mnie z rzucił.
Uderzyłem o jakiś kamień łamiąc sobie kilka żeber.
Bykołak zaszarżował na Markusa i jego siostre która usiłowała przywrucić brata do stanu używalności.
wstałem i skoczyłem między wilki a potwora.
Pochylił głowę a ja niewiele myśląc rzuciłem się na niego.
Tylko ja mogłem zrobić coś tak głupiego ,byk nadział mnie na swój róg i wyrzucił w powietrze tak więc zostałem potworzym szaszłykiem super.
Potem zrobił to samo z Hazel .
Markus nadal leżał pół przytomny na ziemi.
Wściekły natychmiast znalazłem się przed potworem.
Wezwałem wiatr zacząłem odpychać od siebie potwora.
Spojrzałem w jego przekrwione pałające żądzą mordu oczy.
-Nikt nie będzie bił moich przyjaciół
Zawarczałem dziko i w około rozpętała się burza.
Kawałki lodu raniły minotaura który przewrócił się podwpływem wiatru.
Skoczyłem mu do gardła ciesząc się unicestwieniem i chaosem.
Wiatr rozwiał pył pozostały po potworze ale burza nie ustawała z daleka dobiegły prawie nie słyszalne glosy innych wilków.
Opadałem z sił krwawiąca rana w boku paliła mnie żywym ogniem ale rozpętany przeze mnie huragan nie mijał poczułem jak życie powoli wysoncza się ze mnie razem z krwią.
Zdążyłem tylko pomyśleć ,że taka śmierć jest wyjątkowo głupia..
Markus?Hazel? a może ty Moonli?
spoko nie umarłem..
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz