Zawsze marzyłem o tym by poczuć się jak kolba kukurydzy, ale teraz z tej perspektywy już bardziej przemawiał do mnie popcorn...
Oniemiały prubowałem krzyczeć, ale niezbyt mi to zapewne wychodziło bo
niby z jakiej paki miałbym mieć usta, musiałem się po prostu pogodzić z
faktem iż resztę źycia spędzę jako stęchła kolba.
Tawl natomiast wpadł w głęboki trans morderczej walki, oczy prawie
płonęło mu bez opamiętania, a ja miałem wrażenie, że z domniemanego boga
rolnitwa jak sądzę zostanie tylko mokra plama. Czułem się tak zbędny w
tej sytuacj tak jak kawałek moich owoców między zębami i sumie miałem
racje bo Tawl radził sobie wręcz koncertowo... Z czego zdałem sobe też
sprawę że....on wzbudza we mnie szacunek i strach. Teraz już wiedziałem
napewno za kogo jeśli tylko będę musiał poświęcę moje martwe i bezcelowe
życie.
Nagle nasała cisza, Tawl i jego przeciwnik mrozili się wzrokiem, ale w
moim przyjacielu było coś mrocznego, potęrznego czego nie rozumiałem,
dopiero gdy bóg zniknoł wreszcie jak ogromny flesz, dostrzegłem
niebieską aurę wokół Tawla.
Biasior opadł na ziemie cięźko dysząc, a ja Poderwałam się na równe nogi
nie pamiętając już nawet o tym, że do niedawna byłem warzywem.
- Hej, twardzielu !? - Wżasnołem mu do ucha, ale on ledwie drgnoł,
dopiero gdy wspomniałem o tym, że musze go opatrzyć zaczoł się rzucać na
wszystkie strony krzycząc " nigdy więcej !! " co mnie ucieszyło.
- Jesteś strasznie żywotny... - przyznałem szeptem kładąc chrapiącego
już od dłuższego czasu Tawla na posłanie w prowizorycznej izbie chorych i
rannych.
- Asz nadto... - Przyznał mi znajomy głos, choć nie mogłem znalećś jego źrudła.
- Czego szukasz ? Kretynie ?! - Obiło się echem po mojej czaszce.
- Idź z tąd nie potrzebuje kolejnego utrapienia, naprawdę mam ich pod dostatkiem!
- To nie takie proste braciszku, bo widzisz... Tak się składa, że jak
narazie to ja tu jestem twoim głównym problemem. - Oczy mi się zamgliły i
zobaczyłem w nich moje oblicze tylko że białe z szyderczym uśmiechem.
- Markus ? - Odchrząknoł zniecierpliwiony Tawl który wyrażenie prubował mi coś tłumaczyć. - Ziemia do kukurydzy !
- Ekchem... Tak no jestem... Coś mówiłeś ? -Udałem głupiego maskującą tym samym grymas bólu na moim pysku.
- Wiesz czego chciał od ciebie ten bóg ? - Zaczołem wreszcie przerywając ciszę.
- nie do końca... Chyba - Zmarszczył sie i ułożył dziwnie na posłaniu
otewierając niektóre z ran. - Chyba ? A jaśniej ? Nie ruszaj się już i
tak straciłeś dużo krwi... Cud nad cudami że jeszcze dychasz.
Tawl ?
Ta da :/ sorry za długość
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz