Chodziłam sobie po różnych łąkach i lasach. Zobaczyłam wiele wilków. Zbiegłam do nich. Miałam fuksa, bo bym prawie wpadła na jakieś drzewo, ale potem wpadłam na wilka. Miałam szczęście w nieszczęściu, bo wpadłam na Avara, ale go przewróciłam, a sama stałam jak zjeżony kot. Zaczęliśmy rozmawiać:
- A może chcesz dołączyć do watahy?
- Naprawdę mogę?
- Nie, wiesz? Jak cię pytam, to raczej mogłabyś chyba że nie chcesz.
- TAK! – Odpowiedziałam bez namysłu.
- No to witamy. – Powiedział z uśmiechem – A tak w ogóle, to jestem Tawl, a ty?
- Appalosa. – Poszłam za nim w głąb tego miejsca. Przeszliśmy trochę i w pewnym momencie on stanął.
- No dobra. Tu cię zostawiam, poradzisz sobie, ale nie narozrabiaj w pierwszy dzień. – Jak wypowiedział ostatnie słowa, to normalnie osłupiałam. Może i czasem narozrabiałam, ale nie aż tak bardzo… No może trochę… Ale w każdym razie spostrzegłam jakiegoś wilka. Oczywiście pierwsze co, to do niego podbiegłam, ale nie zdążyłam zagadać, bo wzbił się w powietrze. Ale zobaczyłam kolejnego:
- Czołemko! – Krzyknęłam z uśmiechem.
- O! Ktoś się do mnie odezwał… Jesteś tu nowa, prawda?
- Tak. Jestem Appalosa, a ty?
- Moonlight.
- Aha. To fajnie! A dlaczego wyglądasz na smutną?
- No bo podobno wszystkim uprzykrzam życie! Jestem tą złą, najgorszą! – Prawie poleciały jej łzy.
- Gadanie! Nie wież im! Naj wyżej się czegoś naćpali i tyle! Jesteś fajna! Naprawdę!
- Na serio tak uważasz?
- No pewnie! Jesteś ładna, melancholijna, umiesz być przyjaciółką!
- Czyli chcesz być moją przyjaciółką?
- Tak! Oczywiście! Zawsze marzyłam o skrzydlatej prawie siostrze!
- Prawie sistra?
- No wiesz… Takiej dobrej przyjaciółce, to wydaje mi się, że bym mogła ją uznawać za siostrę.
- No w sumie… To co? Gdzie idziemy? A tak w ogóle, to mogę do ciebie mówić Appa?
- Pewnie! A ja do ciebie… Ym… Moon?
- Lepiej Moonli.
- Spoko!
- To cię może oprowadzę?
- Ok! – Byłam bardzo szczęśliwa.
Moonlight? Dokończysz?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz