poniedziałek, 29 września 2014

Od Markusa

Biegłem w stronę dziwnych wibracji, a może nawet światła które dochodziło do mnie z oddali, zdyszany na tyle że czułem z każdym wdechem kłucie miliona igiełek. Nie obracałem się za siebie by choć sprawdzić czy Tawl majaczył gdzieś za mną i tak by nie nadążył. Ja otrzymałem takiego zastrzyku energii, że łapy same mnie prowadziły przecinając pojedyncze bariery które falami nadlatywały w moją stronę uderzając po pysku, a zaraz potem po całym ciele. Ciało mi drżało jakby nie potrafiło wytrzymać takiego wysiłku co nie było prawdą.
Drżało natomiast ze strachu, czy też może ekscytacji… Przez pojedynce wstrząsy, nagłe napięcia i rozluźnienia mięśni, nagły nacisk, później miarowe dudnienie czułam się jakbym nasłuchiwał bicia uśpionego przez wieli serca.
Otaczało mnie jednak coś znacznie większego, serc tych było więcej a ich właściciele wyrywali się z pod miejsc w których postawiłem łapę… Zauważając co się dziej z przerażeniem przystanąłem.
Serce, moje serce waliło tu najgłośniej, a otaczała mnie chmara niby to układająca się w ogromy wir dusz, uwolniły się pomimo tego, że ich nie wzywałem. Co więcej nawet nie znajdowałem się w świecie zmarłych choćby umysłem jak nie całym ciałem.
- Powiedziałem stój młodzieńcze ! - Dotarło w końcu do mnie wycie potężnego głosu w mojej głowie.
- Mógł byś choć raz posłuchać swojego staruszka? Naprawdę dobrze ci radze. - Jęknął Hades, nie miałem go przed oczyma, ale widziałem jego zatroskaną minę. Dość niespotykane jak na tego bezdusznego boga któremu zależy tylko na własnych celach, wypełnianiu ich przez innych.
Ziemia przede mną się rozstąpiła, a ze szczeliny o pokaźnej wielkość wydobył się migotliwy dym, niby to zduszone opary z ogniska, jednocześnie podejrzane wyziewy. Uformował się z nich wilczur pokaźniej wielkość z jarzącymi ciemnością pustymi oczodołami. Kłapnąłem z niezadowolenia szczęką gdy pojawił się przede mną Hades we własnej jaśnie chmurowej osobie.
- I tak nie sięgniesz mnie tymi swoimi kiełkami, jestem zbyt głęboko pod ziemią… Jeśli jednak bardzo pragniesz poważnej rozmowy to zapraszam. - To mówiąc wyciągnął łapę w moja stronę, sprawiając że zamgliło mi się przed oczami i poczułem tak moja dusza wyje by wyrwać się z wielką przyjemnością do podziemnych odmętów Hadesu, tam gdzie było moje miejsce od zawsze. Wynudziłem się jedna z transu z niezadowoloną miną prawie że sycząc na mojego ojca.
- Nigdzie nie ide musze tu zostać i tam… - Wilk przerwał mi ponurym śmiechem.
- Iść? Wobec tego twoją wypowiedzią zaprzeczasz sememu sobie, ale jak uważasz synu… Ostrzegam miło jestem jedną z wielu przeszkód i przypuszczam, że tą najmilszą które zdybią cię na tej ścieżce. Pamiętaj wiec że czekam jeśli będziesz pragnął komuś się poskarżyć. - Zaczął rozwiewać się w powietrzu, a ja z niesmakiem wpatrywałem się wciąż w miejsce gdzie znikała para jego pustych oczu.
Mnie jeszcze całkowicie zniknął mi z pola widzenia ja przeciąłem jago materialność własnym ciałem i popędziłem dalej w stronę coraz to bardziej rażącego po oczach światła. Słyszałem swój niespokojny oddech, ale też innych, dusze cały czas otaczały mnie kręcąc piruety jak na złość. Zasłaniały to co sam chciałem widzieć najlepiej. Powoli poczułem znów jak moje ciało znów ogarnia zmęczenie. Co do cholery znów knuje ten kretyn!
Nagi poczęły mi się plątać, Az w końcu zupełnie się ze sobą splątały a ja opadłem na ziemie jak długi.
- Nie słuchasz się starszych to bardzo źle. - Zamruczał kolejny głos, spokojny i melancholijny, coraz to bardziej przyciskający mnie do podłoża.
- Jeśli nie jesteś na coś gotowy to poco się tam pchasz? Odpowiedz cholerny szczeniaku! - Warknął Znów gniotąc moje plecy, mógł bym przysiąc że usłyszałem niebezpieczne chrupniecie.
- Kim jesteś? - Jęknąłem z domykającymi się wbrew mej woli powiekami.
- Ja ? Czy powie ci coś imię Hypnos? Ignorancie? - Spytał przeciągle i ukazał mi się jako wilk o białym futrze i szarawym kapturze ukrywającym jego pysk.
- Miłych snów kochasiu… Wstań gdy będziesz choć trochę starszy i bardziej doświadczony. Dobranoc. - Zaszczebiotał, a wokół niego pojawiły się Lary w zgodnym pomruku otaczając zewsząd mamiącą mi się w oddali uśpioną wilczyce. Tak jak zresztą ja właśnie w tej chwili.
Spowiła mnie ciemność, a jedyne co się przebiło jeszcze przez warstwę mgły były słowa tego Boga.
- Wszyscy wy musicie jeszcze dorosnąć takie chuchra nie nadając się na nic! Doprawdy zabawne…- W mojej głowie potoczył się śmiech, aż w końcu cisza…

poniedziałek, 9 czerwca 2014

niedziela, 25 maja 2014

Od Markusa : ( CD do opo Tawla ) Mumia



Ocknąłem się po dłuższym czasie, wzrok jednak płatał mi figle jak po mocnym trunku, choć jak tak się zastanowić to nigdy nie piłem... W każdym razie światło które wydobywała się z pomiędzy korony drzewa i oświetlało te polane, nieznośne też raziły mnie w oczy.
Nim jednak jeszcze dobrze otrzeźwiałem zobaczyłem przed sobą niewyraźny zarys Tawla, a reakcja była natychmiastowa, szarpnąłem się na równe nogi w jednej chwili zaraz potem jednak zataczając się powrotem do tyłu. Ból był nieznośny, jak by mi ktoś przyłożył z impetem stalowym lotem w skronie.
Mimo to podczołgałem się do wilka który sapał charkotliwie, a jego bok unosił się i opadał w nieregularnej agonii. Obok niego kręciła się biała smuga która rozpływały się w powietrzu szumiąc nieznośne. - Do zobaczyska - Syknął znany mi szorstki głos i rozpłynął się w powietrzu, a ja nagle poczułem przypływ sił.
- Tawl ? - Szepnąłem do wilka śladem głosem, a ten tylko mruknął w odpowiedzi, nawet na jego obecny stan wydawał się zupełnie żywy.
- Oj brachu... Jeśli oczywiście mogę tak do ciebie mówić - Zacząłem go osłuchiwać, żeby nie powiedzieć macać, miał pogruchotane w piasek żebra i solidne obicia, nie mówiąc o ramach. - Obrazisz się jak cie zmumifikuje ? Nie, to dobrze - I wiozłem się do roboty.
Zawsze czułem że moim powołaniem jest kremacja i tego tupu rzeczy, nie zaprzeczenie nawet że jestem w tym dobry, ale Tawlowi na razie nie groziło wyjęcie wnętrzności czy coś.
- No chłopie nieźle wyglądasz - Zaśmiałem się do wielkiej mumii, zastanawiając się równocześnie czy ma on tam czym oddychać po warstwą tylu hmmm... Bandaży
Nagle jednak miałem inny problem na głowie otóż świat zaczął się trząść, nie żartuje.
Nie miałem pojęcia ciosie dzieje, ale gdy zwróciłem się w stronę środka kręgów w oddali zobaczyłem światło.
- Eee... Tawl? Wiesz musisz się obudzić - Zacząłem trząść nim jak kukiełką szmacianą, ale ten nie reagował, więc postanowiłem sam pobiec w stronę legowiska uśpionej wilczycy, mam nadzieje, że uśpionej..

Tawl? Budzimy ją ?

sobota, 24 maja 2014

Opowiadanie od Kitany: CD Appalosy


- Aaaa - trochę nie zrozumiałam o co jej chodziło, ale mnie oświeciła. Stałyśmy tak w ciszy przez chwilę ale potem ona ją przerwała:
- Tooo, co robimy?
- Nie wiem, nie masz żadnych planów?
- W zasadzie to nie. A ty?
- Słucham? Chcesz przebywać ze mną?! Wiesz, nie zrozum mnie źle ale po prostu nigdy nikt nie chciał ze mną...przebywać. Nawet moja matka wiec jestem trochę zdziwiona.
<Appa? Brak weny >

środa, 21 maja 2014

Od Appalosy (CD Kitany): Mój ojciec…



Szłam sobie spokojnie w jakąś stronę gdy nagle usłyszałam wycie. Pobiegłam tam.

*Około 10 minut później…*

- Ym… Co jest?
- Ekhem… - I skinęła głową w jego stronę. W wilka, który… Był moim ojcem!
- Uciekaj!
- Czemu?
- Bo musisz! Proszę! Jak nie uciekniesz, skończysz swój żywot w tym miejscu…
- Ok, to spadam! – I uciekła. Z krzykiem… Ale niech jej tam będzie. Zaczęłam rozmawiać z basiorem – I co? Nastraszyłeś tylko moją… Yy… - I teraz się zacięłam! TO nie była moja przyjaciółka. No cóż… Trzeba trochę po kłamać! – Przyjaciółkę!
- Już się tak nie gorączkuj.
- Czego ode mnie chcesz?
- Żebyś poszła za mną.
- Nie!
- Czy ty… Czy ty mi zaprzeczasz?!
- Tak! I po co ją zatrzymałeś?!
- Bo ona mogła wiedzieć gdzie jesteś…
- Wilku! Idź ty stąd!
- Dobrze, ale pamiętaj! Jeszcze tu wrócę. – I odszedł.
- Hu! Masz trudnego ojca, oj nie powiem, nie powiem.
- Dlaczego nigdzie nie poszłaś?!
- Bo tak.
- Grryyy!
- Nie gorączkuj się tak!
- Proszę… Tylko nie drugi ojciec?!
- Co?
- Powiedziałaś to samo, co on…
- Aaaaa…

Kitana? Dokończysz?

poniedziałek, 19 maja 2014

Od Kitany

Biegłam właśnie wzdłuż rzeki ciągnącej się z Wodospadu Amfitryty, gdy zobaczyłam jakiegoś wilka. Zmrużyłam oczy, by lepiej dojrzeć kto to. Pomyślałam że może Tawl wyszedł na poranny obchód albo ktoś inny po prostu spaceruje tak jak ja. Szczerze mówiąc miałam nadzieję, że to Tawl bo, wstyd się przyznać przed samą sobą ale miałam do niego pewną słabość. Nie mogłam tego inaczej określić. Ale mniejsza. Byłam już zdecydowanie bliżej i mogłam wreszcie ujrzeć wilka. I zamarłam. Nie znałam go. Nie był od nas z watahy. Nie wyglądał też zbyt przyjaźnie. Bo wyglądał tak:
http://magicznewilkiopowiadania.blox.pl/resource/Matt.jpeg
(oczywiście nie bierzemy pod uwagę tego śniegu XD)
Już miałam zawiadomić o tym Tawl'a gdy ten wilk zniknął, a jak się obróciłam za siebie to stal przede mną! Nie wiedziałam co robić więc spojrzałam mu głęboko w oczy. Pomyślałam, że to go zdekoncentruje.
- Kim jesteś, moja droga? - zapytał głębokim głosem.
- A przepraszam bardzo, my się znamy, że nazywasz mnie swoją? - odbiłam piłeczkę. Wilk tylko uśmiechnął się półgębkiem.
- Jeszcze nie, ale możemy się poznać jeśli ci na tym zależy. Jestem Sunil. A ty to...
- Wadera która nie ma ochoty z tobą gadać.
- Oj, nie denerwuj się tak, chciałem tylko wiedzieć z kim mam przyjemność. - odparł. Myślałam, że wybuchnę. Gość wchodzi na nasze tereny, gada ze mną jak z jakąś dz**** i jeszcze chce mnie "poznać"? I jeszcze czego?!
- Tak, fajnie ale nie mam teraz czasu jasne? - minęłam go i ruszyłam szybkim krokiem w stronę jakiegoś bardziej zaludnionego miejsca. Miałam zamiar powiedzieć o tym wilku Tawl'owi i musiałam go jak najszybciej znaleźć. Zdziwiłam się, że wilk za mną nie biegnie, nie próbuje mnie zatrzymać ale cieszyłam się. Przynajmniej nie lezie za mną jak nawiedzony. I wtedy usłyszałam szyderczy śmiech. Odwróciłam się w jego stronę i zobaczyłam, jak wilk zmienia się w trąbę powietrzną i "unosi się" w stronę, w którą szłam. Musiałam go przegonić, ostrzec watahę ale on poruszał się za szybko. Zawyłam więc i czekałam na odzew.
<Ktoś mnie usłyszał?>

sobota, 17 maja 2014

Od Appalosy: Noc pełna wrażeń… i kłótnia.



Zbliżał się mrok. Ja wstałam z gleby w lesie i poszłam nad tutejsze jezioro.
„Hmm… Dziś pełnia. Zawsze w lesie, w którym kiedyś mieszkałam w czasie pełni działo się coś dziwnego… Czy tym razem też tak będzie?” – Pomyślałam.
*Kilka minut później*
Stanęłam przy jeziorze – Wow… Ale pięknie… Pierwszy raz widzę taką cudowną pełnię… - Powiedziałam do siebie. Obróciłam się, bo chciałam już iść, ale nagle usłyszałam szelest wody i cichy, piękny głos. Odwróciłam się, a tam wysoka kobieta, która miała suknię z tafli wody, długie białe włosy, i ogólnie była biała! Już miałam krzyknąć, ale w tej chwili położyłam sobie łapę na pysku. Patrzyłam się na nią i słuchałam jej śpiewu. Czułam się jak… Jak zaczarowana! To było piękne uczucie… Stałam tam aż do rana, bo cały czas ją obserwowałam.
- Ym… Co ty tu robisz?
- Ja? Ja tu tylko stoję… A tak w ogóle, to ktoś ty?
- Thalia, a ty?
- Appalosa, a mogę ci coś wyznać?
- Pewnie!
- Nie uwierzysz, ale widziałam nimfę! Dziś w nocy! Była wysoka i piękna!
- Co? Chyba coś co się śniło.
- Nie! Mówię prawdę!
- Może idź do lekarza?
- Co?! Wypraszam sobie!
- No, ale to nie możliwe!
- A jednak…
- Nieeee….
- Słuchaj! To ja ją widziałam, nie ty!!
- Yyy… Nie kumam?
- Egryy!
- Co tak wzdychasz?!
- Bo mi się tak podoba! – I kłótnia nastała…

Thalia? Dokończysz?

wtorek, 13 maja 2014

Zadanie dla członków

Postanowiłam użadzić swojego rodzaju konkurs polegający na odkrywaniu nowych terenów i postaci poprzez pisanie opowiadań.
To zasady i szczegóły konkursu:
1Tereny morzna wybierać tylko z poniższych zdjęć.
2Odkrywać je tylko w pojedyńczym opowiadaniu.
3Muszą mieć ciekawą nazwe i przeznaczenie
4Nie Morzna tworzyć kolejnych świontyń(mamy ich już pod dostatkiem)
5Wolno odkryć dane miejsce bądż samemu je zbudować
6Jeśli zamierzasz startować w tym zadaniu piszesz w komentarzu numer zdjęcia.


Konkurs roztrzygnie ilość ,,ciekawe ''pod postem

numer1
numer 2 zarezerwowane dla Appalosy
numer 3
numer4
http://fc05.deviantart.net/fs71/i/2011/257/3/b/false_memories_by_artholistic-d49uldl.jpg
numer 5
                                       
http://fc01.deviantart.net/fs70/i/2012/129/b/6/untitletsp_by_artholistic-d4z32mn.jpg
numer6
                                              
http://fc07.deviantart.net/fs22/i/2007/335/6/0/lair01_by_artqueen23.jpg
numer 7


poniedziałek, 12 maja 2014

Od Tawla (CD opo Markusa)odbicie

 Stałem na pozur obojętnie obserwując.
Byłem z byt słaby do walki.Jeden atak  morze mnie zabić nie wyżądzając krzywdy wrogowi.
Więc stałem zbierając siły jeśli to koniec to zginiemy wszyscy razem.
Biała kopia Markusa patrzyła na mnie czerwonymi oczami.
Prubowałem coś wymyślić, grałem na czas udając głupiego.
Nie mogę stracić kontroli ,nie teraz mugłbym zabić Markusa.
-Ciebie?-posłałem w przestrzeń kolejne głupie pytanie.
Zachwiałem się na nogachten świat wydawał mi się nie realny.
Wszystko było zamglone i poszarzałe tylko dwa wilki walczące tuż przedemną były wyrażne.
Potrząsnółem głową co się stało kawałek czasu znikł jak element wyjęty z układanki.
Do moich uszu zaczął dochodzić ciszy dzwięk z czasem narastał aż wreszcie zamnienił się w warczenie.
Czarne plamy latały mi przed oczami nie widziałem już prawie nic.
Nie mogłem nic zrobić patrzyłem jak biały wilk dusi Markusa.
Skupiłem się na resztce energii która sprawiała ,że moje serce w ciąż jeszcze biło.
Skoczyłem na białego basiora przygniatając go do ziemi.
Wił się i wyrywał ale trzymałem go mocno.
Roześmiałem się szaleńczo.
-Do zobaczenia w piekle!
W przekrwionych oczach wilka zaświtał ten sam wyraz przerażenia który widziałem na arenie.
Uwolniłem resztę moich sił.
Zagarnęła mnie ciepła ciemność mam nadzieje ,że nie tylko mnie.

Markus nie stawiaj na mnie krzyżyka




Od Travisa Jak się tu znalazłem

wielbiam bieganie po lesie...pomaga mi to rozładować złości i energie to jedyny sposób żebym był spokojny.
Gdy tak biegałem (miałem bijatyke z pewnym wilkiem z innej watahy) byłem bardzo zły!!!BARDZO BARDZO ZŁY!...
Oczywiście że wygrałem ale tamta wataha mnie wylała a rodzice nawet się nie trudnili żeby mnie obronić ale co mnie to obchodzi...poradze sobie sam bez niczyjej pomocy!
Dobiegłem do pewnej polany.Była dosyć mała otoczona wielkim lasem.
Stałem pośrud drzew nie wychodząc na polane...nagle usłyczałem głosy.
Były to 2 wilczyce jedna była cała biała tylko skrzydła miała czarne, a druga była cała czarna i także miała skrzydła.
Rozmawiały o czymś.
Wyskoczyłem z lasu i podeszłem czarną wilczyce od tyłu.Biała od razu była gotowa do ataku.
-Co ci jest Moonli??!!-zapytała czarna do tej białej.
Ta czarna też nagle zaczeła warczeć i...odwruciła się tak szybko że nie zdążyłem się przygotować do skoku.
Oczy tej białej były przeraziliwie turkusowe widziałem w nich siebie jak tone choć umiem pływać.A tej czarnej oczy były przerazliwie szare widziałem w nich jak umieram.
A ich zęby były bardzo białe ale co najgorsze bardzo ostre...
-No...ej sory.-powiedziałem
-Acha...-powiedziała ta biała.
-A mogły bysimy dowiedzieć się jak masz na imię?-zapytała się ta czarna.
-Jestem Travis syn Aresa więc sorki że...-powiedziałem
-Spoko ja jestem Moonli córka Posejdona-perzedctawiła się ta biała
-Ja jestem Hazel córka Hadesa-przedctawiła się ta czarna.

Moonli?????Hazel???któraś może dokończyć?
PS.Sory że tak długo nie pisałem opka ale nie miałem czasu więc jeszcze raz wielkie SORY

Od Mrocznego To tylko pocałunek


Gdy szedłem sobie jak co dzień zobaczyłem wadere.
Słyszałem o nowej Warrenie więc wiedziałem, że to ona.
Podszedłem do niej
-Hej
-Hej -powiedziała zdziwiona
-Ty pewnie jesteś Warrena
-Tak a ty?
-Ja Mroczny i wiesz co
-Co?
-Kocham Cię!-wypaliłem prosto z mostu. I mówiąc to pocałowałem ją.
Aż tu nagle zjawiła się Thalia pewnie widząc ten pocałunek.
-Thalia skąd ty się tu wziełaś?
-A szłam sobie a co TY TU ROBISZ?
-No ten no ten

Thalia i Warrena dokończycie?



Od Warreny: szansa

Lubie myśleć ,że to co się stało nie było moją winą albo ,że wcale się nie wydażyło.
Gładze łapą rysy wydrapane pazurami na ścianie celi. Trzynaście.
Podchodzę do małego zakratowanego okienka opieram głowę na wilgotnym  kamiennym parapecie.
Niebo rozjaśniają pierwsze promienie słońca.
Pierwsze ale i ostatnie w moim nędznym życiu.
Słysze zgrzytanie klucza w zardzewiałym zamku.
Odwracam się w kierunku dzwięku.
Ron, syn alfy stoi w otwartych drzwiach lochu.
Przyszedł mnie zabrać przed radę do Czarnych Braci.
Oni  nie są łaskawi ich serca są twardsze niż mury więzienia a spojrzenie zimniejsze niż lud.
Czeka mnie kara  za to co zrobiłam a raczej z to czego nie byłam gotowa zrobić.
Basior podszedł do pochodni w ścianie.
Z fascynacją patrzyłam jak rozpala ogień.
Był taki podobny do ojca.
Fala wspomnień wypełniła moje myśli.
Dom kruków, Alfa ,walki na arenie, atak wrogów i wreszcie śmierć Alfy obrazy przepływały mi przed oczami.
Nie wypełniłam obowiązku nie zrobiłam tego do czego mnie szkolono nie obroniłam Alfy.
I nie potrafiłam przekazać mu mojego życia kiedy umierał.
Otrząsnęłam się Ron coś do mnie muwił.
-Jesteś wolna-powiedział wskazując na dżwi-masz szanse na nowe życie
Nowe życie szansa na lepszą przyszłość nie miałam zamiaru jej zmarnować.





 

sobota, 10 maja 2014

ogłoszenie Parafialne

Drodzy parafianie możecie znowu wysyłać opowiadania do gracza agora
przepraszam za wszystkie nie dogodności związane z moją nie obecnośćią.

Profil Warreny

 

Imię:Warrena w strucie War
Przydomek: rewenona w starorzytnym języku  córka kruka
Wiek: 3
Płeć: wadera
Boski przodek: ojciec Tanatos -bóg śmierci
Żywioł:
Rodzina: nie pamięta ich
Charakter: Trochę arogancka innym razem świeci przykładem posłuszeństwa zwykle lojalna i sprawiedliwa nie znosi tchużostwa i zdrajców nie wacha się przed niczym w imię słusznej sprawy.
Historia: woli o niej zapomnieć
Ranga:legionista na razie pabito
Stanowisko: myśliwy
Specjalna umiejętność: Potrafi kogoś zabić lub ożywić ale tylko za cene własnego życia jeśli to zrobi zginie
Właściciel: agora

poniedziałek, 5 maja 2014

Od Markusa: ( CD do opo Tawla )Biały cień



Doprawdy zwariowany dzień, jeszcze przed chwilą byłem ususzoną kolbką kukurydzy, a teraz mój przyjaciel miał niezłe odloty. Nie żebym narzekał to naprawdę fascynujące przeżycia, szczególnie gdy stoi przed tobą psychopata cały we krwi który teraz bawi się białym motylkiem, a jakieś pół godziny temu zagryzł boga. Takie dni chyba przetrawiają się tylko takim szczęściarzom jak mi...
- Nooo... to się nazywa szybki porost – Jęknąłem wpatrzony w piętrzący się nade mną i Tawlem rozłożysty klon, który wraz ze wschodem słońca z krzaczka zmienił się w potężne monstrum.
- Czy to znaczy zgodę między tym bożkiem którego imienia nie potrafię wymówić, a tobą ?
Spytałem, Tawl jednak nie odpowiedział wpatrzony w lśniące w oddali słońce, podeszłem do niego, ale zatrzymałem się w połowie drogi... Wokół wilka wciąż przewijały się ciemne strużki cieni, których szyderczy śmiech trafiał z opóźnieniem do moich uszu.
~Niezłe widowisko nie sądzisz gość ma dużo na głowie ~ Zaśmiał się szyderczo głos w mojej głowie, a ja zagryzłem tylko mocniej zęby i ruszyłem dalej w stronę Tawla.
- Co to ? - Szepnął nagle wilk odwracając pysk w moją stronę, jego spojrzenie było smutne, a podkrążone oczy dawały jasno do zrozumienia jaki jest jego stan zdrowia.
Parzyliśmy tak na siebie w cisz po czym mnie samemu otworzyły się usta w niemym ruchu, po czym przemówiłem, ale ten głos nie był mój. - Gilbert di Wertus do usług – Zaśmiałem się szyderczo, a przez moje ciało przepłynęła fala bólu.
Tawl jakby niewzruszony tym obrotem spraw stał dale ciekając na dalszy obrót sytuacji...
- Ten tu mięczak w którym jestem uwięziony to mój kochany braciszek, który powinien mi być wdzięczny za sprezentowanie mu ż y c i a. - Warknąłem znowu z naciskiem na ostatnie słowo.
- Może jaśniej ? - Rzucił tylko od niechcenia Tawl, który patrzył się w przestrzeń za mną niewidzącym wzrokiem i lekko chwiał się na łapach. Próbowałem coś powiedzieć, ale głoś który powinien wydobyć się pod wpływem ruchu moich strun głosowych nie odpowiadał odmawiając posłuszeństwa i ustępując obcemu ciału we mnie.
- Ech... Prościej co ? No więc gdy mój braciszek umierał zaraz po narodzinach i mamusia go porzuciła bo uznała za niepotrzebnego Hadesowi zmiękło serce i stworzył mnie...
- Ciebie ? - Tawl zaczynał się powoli denerwować i niespokojnie krążyć w miejscu.
- A no, jestem istotą z woli boga umarłych, duszą przeciwną tego tu o – Wskazałem samego siebie i pokłoniłem się nisko. - Won !! - Wrzasnąłem odzyskując wreszcie głos, warczałem w głuchą przestrzeń i równocześnie czułem jakby moje ciało się rozpływało.
- Nie tenty droga kochaniutki ! - Zgoiłem się w pół tracąc materialność mego ciała, warczałem jak oszalały przy każdym ruchu zmieniając się w strużki ciemnych tasiemek.
- A, a nie tak się umawialiśmy braciszku, a to nieuczciwe oszukiwać... - Zamruczał biały wilk który właśnie w tej chwili pojawił się w strużkach dymu przed moimi oczami, jego oczy świeciły wściekłą czerwienią szaleństwa. - Teraz moja kolej bracie ! Ty wynoś się w czarne odmęty te w których ja pokutowałem przez twoje całe upierdliwe życie ! - Zaczęliśmy się szarpać, pierwszy zaczął mnie dusić, ja czułem się bez śliny i pomału słabłem unosząc się w niebo...
- Markus ! - Usłyszałem krzyk Tawla, zaciągnąłem łapczywie powietrze, a oczy zaszły mi czerwienią. - Won !! Powiedziałem Wynoś się ! - Warczałem przerzucając Gilberta na plecy, czułem piekący gniew i moc która paliła od środka...

Tawl? 

środa, 30 kwietnia 2014

Ogłoszenie parafialne

Więc tak po pierwsze.............. drodzy parafianie więcej na tace..........

A teraz już tak na serio,

Nie będzie mnie jakiś czas i administracje przekazałam Markusowi
więc do mojego powrotu wszystkie opki i profile wysyłajcie do niej klik

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Od Tawla (cd opo Markusa) wschód

Mokra ziemia właziła do krwawiących jeszcze ran, oderwałem się na chwilę od pracy dysząc cięrzko.
Rozejrzałem się dookoła panowała prawie całkowita ciemność nie mogła jednak ukryć mojego strachu i złośći.
Nienawidziłem siebie, słabego umysłem i ciałem  gniew czynił mnie silniejszym a jednocześnie słabszym.
Złapałem w zęby mizerny krzaczek o żółtozielonych liściach i wsadziłem go do dołu który wykopałem.
Nagarnąłem ziemię do dziury, usłyszałem jakiś szelest za sobą i poczułem łapę Markusa na ramieniu.
-Tawl co ty tu robisz!?-wydarł się basior zakłucając ciszę- jest ciemno a ty prawie nic nie spałeś przeciesz jesteś ranny!Już niedługo świt!
 -A słońce rozproszy mrok i wszystkie cienie znikną...-zanuciłem smętnie starą dziecięcą piosenkę.
-Tawl?-wżasnął wilk cofając się o krok-co się z tobą dzieje?
Nie zwracałem na niego uwagi po głowie cięgle krążyły słowa piosenki : ....wszystkie cienie znikną
Moje cienie nie znikają, zostają i ciągną mnie  ku szaleństwu.
Cienie wrogów, rodziny, przyjaciół, cienie zwycięstw, porażek i ten najciemniejszy -cień niedokonanej zemsty.
Dobiegł do mnie zaniepokojony głos Markusa spojrzałem na niego , umilkł.
Wyciągnąłem łapę w ciemność, coś tam było czułem delikatny ruch powietrza.
Biały motyl usiadł mi na ramieniu.
-Widzisz go?-spytałem czarnego wilka
Pokiwał głową z miną mogącom znaczyć ,,ześwirowałeś ale cię słucham bo wiem co taki świrus potrafi zrobić jak się wnerwi"
-Kiedyś ktoś zrobił coś złego i chciałeś odpłacić mu zemstą-zdmuchnąłem motyla który oddalił się kawałek i zawrócił-ale zemsta ci się nie udała więc wróciłeś ale ona nad tobą wisiała dławiła cię
Markus pokiwał głową z grobową miną.
-Odbierała ci oddech kawałek po kawałku a kiedy myślałeś o śmierci ktoś przypomniał ci o życiu-mówiłem już prawie szeptem- myślałeś że ułożysz sobie życie zapomnisz o niej o zemście ale o tym się nie zapomina nigdy.
Czarny basior zakręcił się nerwowo.
-Znowu chciałeś jej dokonać okrutniejszej bardziej krwawej ale wtedy już nic nie morzesz zrobic nie pragniesz zemsty ty jesteś zemstą-lód osiadł na delikatnych skrzydełkach motyla zamieniając go w lodową figórkę-żyjesz nią i umrzesz jeśli cię opuści
Rozpóściłem lód na owadzie który zamienił się w drobny pył.
Milczeliśmy przez chwilę obaj Markus odezwał się pierwszy
-A co do tego ma ten badyl?-zapytał i wskazał na mizerną jabłonkę.
-Oprucz zęmsty istnieje też wybaczenie
Pierwsze promienie słońca oświetliły listki drzewa .
Na chwilę oślepiło nas światło kiedy zgasło staliśmy przed ogromnym drzewem o rozłorzystych konarach i wielkich owocach.
Niektóre cienie nie znikają ciągle tu są gdzieś niedaleko.....






MARKUSKU?

Od Appalosy: Nowi przyjaciele! Jej!

Chodziłam sobie po różnych łąkach i lasach. Zobaczyłam wiele wilków. Zbiegłam do nich. Miałam fuksa, bo bym prawie wpadła na jakieś drzewo, ale potem wpadłam na wilka. Miałam szczęście w nieszczęściu, bo wpadłam na Avara, ale go przewróciłam, a sama stałam jak zjeżony kot. Zaczęliśmy rozmawiać:
- A może chcesz dołączyć do watahy?
- Naprawdę mogę?
- Nie, wiesz? Jak cię pytam, to raczej mogłabyś chyba że nie chcesz.
- TAK! – Odpowiedziałam bez namysłu.
- No to witamy. – Powiedział z uśmiechem – A tak w ogóle, to jestem Tawl, a ty?
- Appalosa. – Poszłam za nim w głąb tego miejsca. Przeszliśmy trochę i w pewnym momencie on stanął.
- No dobra. Tu cię zostawiam, poradzisz sobie, ale nie narozrabiaj w pierwszy dzień. – Jak wypowiedział ostatnie słowa, to normalnie osłupiałam. Może i czasem narozrabiałam, ale nie aż tak bardzo… No może trochę… Ale w każdym razie spostrzegłam jakiegoś wilka. Oczywiście pierwsze co, to do niego podbiegłam, ale nie zdążyłam zagadać, bo wzbił się w powietrze. Ale zobaczyłam kolejnego:
- Czołemko! – Krzyknęłam z uśmiechem.
- O! Ktoś się do mnie odezwał… Jesteś tu nowa, prawda?
- Tak. Jestem Appalosa, a ty?
- Moonlight.
- Aha. To fajnie! A dlaczego wyglądasz na smutną?
- No bo podobno wszystkim uprzykrzam życie! Jestem tą złą, najgorszą! – Prawie poleciały jej łzy.
- Gadanie! Nie wież im! Naj wyżej się czegoś naćpali i tyle! Jesteś fajna! Naprawdę!
- Na serio tak uważasz?
- No pewnie! Jesteś ładna, melancholijna, umiesz być przyjaciółką!
- Czyli chcesz być moją przyjaciółką?
- Tak! Oczywiście! Zawsze marzyłam o skrzydlatej prawie siostrze!
-  Prawie sistra?
- No wiesz… Takiej dobrej przyjaciółce, to wydaje mi się, że bym mogła ją uznawać za siostrę.
- No w sumie… To co? Gdzie idziemy? A tak w ogóle, to mogę do ciebie mówić Appa?
- Pewnie! A ja do ciebie… Ym… Moon?
- Lepiej Moonli.
- Spoko!
- To cię może oprowadzę?
- Ok! – Byłam bardzo szczęśliwa.



Moonlight? Dokończysz?

niedziela, 27 kwietnia 2014

Profil Appalosy







 http://fc01.deviantart.net/fs15/f/2007/036/8/b/__Unknown_Feeling___by_wolfnighteyes.jpg
Imię: Appalosa
Przydomek: Agrippa
Wiek: 2 lata
Płeć: wadera
Boski przodek: Matka Fortuna
Rodzina: Nikogo nie pamięta
Charakter: Jest bardzo towarzyska i sprytna. Umie się wymigać z każdej sytuacji. Ogólnie to jest wadera z charakterkiem.  Po prostu czasem utrudnia życie, ale jakoś da się wytrzymać. Ma za długi język, więc czasem jest uznawana za paplę. Kocha się śmiać.
Historia: Chodziłam sobie po różnych łąkach i lasach. Zobaczyłam wiele wilków. Zbiegłam do nich. Miałam fuksa, bo bym prawie wpadła na jakieś drzewo, ale potem wpadłam na wilka. Miałam szczęście w nieszczęściu, bo wpadłam na Avara, ale go przewróciłam, a sama stałam jak zjeżony kot. Zaczęliśmy rozmawiać:
- A może chcesz dołączyć do watahy?
- Naprawdę mogę?
- Nie, wiesz? Jak cię pytam, to raczej mogłabyś chyba że nie chcesz.
- TAK! – Odpowiedziałam bez namysłu.
- No to witamy. – Powiedział z uśmiechem – A tak w ogóle, to jestem Tawl, a ty?
- Appalosa. – Poszłam za nim w głąb tego miejsca.
Ranga: Legionista na razie pabito
Stanowisko: Myśliwy
Specjalna umiejętność:  Dawanie innym wilkom szczęścia lub pecha.
Właściciel: Bogota1992

sobota, 26 kwietnia 2014

Od Markusa : Wyrwany z cienia

rzyk to to co przedewszystkim pamiętam, stłumiony, a później wyraźsty i nagły. Reszta była czarna i to dosłownie...Później białeświatło, śmiech...
- Martwy, nie, nie proszę nie umieraj !! - Wżaszczał jakiś zdaje się kobiecy głos, wymięczony i zachrypnięty, pełen bólu. Mnie natomiast ogarnęło zimno, natychmiastowa ciemność, a ja nawet nie znałem definicji światła.
Czołgałem się teraz wokół tłumu dusz w kolejce do śmierci, a odwrotu zapewnie nie było, jednak coś mnie pochwyciło zaciągając z kowrotem, ja się szarpałem prubując uwolnić.
Coś chciało mnie przeciągnąć do światła, piszczałem, gryzłem, rzusałem się w proteście, ale to nie ustępowało. - Nie słuszna śmierć, nie pozwolę na to tymbardziej tobie, co powiesz na pewien pakt ? - Zagrzmiał grobowy głos w przesteni, ja lerzałem bezwładnie i zastanawiałem się o co dokładnie chodzi...
- Ładnie, kogo tu mamy? Ha braciszek! - Zaśmiał się pojawiający się przedemną cień wilka, znajomy cień... - No to do roboty, ale pamiętaj szmato kiedyś to ja tu będę szefem, a puki co wyżądz światu przysługę i przeżyj, choć to tylko sugestia bo mi obojętnie.
Głos rozpłynoł się echem po miojej głowę, a ja otworzyłem oczy...

Poderwałem się z posłania w niemym krzyku, nie słyszałem głosu Feixa, a moje serce waliło jak oszalałe. - Co to jest ? - Jęknołem mając czarne plamki przed oczami.
- Dobre pytanie... - Zamruczałem w odpowiedzi sobie samemu, przełknołem gwałtownie śline, a sierści zjeżyła mi się na całym ciele. - Mówiłem, że przejmie kontrole reszta to kwestia czasu... - Syknołem znowu w odpowiedzi do samego siebie.
- Wynocha z mojej głowy ! - Wżasnołem, zaciskając mocno szczękę przez co dotkliwie mnie zabolała. - Aaaaniiii mi się sniiiii... - Zakił głos w mojej głowie. Postanowiłem jednak to zignorować i znowu pójść spać. - Hej nie ignoruj mnie debilu!! - Wżasnołak, że zadzwonili mi we łbie i stwierdziłem, że dalszy sen nie miał by juź żadnego celu i nie doszedł by do skutku.

Od Markusa : ( CD do opo Tawla ) Szczęście w nieszczęściu

Zawsze marzyłem o tym by poczuć się jak kolba kukurydzy, ale teraz z tej perspektywy już bardziej przemawiał do mnie popcorn...
Oniemiały prubowałem krzyczeć, ale niezbyt mi to zapewne wychodziło bo niby z jakiej paki miałbym mieć usta, musiałem się po prostu pogodzić z faktem iż resztę źycia spędzę jako stęchła kolba.
Tawl natomiast wpadł w głęboki trans morderczej walki, oczy prawie płonęło mu bez opamiętania, a ja miałem wrażenie, że z domniemanego boga rolnitwa jak sądzę zostanie tylko mokra plama. Czułem się tak zbędny w tej sytuacj tak jak kawałek moich owoców między zębami i sumie miałem racje bo Tawl radził sobie wręcz koncertowo... Z czego zdałem sobe też sprawę że....on wzbudza we mnie szacunek i strach. Teraz już wiedziałem napewno za kogo jeśli tylko będę musiał poświęcę moje martwe i bezcelowe życie.
Nagle nasała cisza, Tawl i jego przeciwnik mrozili się wzrokiem, ale w moim przyjacielu było coś mrocznego, potęrznego czego nie rozumiałem, dopiero gdy bóg zniknoł wreszcie jak ogromny flesz, dostrzegłem niebieską aurę wokół Tawla.
Biasior opadł na ziemie cięźko dysząc, a ja Poderwałam się na równe nogi nie pamiętając już nawet o tym, że do niedawna byłem warzywem.
- Hej, twardzielu !? - Wżasnołem mu do ucha, ale on ledwie drgnoł, dopiero gdy wspomniałem o tym, że musze go opatrzyć zaczoł się rzucać na wszystkie strony krzycząc " nigdy więcej !! " co mnie ucieszyło.

- Jesteś strasznie żywotny... - przyznałem szeptem kładąc chrapiącego już od dłuższego czasu Tawla na posłanie w prowizorycznej izbie chorych i rannych.
- Asz nadto... - Przyznał mi znajomy głos, choć nie mogłem znalećś jego źrudła.
- Czego szukasz ? Kretynie ?! - Obiło się echem po mojej czaszce.
- Idź z tąd nie potrzebuje kolejnego utrapienia, naprawdę mam ich pod dostatkiem!
- To nie takie proste braciszku, bo widzisz... Tak się składa, że jak narazie to ja tu jestem twoim głównym problemem. - Oczy mi się zamgliły i zobaczyłem w nich moje oblicze tylko że białe z szyderczym uśmiechem.
- Markus ? - Odchrząknoł zniecierpliwiony Tawl który wyrażenie prubował mi coś tłumaczyć. - Ziemia do kukurydzy !
- Ekchem... Tak no jestem... Coś mówiłeś ? -Udałem głupiego maskującą tym samym grymas bólu na moim pysku.
- Wiesz czego chciał od ciebie ten bóg ? - Zaczołem wreszcie przerywając ciszę.
- nie do końca... Chyba - Zmarszczył sie i ułożył dziwnie na posłaniu otewierając niektóre z ran. - Chyba ? A jaśniej ? Nie ruszaj się już i tak straciłeś dużo krwi... Cud nad cudami że jeszcze dychasz.

Tawl ?

Ta da :/ sorry za długość

piątek, 25 kwietnia 2014

Od Tawla (cd opowiadania Kitany)

Wilczyca dotknąła znaku na ścianie.
Coś błysnęło i wszystko zalała woda.
Z trudem wypłynąłem z jaskini.
Pomocy niech ktoś tu przyjdze!
Moonli zjawiła się niemal na tychmias bez wachania wskoczyła do jaskini.
Nie było jej strasznie długo minuty albo nawert godziny ciądnęły się w nieskończoność.
Zaczynałem tracić nadzieję...

Sory że tak krutko weny nie mam

Od Tawla walka z bogiem chwastów

Wyszczerzyłem zęby ,nikt nie będzie na mnie warczał nawet sam Zeus!
Napiołem mięśnie do skoku ale coś przytrzymywało mnie przy ziemi.
Spojrzałem na nogi których prawie nie było widać z pod warstwy wijących się chwastów.
Posłałem Triptolemosowi nienawistne spojrzenie.
-Ty tchuzu!-wysyczałem przez ściśnięte zęby-wypuść mnie i walcz!
Trawa owinęła mi się w okuł pyska jak kaganiec zagotowałem sie ze wściekłości.
-O jeju pieskowi nie wygodnie?-zapytał szyderczo Triptomos.
Markus zmaterializował się obok mnie a trawa zwiędła.
Teraz z łatwością rozszarpałem trawe i się uwolniłem.
-Razem?-spytałem markusa
-Razem-potwierdził Markus
Rzuciliśmy się na boga i chwile pużniej okrążalismy go warcząc.
-Dwuch na jednego?-wykrzyknął bug z mieszaniną strachu i oburzenia.
-Tak coś się nie podoba?-spytał Markus
-Za dużo muwisz śmiertelniku...
Bóg rolnictwa odepchnął czarnego basiora.
Nogi syna Hadesa wrosły w ziemię i tam gdzie przed chwilą stał wilk była teraz....kukurydza.
Odskoczyłem zaskoczony , bug zaśmiał się triumfalnie.
-Co ty zrobiłeś Markusowi!?
-Hmm..-zastanawiał się chwile-zmieniłem go na lepsze!
Uniosłem się nad ziemię i utworzyłem bariere z wiatru.
Triptomos rzucił we mnie jakąć zieloną świecącom kulom.
Jakimś cudem przeniknąła prze moją osłone i trafiła mnie w łape.
Zranione miejsce zapiekło żywym ogniem zmusiłe się do spojrzenia na ranę.
Poraztała ją niska trawa sprubowałem ją zerwać pod trawą było coś co przypominało krew zmieszaną z piaskiem.
Rozwścieczony bulem rzuciłem się na Boga nie zwracając uwagi na jego ataki.
Nic mnie nie obchodziło chciałem tylko posmakowaćjego krwi.
Ocknąłem się i zobaczyłem przed sobą żałosną pozostałość boga.
Dumny siebie basior stał teraz zasłniając łapani pozlepiane ichorem futro.
Doskoczyłem do niego mimo licznych ran czułem się tak silny jak nigdy.
-Odmień Markusa!-wywrzeszczałem Triptomosowi do ucha.
-Będziesz tego ........-wycharczał wilk-...gorzko rzałował.
Podniósł się i przybrał swoją prawdziwą boską formę zdążyłem się jeszcze odwrucić wzrok
Ciało mi płonąło  czułem to ale się tym nie przejmowałem bul był niczym w potuwnaniu ze zwycięstwem jakie odniosłem.......... ja Tawl postrach bogów.
Z  wysiłkiem dopełzłem do wody ,wyglądałem jak cięn samego siebie
ale ciągle czułem się nie zwyciężony do okoła migotała delikatna niebieska aura.
Błogosławieństwo Akwiliona !Nie zwycięrzyłem przegrałem po raz kolejny stałem się synem mojego ojca.

-Tawl!-gdzieś zza osłony bulu i cierpienia odezwał się Markus-chyba trzeba cię opatrzyć..znowu
-Nigdy więcej-wyszeptałem podnosząc się na nogi -nigdy więcej

Markusku kukurydzo ty moja dokonczysz?





czwartek, 24 kwietnia 2014

Od Talii


W ten dzień postanowiłam wybrać się na przygodę.


Poszłam do Moonli.
-Cześć Moonli chcesz iść ze mną na jakąś przygodę?
-A czemu by nie? Kiedy idziemy?
-Albo teraz albo jutro z samego rana.
-No to wybiaram ranek.

*Przy wschodzie słońca poszłyśmy ku przygodzie*

-To gdzie idziemy? -spytała
-Nie idziemy tylko lecimy gdzie nas wiatr zaniesię.- zawolałam i poleciałyśmy.
Aż w końcu znalazłyśmy coś godne uwagi to był piękny wodospad.Podleciałyśmy tam.
-Jak go nazwiemy?- spytałam.
-Może...
-Błękitny Wodospad -zawolalyśmy razem.
Po powrocie opowiedzialyśmy o nim wszystkim
-i on jest wspaniały - powiedziałam kończąc opowiadanie o nim Tawlowi
-a gdzie on się znajduje? -zapytał.
-Za wodospadem Amfitryty
http://www.interameryka.com/wp-content/uploads/2009/12/havasu-wodospad1.jpg

Tawl dokończysz?

Od Hazel

Szłam przez las zresztą jak zwykle.
-Aaa!!-krzyknełam wpadając do jakiegoś dołku.
-Co?! Jak to? co to jest?!-popatrzałam w górę.
Och co ja ze sobą mam...-powiedziałam sama do siębię.
- Wow-znowu powiedziałam.
Popatrzałam przed siebie normalnie...normalnie mnie zatkało!
Szłam przed siebie aż w końcu zobaczyłam takom sicieszkę
http://i2.pinger.pl/pgr296/c6cece01000f0e7c4ed0f9be/3-0.jpg
Szłam niom dosyć długo mijając piękne widoki między innymi
wodospogy i tmpodobne
http://i1.pudelekx.pl/59278fe94246d2318fce3f25b70c498a317ee3e8/image-jpg
Aż do tego miejsca
 photo fantasy_jungle_by_AlienTan.jpg
Na tronie siedziała moja...moja babcia?!
Jeszcze tego mi brakowało...po ostatnim incydencje co zrobiła mojemu bratu.
-Witaj córko Hadesa-powiedziała gdy zobaczyła mnie.
-Wi...Witam cię Demeter.-powiedziałam zająkając się.
-nie bój się Hazel a jak tam twój brat...Markus po tym ostatnim wydażeniu?-zapytała.
-Dobrze się ma Demeter-odpowiedziałam już odwarzniej.
-To dobrze.-odpowiedziała.
-Masz piękny ogród...yyy przepraszam świątynie.-powiedziałam.
-Drogie dziecko to mój mały ogród. Dziękuje długo nad nim pracowałam.-odpowiedziała wstając i podchodząc do mnie.
-Idz już Hazel i pozdrów od e mnie Markusa twojego brata odwiedzaj mnie dobrze?-zapytała Demeter.
-Dobrze Demeter-odpowiedziałam.
-Mów mi babciu-powiedziała.
-Dobrze babciu-odpowiedziałam.
-Do widzenia -powiedziała.
- Do widzenia-odpowiedziałam
Odwuciłam się i poszłam w drogę powrotnom po drodze spotkałam Moonli idącom nie wiadomo gdzie zaczepiłam ją i zaczełam ją przepraszać i opowiadać o Demeter i jej ogrodzie.

Moonli???Dokończysz??? Plose???

środa, 23 kwietnia 2014

Od Tawla: Bliskie spotkanie pierwszego stopnia

Obejrzałem sie na Markusa ,ale jego juz tam nie było.
Popędziłem dalej basior zabewne zmaterjalizuje się obok mnie kiedy tylko dotre na miejsce.
Słońce grzało przyjemnie ale atmoswera nie była zbyt przyjemna jeśli bogowie mają do mnie sprawe napewno nie skończy się to dobrze.
 
Dobiegłem nad płytkie jeziorko i przeszedłem przez nie w brud.
-Tawl poczekaj!-krzyknął Markus z brzegu
-Choć trupku to tylko woda.-odpowiedziałem
Markus prychnoł i potrząsnoł głową.
Z oporem wsadził łape do wody i natychmiast ją cofnął robiąc zaskoczoną minę.
Oddalił się kilka kroków wyszczerzył zęby w posępnym uśmiechu i rozpłynął się w powietrzu pozostawiając po sobie tylko czarne smugi.
Wybiegłem na brzeg i otrzepałem się z wody.
Nie czekając na markusa pobiegłem na szczyt wzgórza.
Stał tam brązowo szary basior z wiencem na głowie.
-Yyy prosze boga?-spytałem niepewnie
-Ty nędzny smiertelniku jak smiałeś zniszczyć moje....
W tej chwili dołączył do nas Markus.
-A kim ty właściewie jesteś że morzesz się tak do mnie odzyywać?- spytałem zirytowany morze i jestem śmiertelnikiem ale napewno nie nędznym.
-Tawl to chyba jest..-wyszeptał Markus tak cicho że nie usłyszałem ostatniego słowa
-Jestem Triptolemos bug rolnictwa!-wykrzyknał zdenerwowany boski basior
-Czyli taka męska Ceres tak?-zapytałem złośliwie
Triptolemos zawarczał wściekle chyba troszke przesadziłem........
CDN

wtorek, 22 kwietnia 2014

Od Hazel: (CD opowiadania Thali i to bo zabrałaś mi głos

Thalio...to po to bo mi zabrałaś głos.
Talio nie dosyć że mi zabrałaś głos to dosyć tego znieważyłaś mnie pisząc takie coś''-Ja Hazel córeczka mojego tatusia Hadesa - powiedziała Hazel,,
Znieażyłaś jeszcze Moonli pisząc''-Ja Moonlighht córka mego ojczula Posejdona- powiedziała Moonli,,
A SAMOM SIEBIE WYWYSZYSZYŁAŚ PISZĄC''-Ale wy dziwnie mówicie -powiedziałam - Ja jestem Thalia córka Zeusa największego wśród Bogów.,,
ZNIEWARZYŁAŚ MNIE I MOONLI!!!!A SAMOM SIEBIE WYWYSZYŁAŚ NIE.
Ja nie jestem zła mówie swoje zdanie.
JA NIE CHCIAŁAM BYĆ MOŻE BYĆ TWOJĄ KOLERZANKOM A SAMA NAPISAŁAŚ MOJE ZDANIE!!!!
ZROBIŁAŚ ZE MNIE I Z MOONLI POŚMIEWISKO!!!!JA Z MOONLI JESTEŚMY DUMNE!!!A CZY W NASZYM CHARAKTERZE JEST NAPISANE ''WESOŁA,,????!!!!!WŁAŚNIE NIE!!!!NIE JESTEM WESOŁA JESTEM DUMNA I POWARZNA!!

Talio uwarzam że postompłam odpowiednio obrarzaj się ile chcesz ale uważam że odpowidnio postąpiłam jak chcesz to odpowiedz

od Tali Ten piękny wilk

Wczesnym rankiem nie mogłam przestać myśleć o tym pięknym basiorze.
Był po prostu cudny!
Chciałam od razu do niego lecieć ale się powstrzymałam.
No bo co miałabym do powiedzenia?
Np. Hej stęskniłam się za tobą bez ciebie nie mogę już żyć!
To nie w moim stylu!
Gdy rozmawiałam z Hazel przyszedł tu z jakąś rzęźbą.Aż mnie zatkało.
-Cześć Thalia-powiedział
-Hej-odpowiedziałam odzyskując mowę.Pochwili przypomniałam sobię by przedstawić Hazel z Mrocznym.
-Mroczny to jest Hazel-powiedziałam-Hazel to Mroczny
-Cześć-powiedział Mroczny
-Hej-odpowiedziała Hazel
Później podeszła do mnie z niewiadomo z kąd Moonli
-A to jest Moonli - powiedziałam - Moonli to Mroczny
-Hej - powiedziała Moonli
-Hej - powiedział Mroczny
Później podeszła do mnie i wyszeptała
-Wiesz masz szczęście do basiorów.
Szczerze mówiąc polubiłam ją.
-Aaa to jest dla Ciebie Thalio - oprzytomniając wreszcie wręczył mi jakąś rzeźbę
-Dziękuję-odpowiedziałam z zachwytem
-Zrobiłem to, ponieważ nie miałem co robić.
Ze zdziwieniem patrzyłam na tą figurę i zobaczyłam, że to byłam Ja
Podeszłam do Mrocznego i...polizałam go w nos
Po tym wszystkim poszłam spać.
*Następnego ranka*
Poleciałam na wielką ogromną górę (niewiem po co ale chyba po to by skrawdzić jak to jest nie mieć skrzydeł)
Gdy tam już byłam skoczyłam i...
nie chciało mi się polecieć.
Gdy oprzytomniałam trochę zobaczyłam,że to wyglądało jak maczuga herkulesa wielka według mnie na 2000m.LOL
Chciałam polecieć ale nie mogłam zamroziły mi się skrzydła chociaż często latam na takiej wysokości ale teraz nie używał
ich i wpadłam w ogromne tarapaty a ojciec mi bardzo dawno dawno temu (jakby co no to jak byłam malutkim szczeniaczkiem), że "Nie będe Cię ratował jak spadniesz masz przecież skrzydła a jak Ci zamarzną to trudno."
No super jeszcze tego brakowało, że nie mogę nimi ruszać.
Naglę podleciał Mroczny.


Mroczny dokończysz?



Od Markusa : Świątynia

Nienawidzę uczucia gdy co róż przenikają mnie kamienie ale jaki mam wybór znajdując się pod ziemią lub raczej w ścianie... Migotliwy zarys Joanusa wciąż pędził do przodu, ale co chwile znikał, a ja na ślepo biegłem czując tylko jego aurę, jednak po chwili wracał i tak co chwile. W końcu znikł kompletnie, a ja osunołem się ze skały odbijając się jak piłka od ściany, ciekawe uczucie nie powiem. Mgliło mi się przed oczami, ale odczuwałem też dziwny napływ sił, zupełnie jakby każde udeźenie stawiało mnie na nogi wręcz poprawiało kondycje... Wreszcie opadłem na płaską i pewną powierschnie, rozmazany obraz tańczył przed moimi oczami.
- Placku! Wstawaj bo odpłymiesz... - usłyszałem tylko echem głos Joanusa, zamknołem oczy.
Ból był ogromny, szumiało mi w uszach, ale czułem się dobrze nie wiem z jakiego powodu, dziwignołem się na równe nogi. Nigdzie nie było Joanusa, a ja sterczałem uwięziony pod ziemią w jakiejś ciemnej grocie, echem odbijali się moje powolne i ciężkie kroki do nikąd, ale widziałem światło.
- Umieram ? - Jęknołem zdezoriętowany we własnym pytaniu do pustki.
- Chciałbyś! - Zadrwił jakiś głos w mojej głowie, ale nie był to ani Joanus, ani Felix, brzmiał za to znajomo. Zupełnie jak mój sam... Światło oślepiło mnie gwałtownie i z dużym nasilenieniem, stał teraz przedemną biały wilk z szerokim drwiącym uśmiechem. - Hej mięczaku ! Jak tam parszywe życie? - Syknoł lustrując mnie wzrokiem. - Heee... Wiesz wciąż zastanawiam się co w tobie takiego widział ojciec, po co cię wybrał? Hah, mniejsza nie będę sobie tym teraz zawracać łba.
Zdrętwiały wpatrywałem się w mojego białego sobowtóra, wyczekująco patrzyłem się na jego ruchy oczekując jakiegoś ataku, skoku, czego kolwiek, ale on tylko stał.
- Nie siedź tak " braciszku" tracimy tylko cenny czas naszego pierwszego spotkania.
Skoczył w ciemnoś, a ja zaraz za nim...
Moim oczą ukazała się mroczna jaskinie którą oświecał ogromny symbol.
- Acham... Tak geniuszu to jest to o czym myślisz.
- A niby skąd ty wiesz o czym myśle ?
- Z ciebie można czytać jak z otwartej księgi geniszku...
Staliśmy właśnie w świątyni, nie byle jakiej świątyni, świątyni Hadesa. Biały wilk zniknoł nim się obejrzałem, niestety nie zdążyłem zadać pytań które mnie drążyły teraz od środka, a przedewszystkim Kim jest?



poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Od Tawla (CD opka Markusa)rozmowa bez słów

Lar popatrzył mi w oczy.
Przez głowe przemknęły mi obrazy zbrojącej się armi przez chwile wydawało mi się że widzę błysk legionowego orła potem obraz sie zmienił zobaczyłem brązowego Basiora z wieńcem z trawy na głowie.
Wyglądał mi jak jakiś pomniejszy bug i był bardzo ale to bardzo zniecierpiliwiony.
Cofnąłem się od lara wyglądał na zadowolonego z siebie widocznie to co mi pokazał było w jakiś sposub ważne dla legionu.
Pokiwałam głową na znak zrozumienia lar ukłonił się i zniknął.
odwróciłem się do Markusa wciąż mając przed oczami obraz wrogiego  Legionu.
- Rozpoczynamy budowę, musimy wzmocnić naszą watahę.-powiedziałem do czarnego basiora
Wtedy przypomniałem sobie o niecierpliwym bogu i uświadomiłem sobie że znam miejsce w kturym stał.
Pobiegłem przed siebie bez słowa .
Czekało nas bliskie spotkanie z bogiem.
CDN
cierpliwości Markus cierpliwości

...

od mrocznego Ta wspaniała cera

Gdy spotkałem córkę Zeusa omal mnie nie zatkało. Pierwszy raz spodobała mi się dziewczyna, i to towarzyszące uczucie. Patrząc w jej oczy z każdą chwilą nabierałem zapału żeby jej zaimponować. Ta... Pogadaliśmy potem a ona zwiała, koniec bajki. Potem poszedłem w las poćwiczyć na korze drzewa jak zawsze... Rozwalam wszystko do okoła ale dziś, ach dzisiaj najchętniej bym odwiedził Thalie.
~Mroczny, od kiedy ty szukasz partnerki?~ powtarzałem. Nie mogąc usiedzieć na miejscu zrobiłem dla Thali... Rzeźbe i usnołem.

Gdy tylko wstałem ruszyłem na spotkanie z Thalią... Gdy byłem na miejscu Thalia rozmawiała już z białą waderą która miała czarne skrzydła, i chyba się dogadywały.

Thalia i nieznajoma dokończycie?

Od Moonli: Tymczasowy rozejm.

Wiecie, od paru dni zastanawiam się czy wogule moje istnienie coś zmienia. Uratowałam Kitane przed utopieniem się, przez to, że używałam zbyt durzo mocy zemdlałam na plarzy, i na niej się ocknełam, nikt ze mną nie rozmawia. Nie. m nikogo jestem zdana na siebie. W moim sercu powstała wielka wyrwa przez co stałam się okrutna i oziębła dla innych. Niestety w części to ich wina. Nikt nie chciałby nawet się pofatygować by po prostu powiedzieć zwykłe ,,Hej'' nie oczywiście lepiej zostawić mnie samą, potraktować mnie prądem albob zepchnąć z urwiska. Biegłam przed siebie miałam dość życia.
*parędziesiąt godzin później*
Dobiegłam do jakiejś rzeki, by się napić. Gdy usłyszałam jakiś ruch odrazu usunełam się w cień. To miejsce było obrzydliwie wesołe. Para wilków szła właśnie z szczeniętami przez fikuśny park, jakieś dwie wilczyce gadały wesoło. Zaczeło mnie mdlić od tego wesoła.
-Widzisz Moonli tamtą wilczyce?-z nikąd wynużył się- zakochałem się kiedyś w niej, i przez nią musiałem odejść z tej watahy.
-Jak ma na imie ta wilczyca?- zaczełam na nią krzywo patrzeć.
-Moonlight- powiedział to imie jakby właśnie wyjmował mu ktoś z gardła piłe mechaniczną.- ma na imie Moonlight. A teraz wracajmy.
*w domu*
-Hej Moonli, nie wiesz co się stało!-przywitała mnie podekscytowana.
-I niechce wiedzieć Hazel.- ostudziłam jej zapał.
-Ale dlaczego?
-Hmm... Niech pomyślmy nie chce słyszeć może o Thali- odparłam z goryczą w głosie.
-Skąd wiedziałaś że o Thalie chodzi?- zdumiała się Hazel.
-Nie tylko ty Hazel masz wyczulony słuch nie tylko ty.
-Ale my we trójke jesteśmy koleżankami co nie?- Nigdy nie widziałam że Hazel ma dobry nastruj ale mniejsza dziś bym chciała każdego kogo spotkam rozszarpać i zjeść. Narazie ograniczyłam się do psucia humoru.
-Nie Hazel, to wy się kolegujecie, a i tak na matginesie to dzięki że, nawet nie pomogłaś mi na plaży tylko poszłaś plotkować z Thalią.- nic nie powiedziała bo uciekłam. Na moje nieszczęście wpadłam na Thalie. Zaczełyśmy się kłucić i wtedy przyszedł jakiś czrny wilk i Hazel.

To co nadal będziecie mnie olewać?

piątek, 18 kwietnia 2014

Od Thali


Pewnego ranka gdy poszłam przejść się po dębowym lesie zobaczyłam pięknego basiora.
Schowałam się za potężnym dębem.
-Ale piękny basior-wyszeptałam na tyle głośno by mnie usłyszeć (chociaż tego nie chciałam).
Gdy znowu chciałam mu się przyjrzeć zobaczyłam, że go tam nie ma. Nagle usłyszałam za sobą głos.
-Hej
Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą tego samego basiora.
- Mam na imię Mroczny i jestem synem Aresa a ty?- powiedział
- Ja mam na imię Thalia i jestem córką Zeusa-wydusiłam z siebie. Porozmawialiśmy sobie aż do popołudnia okazało się, że mamy razem dużo wspólnego.
-No to do zobaczenia jutro - powiedział Mroczny
-No to pa -odpowiedziałam
Poleciałam do Hazel, opowiedziałam jej o tym.
-No no - powiedziała -może będą szczeniaki
-Co?! - zawołałam.
-No wiesz- chrząknęła-a jeśli by były to bym się wtedy bardzo cieszyła.


Hazel dokończysz?

Od Markusa : Prosto z rozbiegu i na ścianę

Naprawdę nie rozumiem dziewczyn, ale cóż wkońcu jesteśmy zupełnie odmiennymi w pewnym sęsie gatunkami. Wróciłem do jaskini i teraz siedziałem na swoim posłaniu czytając książkę, w sumie to nie wiem skąd niby małbym umieć czytać, ale nie nażekam.
W grocie nie było ciemno wręcz przeciwnie oświecały ją pochodnie lub po prostu zabłąkanie świetliki, zbilżała się jednak noc i wszystko wokuł milkło i gasło, nawet powiedziałbym zamierało. Opadłem ciężko na posłanie zamykając oczy, sen nie przychodził mi łatwo niekiedy nawet budziłem się z krzykiem przez różne tradycyjne wizje nawedzające herosów w nocy, ale nie tylko w moim przypadku były to bezcielesne podruże po podziemiu.
Wierciłem się tak dobre z pół godziny zanim moje oczy same się skleiły, a ja wreszcie oddałem w ręce Morfeuszowi, choć szczeże nie mam się jak z tego powodu cieszyć skoro bóg snu miał niekiedy mordercze zapędy.
- Te wstawaj drentwiaku ! - Wżasnoł mi ktoś w głowie tak, że rozbudzając się uderzyłam pyskiem o skalną pułku nad moją wnęką sypialną w ścianie skał.
- Co znowu... - Jęknołem podpierając się obolałymi łapami.
Przedemną stał tymrazem nie domniemany Felix, a tajemniczy widmowy wilk który bynajmniej nie był mi ani troszeczkę znany.
- Można wiedzieć kto ty ?
- Jak by to ująć... Jestem Joanus wielki kapłan świątyni Hadesa... - Ryknołem śmiechem na dźwięk imienia wilka przerywając mu co wywołało u nigo wyraźnie zniesmaczenie.
- Eee.. Przepraszam, że zapytam ale co cię śmieszy ? - Zapytał po chwili prostując się.
- Ekhem... Nic nic już nic... To kontynłujesz Jo ? - Wychrypiałem ze łzami w oczach, wilk tylko to zignorował i kontynłował sowoją fascynującą wypowiedz.
- Więc tak, jestem kapłanem świątyni Hadesa, a raczej byłem za życia w 9 legionie.
Spoważniałem na te słowa imotarłem resztki łez z oczu.
- A co cię tunsprowadza ? - Spytałem równie wynosłym tonem by nie psuć tej chwili, ale wilk tylko popatrzył się na mnie z pogardzą.
- Nie mogę uwieżyć, że jesteś moim bratem i następcą... W każdym razie przybywają tu zawodowo...
- To znaczy ? - Wciąż patrzył się na mnie z dystansem ale teraz zobaczyłem coś jeszcze w jego spojżeniu, niedowieżanie.
- Wiesz co to świątynia Hadesa?
- A no, a co ? - Nagle mnie olśniło i bliżej przyjżałem się wilkowi, był niczym zjawa któramledwie migotała w obecnej przesteń. Joanus miał na sobie czarną szatę i medalion obrzędowy Hadesa w kżtalcie czaszki.
- Jesteś pra kapłanem, przewodnikiem nowego pokolenia.
Wilk zaśmiał się lekko migocząc po czym poklepał mnieswymi nie materialnymi łapami po ramieniu.
- + 10 do inteligącji mistrzu, tak nasz tatusiek mnie tu przysłał, a teraz choć... - Odwrucił się i rozpoczoł marsz prosto w ścianę.
- Ma ci mówić braciszku ? - Spytałem przerywając marsz widma które tylko się odwruciło i uśmiechnęło w moją stronę.
- Daruj sobie śmiciu
Oznajmił po czym wskoczył w siciane, znikając za podobiznami dawnych wilków, a ja za nim...

CDN.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Profil pieseła

Profil Pieseła
http://fitback.pl/wp-content/uploads/2013/09/1174873_507713295984453_1791607079_n.jpg
 Imię: Pieseł
Przydomek: Wow
Wiek: 3 lata
Płeć: basior
Żywioł: Pieseł *__*
Rodzina: matka - Pieseł , ojciec - Pieseł
Charakter: miły , towarzyski basior.
Historia: nie chcę on niej mówić
Ranga: pabito
Stanowisko: Pieseł
Specjalna umiejętność: Pieseł
Właściciel: !!!OLA!!!

środa, 16 kwietnia 2014

Tereny




 Cave by eWKn


 oto kilka miejsc w których mogą się rozgrywać wasze opki












 Jaskinia-z braku innego miejsca śpimy w tej jaskini sciany są ozdobione rysunkami dawnego legionu
odkryli Hazel i Markus





wodospad Amfitryty-za wodospadem mieści się świątynia Posejdona wodospad został odkryty przez Tawla który wskakując do niego prawie się zabił .
http://imagizer.imageshack.us/a/img62/7923/wd0c.jpg
 http://gadzetomania.pl/images/2010/09/stepping-stone-light_1_RPtN1_692.jpg
Świątynia Posejdona/Neptuna- Tajemnicza świątynia założona przez dawnych legionistów ponownie odnaleziona przez Kitane.




 wzgórze Triptolemosa-miejsce walki boga rolnictwa z Tawlem i Markusem
 
Swiątynia Hadesa/Plutona-dawna świątynia ponownie odkryta przez Markusa


 Domy-miejsca gdzie mieszkają legionisci do czasu znajeżienia własnej jaskini

 
Dom wody-idealne miejsce dla dzieci neptuna i innych wodnych bogów.





pamiętajcie ,że jeszcze wiele terenów czeka na odkrycie 




Od Markusa : Patrol w krzakach

- Wiesz Felix chyba przejdę na emeryturę, naprawdę nie mogę już znieść tych przepraw przez Hades i pół świata na zachcianki ojca. - Jęczałem leżąc przy ścianie z malowidłami wilków, wpatrując się w sufit.
- Wiesz wyglądasz niewyrazinie - Zakpiła lara szybując w ciągłym ruchu nademną zmieniając się w czarnego wilka co róż i biegnąc po całej szerokości pomieszczenia, aż po sufit.
Machałem łapami w powietrzu jakbym nieporadnie uśłował wstać... Coś było jednak w stwierdzeniu Felixa, moje łapy raz po raz nikły zmieniając się w czarne staruszki ulatniające się w nicości. Wrażenie jakby jedyne co wemnie było materialne to eee... Wisiorek?
- Uczony, uczonym mistrzu, masz tam papiery dla tatuśka - Oznajmił wilk przelatując obok mnie, sterta kartek które rozsiane przezemnie lerzała na podłodze czekała na wypełnienie.
- Po co mu to ? Dane członków watachy? Seriooo? - Skrzywiłem się, naprawdę nie jestem od prac papierkowych w odoatku czym mam pisać zębami ?
- Wiesz to tak na wszelki wypadek gdyby mieli umrzeć... - Zająkneła się lara wilka po czym leniwie opadła na moje posłanie. - Albo by sam mał moźliwość ich uśmiercić.
Pozbierałem kartki z podłogi i zdarłem je ceremonialne co by Hades nie przeoczył jak bardzo obchodzą mnie jego plany.
Wyszedłem wreszcie z jaskini odetchnąć świerzym powietrzem, gdy nagle na niebie zgromadziły się carne chmury. Przewrażliwiony na ten widok najerzyłem się kryjąc się w cieniu i sycząc, a inne zwierzęta leśne patrzyły się na mnie jak na opętanego... W sumie to poniekąd można tak powiedzieć.
Z lasu dobiegł mnie warkot, poczułem zgniliznę i jakby powiew świeżego wilgotnego powietrza. Podbiegłem w te stronę, ale gdy zobaczyłem co tam się dzieje a przedewszystkim kto tam jest ani myślałem o wyjściu za krzaków, coś mnie oślepiało.
Poczułem się jak po tysiąc letnim przesiadywaniu w zbitej trumnie, choć to niemożliwe, ale jednak. Córka Zeusa, po prawdzie wiedzałem, że prędzej czy później i ten staruszek pośle tu swoje dziecko i mogłem się lepiej przygotować.
Zanurkowałem pod krzakami i przyglądałem się biegu wydażeń, wkrótce potem nadbiegli Tawl i Moonli, ja jednak nie ruszałem się nawet o milimetr w stronę córki Zeusa.

(CD opwiadania Hazel) Kiedyś chciałam ją zagryść teraz jesteśmy przyjaciółmi



-Przestańcie!-zawołał Tawl.
-No daj spokój-powiedziałam i utworzyłam wielką chmurę burzową nad głową córki Posejdona
-Może zamiast tego się przedstawicie?-spytał (oczywiście) Tawl.
-No dobra ale to dla ciebie-powiedziała córka Posejdona
-Ja Hazel córeczka mojego tatusia Hadesa - powiedziała Hazel
-Ja Moonlighht córka mego ojczula Posejdona- powiedziała Moonli
-Ale wy dziwnie mówicie -powiedziałam - Ja jestem Thalia córka Zeusa największego wśród Bogów.
-Ta jasne- powiedziała Moonli. Wtedy, powiem wam szczerze, nadal była nad jej głową chmura burzowa i poraziłam ją prądem.
-aaa-zawołała Moonli.(Bo chyba dobrze wiecie, że woda przewodzi prąd)
-Właśnie mój ojciec zdenerwował się na twojego-powiedziałam -Wiesz co Hazel powiem Ci jedno
- Co?
- No to choć tu.
Wyszeptałam jej coś na ucho
-Wiesz co tak naprawdę twój ojciec i mój się bardzo lubią tak przynajmniej powiedzial mi tata.
-A czy wiesz co?
-No co?
-Nawet Cię bardzo polubiłam
-Ja Ciebię też, ale nie obiecuję, że się bardzo zaprzyjaźnimy.
-Idziemy razem do nory?
-Ok chyba będziemy przyjaciółkami na zawsze.
-Oczywiście! -powiedziałam szczęśliwie
Poszłyśmy do mojej nory okazało się, że mamy bardzo bardzo dużo wspólnego.
- No to pa- powiedzial mój przyjaciel.
-Pa - odpowiedziałam
Wieczorem ujrzałam twarz Zeusa na niebie ale nie gniewną tylko szczęśliwą (tak mi przynajmniej wyglądało LOL)
Po 2 minutach twarz zniknęła a na ziemi pojawił się koszyk.
W koszyku była kartka:
,,Przepraszam, że tak żadko Cię odwiedzałem
tylko dopiero po 1roku i 7 miesiącach
Kocham Cię Talio
Zeus prawowity Władca na Olimpie"
-Czyli to dzięki niemu zaprzyjaźniłam się z Hazel bo z Moonli to nie za bardzo.
No nic wróćmy do koszyka w koszyku:
-ambrozja bardzo dużo bo tatuś mnie kocha
-nektar też nie mało
-szynki mnóstwo
-wędlineczki
-kiełbasy
-samo mięso prawie, że
-3 banany nie za bardzo za nimi przepadam ale cóż dieta, którą mi tata wyznaczył

-Thanks Dad- powiedziałam, wziełam koszyk i
poszłam spać


Niech nikt tego nie kończy




Od Moonli: (CD opowiadania wszystkich)

Tyle tego...

Yyy... Najpierw nazwano Mkrelom potem uznano z tchuża!!! Pięknie.
-Dzieci Hadesa jak zawsze złe na innych- Wymruczałam.
-Tak zato Posejdon zabił moją matke!.- Przyznam Markus był strasznie dosłowny.
-Mhm... A ty kiedykolwiek dotalłeś piorunem po tyłku? Albo bóg podziemia deptał ci po łapach kiedy wisiałeś na ścianie tartaru.- Byłam taka wściekła że z chęciom żuciłam bym się jemu do gardła.
-Hej w końcu nieodpowiadamy za czyny naszych boskich rodziców prawda Moonli.- Moje imie z trudem przez gardło...
-Tawl ma racje, Hazel moge z tobą porozmawiać?

*kilka dni potem*

Usłszałam donośny głos Tawla, dochodził z za wodospadu. Przeskoczyłam tam.
-Tawl co się dzieje? -zapytałam zaniepokojona.
- Kitana tam została uwięziona.-odpowiedział Tawl.
-Ja po nią pujde a ty biegnij po reszte.- Tawl tylko przytakną i znik za wodospadem. Po dość długich poszukiwaniach znalazłam szczeline przez którą się przecisnełam... Rozejrzałam się dokoła i przez przypadek nastąpiłam na jakiś przycisk... Nagle wszystko pojaśniało a głazy zamieniły się w wode... Stworzył się wir. Wpłynełam do niego i znalazłam się w jakimś kryształowym pomieszczeniu. Zaczełam węszyć aż spostrzegłam że pomieszczenie jest zalane wodą. Przy suficie była jedynie pusta przeztrzeń. Niedaleko znalazłam też kitane łapiącą powietrze którego prawie niebyło.
-Kitana! Musimy z tąt wypłynąć weź głęboki oddech i płyń. Nagle mnie olśniło... Stwożyłam dla Kitany bombel powietrza. Kitana odetchneła z ulgą. Woda sama mi pokazała gdzie jest ujście niestety prowadził do niego 3 metrowy wąziutki Tunel. Nie zmieścł się tam pęcharzyk powietrza. Kitjana pokiwała głową że da rade a ja jej uwierzyłam. Niestety na moje nieszczęście utknełam. Czułam jak Kitjana dusi się. Pomyślałam o wodzie, zebrałam całą moc aby wysadzić ten tunel, udało się Kitiana była nieprzytomna, wziełam ją na plecy. Spłyneliśmy w dół wodospadu. Dopłynełam z nią do brzegu. Była tam ładna gromadka. Potaszczyłam się do łap Hazel...
-Hazel, czy zostaniemy przyjaciułkami.- Oczy mieniły mi się teraz wszystkimi kolorami morza. Spojżałam na Talie od niedawna ją znałam ale styl podejścia na świat był prawie taki sam. Zemdlałam i potem była tylko ciemność.


Dokończcie?

A teraz info dla wszystkich... Musze nadrobić i dokończyć opki. Zaniedbałam obowiązki w wataszy i tym samym opki które kiedyś miałam dokończyć będą zatytółowane z pamiętnika Moonli a nie od Moonli.

Profil Mrocznego

 Profil Mrocznego
 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglUB2aPKcNgqYYDvVur7pCidi02VvE2IfPWCxWChLeYmlfBGMylsykdo_X4VJy_XVwpB3PaktA2gGcPnxys31MPtOflEQZvmp9JoS-99P3gfPiWWmuF_JOqtEcnaKYQvXO6dn8r___5k1C/s1600/Black.png

imię:Mroczny
Przydomek: Ogień
Wiek: 3 lata
Płeć: basior
Boski przodek ojciec Ares
Żywioł:  ziemia i powietrze
Rodzina: Nie ma
Charakter: czasami miły, szuka sympatycznej wadery która będzie umiała latać jak on, zdarza się tak, że staję się bestią
Historia: nie chcę on niej mówić
Ranga: na razie pabito
Stanowisko: myśliwy
Specjalna umiejętność: potrafi zrobić samo zapłon
Właściciel: 2012sandra

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Od Hazel

Poszłam spać.
*następnego ranka*
Gdy się obudziłam poczułam głód.Byłam bardzo chuda.
Może dla tego że przez 5 dni nie jadłam?!No i widzicie sama sobie odpowiedziałam.
Poszłam do lasu.
Przeszłam kawałek w głąb lasu i znalazłam...całe stado sarn i jeleni.I do tego takich...takich....TŁUŚCIUTKICH!
Podkradłam się i zaatakowałam.
Przyszło mi to prosto no wiecie jestem mordercom.
Gdy zjadłam jelenia poczułam napływ sił i mocy.
Poszłam dalej i prawie serce mi nie wyskoczyło z piersi...lol mrzecierz ja nie mam serca ale ;od razu poczułam zapach chumur i nieba.
Tylko jedno przyszło mi do głowy... .córka Zełusa.
Moje mięśnie przygotowały się do śmiertelnego ataku.
Mam to już wyćwiczone.
Była białą wilczycą ze skrzydłami.
Nie tylko mięśnie przygotowały się do ataku ale także ja....do wezwania zmarłych.
Wyszczeżyłam moje potężne kły ma się to i owo po tatusiku.
Ona też wyszczerzyła kły.
Przygotowała się do skoku gdy nagle...po mojej stronie niebo stało się czarne a po jej stronie siwieciło słońce.
-Siema córko...-powiedziałam zaczepnie i z złością.
-Jestem córkom Zełusa a ty?-powiedziała.
-Ja jestem Hazel córka pana podziemi i zmarłych Boga Hadesa.
Wyszczerzyła jeszcze bardziej kły zresztą ja też.
Nienawidzę Zełusa on pragnie śmierci mojej i mojego brata.
Zełus uważa się za naj warzniejszego!A guzik prawda!
Napiełam mięśnie gotowa do skoku ale pomiędzy nami staneli Tawl i Moonli córka Posejdona. Moonli gdy zobaczyła córke Zełusa także wyszczerzyła kły. na mnie nie bo ze mną się już oswoiła zresztą ja takżę.
Tawl stanoł między córkom Zełusa i pomiędzy mną i Moonli
Tawl?Talia?Moonli? dokończycie?no znaczy ktoś dokończy??

niedziela, 13 kwietnia 2014

Od Markusa: Zielsko




- Zrób to, zrób tamto...kurczę - Jęczałem biegnąc przez las, przemykając się po lesie jak cień, dosłownie i to nawet bardzo...
- Markus, padlinko ?! - Wżasnołem mi do ucha migoczącą koło mnie wilk, był cały czarny, a jego oczy były jaskrawo niebieskie. Felix bo tak się ten lar nazywał był częścią mojej duszy, dokładniej tej umarłej już w dniu narodzin. Małem w sobie dwie świadomości, a Felix był poprostu mną. - Zleconko? - Sypytał znów zaczepnie przelatując obok mnie.
- Ta, a brzmi ono " Zakradnij się do mojej teściowej "... - Felix zaczoł się śmiać, a ja wyszczeżyłem zęby i warknołem. - Spokojnie grabażu.
Ucichłem, stałem teraz w samym środku, sercu lasu. Dusze wirujące wokuł mnie jęczały niespokojnie, ciszę przerywał tylko mój oddech, nagle coś zaszeleściło, obruciłem się niespokojnie, ale tam nic nie było.
- Słyszysz co.... - Zielsko uchwyciło mnie za łapy i zaczęło targać po ziemi po czym poobijanego zawiesiło w powietrzu. Przedemną teraz wśród szumu liść pojawiła się brązowo siwa stara wilczyca. - Markusiu, po co tu przybywasz?
Zagrzmiała melodyjnym głosem który potoczył się echem po lesie, zupełnie jakby rośliny jej wturowały, co niejako mnie przerażało jakbym stał na jednej wielkiej żyjącej masie.
- A no babciu, tatuś, tatuś od co... - Jęknołem, głowa zaczęła mi pulsować od nadmiaru krwi w mózgu, jednak zielsko nie puszczało, a wręcz zaciskało się na mnie jeszcze bardziej, dusiło. - Och, no tak, doprawdy... Przecież wiesz co odpowiem... - Wilczyca zaczęła syczeć, jej oczy zabiegły krwią. Boczułem ból, jedno rzebro łamało się za drugim, niby nic takiego i tak już nie żyje ale zawsze... Wyplułem krew. - Dość ! Mamo dość! - Wżasneła druga wilczyca która wybiegła za krzaków. Była biała, a głowę zbobił jej wieniec narcyzów, storczyków i róż. Podbiegła do mnie, a ja upadłem na ziemie tracąc oddech.
- Stary nie odwalaj kity...- Jęknoł Felix który teraz dudnił mi w głowie.
- Łatwo powiedzieć... Trudniej zrobić
- Powiedz Hadesowi, że ugody nie biędziem - oznajmiła ukosem staruszka.
- Hah, więcej nie oczekiwałem... - Jęknołem i rozmyłem się w cień.

Od Kitant(Cd opo Tawla)

Spojrzałam na niego szerokimi oczami. Jak to: Znalazłaś świątynię Neptuna. Zamurowało mnie. Spojrzałam na ten znak trójzębu i jeszcze raz na Tawl'a. Podeszłam bliżej do znaku i potarłam go łapą. Tawl podszedł do mnie i spojrzał na znak, który zaczął świecić. Wtedy jaskinia zaczęła się trząść i między mną a basiorem powstała lawina skał. Nim się obejrzałam, basior był po drugiej stronie, niewidoczny.
Jaskinia cały czas się trzęsła i zaczęłam nerwowo obracać się wokół własnej osi. Wtedy przede mną pojawił się dziwny wodny wir i pociągnął mnie do środka...
Tawl, żyjesz tam?

sobota, 12 kwietnia 2014

Od Tawla (CD opowiadania Kitany)czyżby świątynia?


Dosłownie kilka chwil temu smacznie sobie spałem, a teraz latam po lesie jak głupi ,goniąc nie materialnego jelenia.
Obudziłem się w środku nocy, wstałem i chciałem już wracać do jaskini gdzie śpią pozostali,wtedy lar dźgnął mnie rogami w tyłek.Jego rogi były stanowczo za materialne jak na muj gust.Pobiegłem jednak za larem który chciał mi coś koniecznie pokazać.
wprowadził mnie w środek lasu i rozpłynął się w ciemności.
Rozejżałem się troche zdziwiony  i zobaczyłem Kitane.
Stała na polance oświetlonej światłem księrzyca.
-Co ty tu robisz?-spytała
-Stoje sobie-odpowiedziałem z uśmiechem-A co?
-Dobrze się składa muszę ci coś pokazać-odpowiedziała tajemniczo.
Uniosłem brwi, co takiego mogła mi pokazać porzeciesz zbadałem ten teren bardzo dokładnie.
Wyciągnęła łapę i połorzyła na trawie mały opalizujący niebieski kamyk.
-Skąd to masz?-spytałem szorstko
-Z jaskini , takiej za wodospadem...
Moje myśli gnały szybko jak stado koni wyścigowych.
Czyżby wilczyca znalazła jedną ze świontyń o których mówił lar wilka w dziewiątym kręgu?
-Zaprowadzisz mnie tam?
-tak jasne..
*kilkanaście munut póżniej*
Usłyszałem delikatny szum wodospadu.
-To tutaj -zawołała wilczyca i pobiegła w stronę wodospadu.
Pobiegłem za nią i zdąrzyłem zobaczyć jak znika pod wodą.
-To znaczy że też tam musze wskoczyć?
Kitana chyba mnie nie usłyszała
Skoczyłem do wody.
Okazała się bardzo mokra (cóż za zaskoczenie)ale na szczęście ciepła.
przepłynąłem pod wodospadem i wylazłem z wody w jakiejś jaskini.
Witana juz tam była i właśnie wytrzepywała wodę z futra.
Kilka kropelek spadło na ścianę i spływając odsłoniło kawałek czegoś niepieskiego i świecącego.
Wezwałem wiatr i z kierowałem go na ścianę przez chwilę pomieszczenie wypełnił pył .
Kiedy opadł odsłonił opalizujący zelony trójząb
-Kitana-wyszeptałem-chyba znalazłaś świątynie Neptuna....
Kitana?

piątek, 11 kwietnia 2014

GŁOSOWANIE

 Popracujmy nad naszą śpiącą wilczycą.
W komętarzu piszesz numer obrazka i się podpisujesz
można oddać tylko jeden głos
1http://asakura-twins-i-noa-sk.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/779668/files/blog_wj_4929354_7628131_sz_tos.jpeg
2
http://funkyimg.com/u2/1649/002/467736the_boreal_king___winter_wolf_by_dloliver-d3ftog2.png
3.:Reya:. by Kezzai
4http://img2.cda.pl/PV9vdnJac257MF8kZj00KDk2Y3YwNDMtPDU4djM9OSQ0YjAjNTBiLW9jNTpqdWdDPDIzOjE3MzI8MjNLMTM1Kj80MCEyNGJxxxxPw==/0f84446cb0131158b38989b0755b1bc5.jpg
5http://i2.pinger.pl/pgr190/8161f3580023d8f54d7bd0cc/3305_bialy_wilk.jpg
6
7

8

9

czwartek, 10 kwietnia 2014

Od Marcusa: ( CD do opo Tawla ) Skamienielina ?



Tawl wyprowadził mnie na powierzchnie i nie odwracając się popędził przed siebie.
- Dasz rade nadążyć ?! Nasz cel to dziewiąty krąg ! - Krzyknął z oddali, a ja po prostu znów zmieniłem się w cień i rozpłynąłem się w powietrzu. Tak było mi po prostu łatwiej się poruszać, a przede wszystkim szybciej.
Przed oczami znów stanęły mi rozjaśniające głęboką ciemność wstęgi susz, powolne, niekiedy majestatyczne w swych ruchach, a przede mną najszybciej gnała jedna dusza, dusza Tawla.
Pełna życia jaśniejąca jak słońce, ale było w niej coś mrocznego, czego nie potrafiłem wyjaśnić...
- Może kiedyś mi powiesz. - Westchnąłem, a mój głos potoczył się echem po pustce, chwile pędziłem tak w zamyśleniu aż nagle coś mnie oślepiło.
- No i jesteśmy! - Oznajmił Tawl stojąc obok źródła rażącego światła, zmaterializowałem się przy nim, a moim oczom ukazała się śnieżnobiała wilczyca, choć troszkę już przyschła.
- Kto to ? Skamielina ? - Zapytałem niepewnie, a basior popatrzył na mnie jak na głupka.
- Nie to... to córka Nike – Patrzyłem tak na wilczyce zastanawiając się jak długo tu śpi, a przede wszystkim czy da się ją obudzić... otaczała ją dziwna aura, zupełnie jak błogosławieństwo...
Nagle odskoczyłem bo w moich uszach zaczęło szumieć, poczułem nagłe uderzenie serca, Tawl przyglądał mi się jak bym był wariatem czego akurat nie przeczę bo sam już nie wiedziałem.
- To może dziwne, ale ona chce nam coś powiedzieć Tawl i nie zamierza już długo czekać, więc szykuj już miejsce w watasze. - Oznajmiłem z powagą, teraz już w zupełność wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi, a także wiedziałem, że coś się szykuje i nadejdzie niespodziewanie, a my musimy być przygotowani na to coś.
Pojawiło się przed nami wydmo wilka które powoli podeszło nam naprzeciw, skłonił się ku Tawlowi który tylko jak ogłupiały patrzył się larze prosto w oczy i przytaknął po czym wilcze widmo zniknęło i zostaliśmy sami.
- Rozpoczynamy budowę, musimy wzmocnić naszą watahę. - Oznajmił niespodziewanie, odwrócił się i odszedł...

Tawl ?

środa, 9 kwietnia 2014

Od Tawla(CD opo Markusa) Jaskinia

-Właśnie ja w tej sprawie-powiedział Markus
-Szybcy jesteście -stwierdziłem
Markus wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie i podskakiwał radośnie jak mały szczeniaczek co było bardzo dziwne jak na kogoś o mentalności grabaża.
-No to prowadź -powiedziałem do zniecierpliwionego wilka
Markus zerwał się z miejsca i popędził przed siebie tak szybko ,że musiałem nieżle się namęczyć żeby go dogonić.
Doprowadził mnie do ciemnej dziury ziejącej w ziemi i wskoczył do niej.
Poczekałem na Moonlight która biegła za nami  a potem sam wskoczyłem do dziury.
Zapomniałem ugiąć nogi podczas lądowania i juz po chwili lerzałem skulony na ziemi sycząc z bulu.
-Co ci się znowu stało?-zapytał Basior
Wstałem i otrzepałem futro jakby nic się nie stało.
-Nic zupełnie nic-odpowiedziałem stanowczo
-Czekajcie na mnie- krzyknęła  biała wadera stojąca nad dziurą
Postaliśmy chwile czekając na wilczycę.
-Chodż sama sobie poradzi-powiedział Markus znudzonym tonem
Poszliśmy dalej omijając stalaktyty wyglądające  jak zęby jakiegoś wielkiego potwora.
Markus stanął przed ścianą na której były
malowidła naścienne ukazujące walki wilków z potworami, polowania i legion ustawiony w równe szeregi
a w samym środku tego wszystkiego stałą  biała wilczyca.
-To ona- szepnąłem cicho
-Jaka ona?- spytał zdziwiony basior
Muszę ci coś pokazać.....
Markus?wiesz co chcę ci pokazać co?

Od Tawla wyzwolenie

*przed założeniem watahy*
Nie oglądał się na pościg, patrzył tylko na wodę.
Usłyszał  coraz bliższe krzyki ścigających ,skoczył do rzeki swojej drogi do wolności.
Natychmiast ogarnął go wywołany zimnem szok.Woda była tylko kilka stopni czieplejsza od punktu zamarzania.Za kilka minut jego ciało zdrentwieje.Czuł, że futro przesyca mu wilgoć która dociera do skóry.
Prąd porwał go,uniósł jego ciało ku brzegowi.Woda z chlupotem załała mu oczy.
Postacie prześladowców migotały, otoczone zieloną zamazującą kształty mgełką.
Zimno było nie do znieśenia.Zamknął oczy
Przez powieki przesączało się światło o ciemno zielonej barwie mchu.
Wystawił głowę z wody i zaczerpnął powietrza  zanim prąd porwał go dalej.
Spływał coraz szybciej w dół.Z początku żwawo poruszał łapami próbując opierać się nurtowi , utrzymać na powieszchni sterować własnym ciałem.Było jednak zimno.Zamarzał.Zaczął drżeć.Instynktownie pragnął zwinąć się w kłembek, by ogrzać ciało.Zwalczył pragnienie szukania ciepła ,kopiąc nogami wodę.
Gdy miną zakręt zaczęło mu brakować powietrza udało mu się wynurzyć głowę i ząłpać oddech zanim nurt wciągną go pod powieszchnie.
Koniec był już blisko.Rozmaite wiry łączyły w potężny nurt wodospadu.
Ujzał przed sobą krawędź prubował oprzeć się wodzie ale nurt był zbyt śliny ,razem z wodą spłynął z wodospadu.
*kilka godzin póżniej*

Coś ostrego ukuło go w gardło.
-wstawaj
Po drugim ukuciu nastąpił kopniak.Potem na poliszku wylądowało mu coś ciepłego.
Otworzył oczy akurat na czas by zobaczyć jak Grift-brat zabitego  na arenie wilka- ociera ślinę z pyska.
-Wstawaj psie
Basior odsunął się troche od brzegu.
- To chyba będzie równa walka -stwierdził-ja jestem w żałobie a ty... jesteś trochę przemarżniety.
Ryknąłem i żuciłem się na wilka tocząc pianę z pyska.
Przywołałem lodowaty wiatr pierwszy raz od bardzo dawna , wrogi basior zachwiał się na nogach.
Niech poczuje to co ja-pomyślałem złośliwie.
Dookoła nas rozpętało się piekło...
CDN


Profil Travisa

Profil Travisa

 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsOAoxrkHez0ltrCSEJqZo1C035PGlRldxHvB-UcbPV59OQQP3k39CYifxNhXAb7QpjQPhWXUdtN4Uz2hjB2puy9DH3ScoXK_0H_WDbcXEAWQ2-KQGBUE8nDC5do74Q53lwWmOvQHTkdA/s400/Bloodspill_Side_view.jpg
Imię:Travis
Przydomek:brak
Wiek:3 lata
Płeć: basior
Boski przodek ojciec Ares-bóg wojen
Żywioł: ogień
Rodzina: nie ma jej
Charakter: Travis jest nieco wybuchowym wilkiem. Łatwo go rozzłościć, a to zawsze źle się kończy. Swoje problemy lubi rozwiązywać siłą. Nie przepada za zagadkami, woli proste wyjścia (takie jak przyłożenie osobie problemu w nos). Nie jest głupi, ale mądralą go nazwać nie można.
Historia: Wybuchwa
Ranga:Legionista
Stanowisko: Wojownik
Specjalna umiejętność: Podczas walki wpada w bojowy szał. Jest wtedy niepokonany, nie czuje bólu a jego oczy i znamiona lśnią
Właściciel: Princess Luna 366

Profil Thalii




Profil Thalii
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlZB0qkO4-ZPrxwKaJPDWX1eLtYEAWsm80NvgtK6Lnn5IWm9z8a1DBSxPTRgN5-Sc6C8gmdfv2TdQHSrtyaaVOda95l2JoUb7VaV-GNQcMZMhTQcWJ39VMLR_lxuunIk95hk9g3YehNLg/s1600/d+cxf.jpg  Imię:Thalia
Przydomek:grom
Wiek:3 lata
Płeć:wadera
Boski; przodek ojciec Zeus
Żywioł: powietrze
Rodzina:Nie ma
Charakter:miła, samotna, nieśmiała, wrażliwa, odważna, inteligentna, tajemnicza, wrażliwa, dotrzyma danego słowa, wierna w temacie przyjaciół jak i miłości.
Historia: nie chcę o niej mówić
Ranga:dowódca na razie pabito
Stanowisko: myśliwy
Specjalna umiejętność: gdy jest zła wzywanie burzy lub deszczy może też porazić prądem
Właściciel: koń13

Od Markusa: ( CD do opo Tawla ) Niczym cień

Tawl spojrzał na mnie wymownie, ale ja tylko pokręciłem głową...
- To nie ja tu jestem specjalistą od ziemi, Hazel ? Myślę że ty się w to lepiej wczujesz...- Wilczyca popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, ale uśmiechnęła się i przytaknęła.
- Naprawdę nie rozumiem tych dzieci Hadesa. - Odparł tylko zdezorientowany Tawl, jednak przystał na moją propozycje, więc stanęło na tym, że razem z siostrą rozpoczęliśmy poszukiwania.
- Wiesz Markus twoje zdolności bardzo do ciebie pasują, jesteś sam w sobie jak cień. - Oznajmiła śmiało wilczyca lekko biegnąc przez las nad małym kanionem.
Przyznam, że sam nie wiedziałem co sądzić o jej wypowiedzi, ale raczej nie miałem zbytniego powodu do dumy.
Nagle pod łapami Hazel osunęła się ziemia, a ona spadła w ciemną czeluść, przerażony podbiegłem do dziury gotowy do skoku, ale Hazel jak by nigdy nic po prostu stała na kamiennym wzniesieniu, które sama stworzyła. - A nie mówiłam jestem twarda ! - Krzyknęła do mnie śmiejąc się i zeskoczyła na dno jaskini która było lekko oświetlona... Ja natomiast rozpuściłem się w powietrzu zsuwając się pod postacią cienia w głąb czeluść. - Hazel !? - Szukałem siostry latając między skałami i filarami, jaskinia była piękna, wręcz idealna do zamieszkania, myślę, że znaleźliśmy odpowiednie miejsce na tymczasowe zamieszkanie naszej watahy.
Hazel zastałem dopiero po kilku metrach, stała przy wielkim sklepieniu ozdobionym licznymi rysunkami wilków, podszedłem do wilczycy oczarowany całą sceną.
- Myślę, że nie na darmo akurat tu Tawl stworzył naszą watahę... - Wyszeptała Hazel, a wtedy zauważyłem, że ma racje malowidła naścienne przedstawiał walki wilków z potworami, a w samym środku tego wszystkiego stałą wspaniała biała wilczyca.
- Dziewiąty legion... - Szepnąłem przypominając sobie o pewnej sprawie sprzed lat o której opowiadały mi duchy dawnych herosów. - Zdaje się że należymy do nowego dziewiątego legionu.-
Zamyśliłem się, a Hazel popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem.
- Wracamy do Tawla, trzeba mu to pokazać. - Zarządziłem i znikłem w cieniu niewiele myśląc.
Hazel pędziła za mną, ale zostawiłem ją w tyle, ja gnałem do przodu od cienia do cienia...
- Tawl ! - Nagle zmaterializowałem się przed wilkiem, a ten odskoczył jak oparzony.
- Eeee... stary wiem, że jesteś martwy i w ogóle, ale proszę nie przyprawiaj o zawał ! - Wrzasnął podminowany, ale zaraz się uspokoił. - No i jak tam poszukiwania?
- Właśnie ja w tej sprawie...

Tawl, Hazel ?