poniedziałek, 5 maja 2014

Od Markusa: ( CD do opo Tawla )Biały cień



Doprawdy zwariowany dzień, jeszcze przed chwilą byłem ususzoną kolbką kukurydzy, a teraz mój przyjaciel miał niezłe odloty. Nie żebym narzekał to naprawdę fascynujące przeżycia, szczególnie gdy stoi przed tobą psychopata cały we krwi który teraz bawi się białym motylkiem, a jakieś pół godziny temu zagryzł boga. Takie dni chyba przetrawiają się tylko takim szczęściarzom jak mi...
- Nooo... to się nazywa szybki porost – Jęknąłem wpatrzony w piętrzący się nade mną i Tawlem rozłożysty klon, który wraz ze wschodem słońca z krzaczka zmienił się w potężne monstrum.
- Czy to znaczy zgodę między tym bożkiem którego imienia nie potrafię wymówić, a tobą ?
Spytałem, Tawl jednak nie odpowiedział wpatrzony w lśniące w oddali słońce, podeszłem do niego, ale zatrzymałem się w połowie drogi... Wokół wilka wciąż przewijały się ciemne strużki cieni, których szyderczy śmiech trafiał z opóźnieniem do moich uszu.
~Niezłe widowisko nie sądzisz gość ma dużo na głowie ~ Zaśmiał się szyderczo głos w mojej głowie, a ja zagryzłem tylko mocniej zęby i ruszyłem dalej w stronę Tawla.
- Co to ? - Szepnął nagle wilk odwracając pysk w moją stronę, jego spojrzenie było smutne, a podkrążone oczy dawały jasno do zrozumienia jaki jest jego stan zdrowia.
Parzyliśmy tak na siebie w cisz po czym mnie samemu otworzyły się usta w niemym ruchu, po czym przemówiłem, ale ten głos nie był mój. - Gilbert di Wertus do usług – Zaśmiałem się szyderczo, a przez moje ciało przepłynęła fala bólu.
Tawl jakby niewzruszony tym obrotem spraw stał dale ciekając na dalszy obrót sytuacji...
- Ten tu mięczak w którym jestem uwięziony to mój kochany braciszek, który powinien mi być wdzięczny za sprezentowanie mu ż y c i a. - Warknąłem znowu z naciskiem na ostatnie słowo.
- Może jaśniej ? - Rzucił tylko od niechcenia Tawl, który patrzył się w przestrzeń za mną niewidzącym wzrokiem i lekko chwiał się na łapach. Próbowałem coś powiedzieć, ale głoś który powinien wydobyć się pod wpływem ruchu moich strun głosowych nie odpowiadał odmawiając posłuszeństwa i ustępując obcemu ciału we mnie.
- Ech... Prościej co ? No więc gdy mój braciszek umierał zaraz po narodzinach i mamusia go porzuciła bo uznała za niepotrzebnego Hadesowi zmiękło serce i stworzył mnie...
- Ciebie ? - Tawl zaczynał się powoli denerwować i niespokojnie krążyć w miejscu.
- A no, jestem istotą z woli boga umarłych, duszą przeciwną tego tu o – Wskazałem samego siebie i pokłoniłem się nisko. - Won !! - Wrzasnąłem odzyskując wreszcie głos, warczałem w głuchą przestrzeń i równocześnie czułem jakby moje ciało się rozpływało.
- Nie tenty droga kochaniutki ! - Zgoiłem się w pół tracąc materialność mego ciała, warczałem jak oszalały przy każdym ruchu zmieniając się w strużki ciemnych tasiemek.
- A, a nie tak się umawialiśmy braciszku, a to nieuczciwe oszukiwać... - Zamruczał biały wilk który właśnie w tej chwili pojawił się w strużkach dymu przed moimi oczami, jego oczy świeciły wściekłą czerwienią szaleństwa. - Teraz moja kolej bracie ! Ty wynoś się w czarne odmęty te w których ja pokutowałem przez twoje całe upierdliwe życie ! - Zaczęliśmy się szarpać, pierwszy zaczął mnie dusić, ja czułem się bez śliny i pomału słabłem unosząc się w niebo...
- Markus ! - Usłyszałem krzyk Tawla, zaciągnąłem łapczywie powietrze, a oczy zaszły mi czerwienią. - Won !! Powiedziałem Wynoś się ! - Warczałem przerzucając Gilberta na plecy, czułem piekący gniew i moc która paliła od środka...

Tawl? 

1 komentarz: