niedziela, 13 kwietnia 2014

Od Markusa: Zielsko




- Zrób to, zrób tamto...kurczę - Jęczałem biegnąc przez las, przemykając się po lesie jak cień, dosłownie i to nawet bardzo...
- Markus, padlinko ?! - Wżasnołem mi do ucha migoczącą koło mnie wilk, był cały czarny, a jego oczy były jaskrawo niebieskie. Felix bo tak się ten lar nazywał był częścią mojej duszy, dokładniej tej umarłej już w dniu narodzin. Małem w sobie dwie świadomości, a Felix był poprostu mną. - Zleconko? - Sypytał znów zaczepnie przelatując obok mnie.
- Ta, a brzmi ono " Zakradnij się do mojej teściowej "... - Felix zaczoł się śmiać, a ja wyszczeżyłem zęby i warknołem. - Spokojnie grabażu.
Ucichłem, stałem teraz w samym środku, sercu lasu. Dusze wirujące wokuł mnie jęczały niespokojnie, ciszę przerywał tylko mój oddech, nagle coś zaszeleściło, obruciłem się niespokojnie, ale tam nic nie było.
- Słyszysz co.... - Zielsko uchwyciło mnie za łapy i zaczęło targać po ziemi po czym poobijanego zawiesiło w powietrzu. Przedemną teraz wśród szumu liść pojawiła się brązowo siwa stara wilczyca. - Markusiu, po co tu przybywasz?
Zagrzmiała melodyjnym głosem który potoczył się echem po lesie, zupełnie jakby rośliny jej wturowały, co niejako mnie przerażało jakbym stał na jednej wielkiej żyjącej masie.
- A no babciu, tatuś, tatuś od co... - Jęknołem, głowa zaczęła mi pulsować od nadmiaru krwi w mózgu, jednak zielsko nie puszczało, a wręcz zaciskało się na mnie jeszcze bardziej, dusiło. - Och, no tak, doprawdy... Przecież wiesz co odpowiem... - Wilczyca zaczęła syczeć, jej oczy zabiegły krwią. Boczułem ból, jedno rzebro łamało się za drugim, niby nic takiego i tak już nie żyje ale zawsze... Wyplułem krew. - Dość ! Mamo dość! - Wżasneła druga wilczyca która wybiegła za krzaków. Była biała, a głowę zbobił jej wieniec narcyzów, storczyków i róż. Podbiegła do mnie, a ja upadłem na ziemie tracąc oddech.
- Stary nie odwalaj kity...- Jęknoł Felix który teraz dudnił mi w głowie.
- Łatwo powiedzieć... Trudniej zrobić
- Powiedz Hadesowi, że ugody nie biędziem - oznajmiła ukosem staruszka.
- Hah, więcej nie oczekiwałem... - Jęknołem i rozmyłem się w cień.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz