środa, 30 kwietnia 2014

Ogłoszenie parafialne

Więc tak po pierwsze.............. drodzy parafianie więcej na tace..........

A teraz już tak na serio,

Nie będzie mnie jakiś czas i administracje przekazałam Markusowi
więc do mojego powrotu wszystkie opki i profile wysyłajcie do niej klik

poniedziałek, 28 kwietnia 2014

Od Tawla (cd opo Markusa) wschód

Mokra ziemia właziła do krwawiących jeszcze ran, oderwałem się na chwilę od pracy dysząc cięrzko.
Rozejrzałem się dookoła panowała prawie całkowita ciemność nie mogła jednak ukryć mojego strachu i złośći.
Nienawidziłem siebie, słabego umysłem i ciałem  gniew czynił mnie silniejszym a jednocześnie słabszym.
Złapałem w zęby mizerny krzaczek o żółtozielonych liściach i wsadziłem go do dołu który wykopałem.
Nagarnąłem ziemię do dziury, usłyszałem jakiś szelest za sobą i poczułem łapę Markusa na ramieniu.
-Tawl co ty tu robisz!?-wydarł się basior zakłucając ciszę- jest ciemno a ty prawie nic nie spałeś przeciesz jesteś ranny!Już niedługo świt!
 -A słońce rozproszy mrok i wszystkie cienie znikną...-zanuciłem smętnie starą dziecięcą piosenkę.
-Tawl?-wżasnął wilk cofając się o krok-co się z tobą dzieje?
Nie zwracałem na niego uwagi po głowie cięgle krążyły słowa piosenki : ....wszystkie cienie znikną
Moje cienie nie znikają, zostają i ciągną mnie  ku szaleństwu.
Cienie wrogów, rodziny, przyjaciół, cienie zwycięstw, porażek i ten najciemniejszy -cień niedokonanej zemsty.
Dobiegł do mnie zaniepokojony głos Markusa spojrzałem na niego , umilkł.
Wyciągnąłem łapę w ciemność, coś tam było czułem delikatny ruch powietrza.
Biały motyl usiadł mi na ramieniu.
-Widzisz go?-spytałem czarnego wilka
Pokiwał głową z miną mogącom znaczyć ,,ześwirowałeś ale cię słucham bo wiem co taki świrus potrafi zrobić jak się wnerwi"
-Kiedyś ktoś zrobił coś złego i chciałeś odpłacić mu zemstą-zdmuchnąłem motyla który oddalił się kawałek i zawrócił-ale zemsta ci się nie udała więc wróciłeś ale ona nad tobą wisiała dławiła cię
Markus pokiwał głową z grobową miną.
-Odbierała ci oddech kawałek po kawałku a kiedy myślałeś o śmierci ktoś przypomniał ci o życiu-mówiłem już prawie szeptem- myślałeś że ułożysz sobie życie zapomnisz o niej o zemście ale o tym się nie zapomina nigdy.
Czarny basior zakręcił się nerwowo.
-Znowu chciałeś jej dokonać okrutniejszej bardziej krwawej ale wtedy już nic nie morzesz zrobic nie pragniesz zemsty ty jesteś zemstą-lód osiadł na delikatnych skrzydełkach motyla zamieniając go w lodową figórkę-żyjesz nią i umrzesz jeśli cię opuści
Rozpóściłem lód na owadzie który zamienił się w drobny pył.
Milczeliśmy przez chwilę obaj Markus odezwał się pierwszy
-A co do tego ma ten badyl?-zapytał i wskazał na mizerną jabłonkę.
-Oprucz zęmsty istnieje też wybaczenie
Pierwsze promienie słońca oświetliły listki drzewa .
Na chwilę oślepiło nas światło kiedy zgasło staliśmy przed ogromnym drzewem o rozłorzystych konarach i wielkich owocach.
Niektóre cienie nie znikają ciągle tu są gdzieś niedaleko.....






MARKUSKU?

Od Appalosy: Nowi przyjaciele! Jej!

Chodziłam sobie po różnych łąkach i lasach. Zobaczyłam wiele wilków. Zbiegłam do nich. Miałam fuksa, bo bym prawie wpadła na jakieś drzewo, ale potem wpadłam na wilka. Miałam szczęście w nieszczęściu, bo wpadłam na Avara, ale go przewróciłam, a sama stałam jak zjeżony kot. Zaczęliśmy rozmawiać:
- A może chcesz dołączyć do watahy?
- Naprawdę mogę?
- Nie, wiesz? Jak cię pytam, to raczej mogłabyś chyba że nie chcesz.
- TAK! – Odpowiedziałam bez namysłu.
- No to witamy. – Powiedział z uśmiechem – A tak w ogóle, to jestem Tawl, a ty?
- Appalosa. – Poszłam za nim w głąb tego miejsca. Przeszliśmy trochę i w pewnym momencie on stanął.
- No dobra. Tu cię zostawiam, poradzisz sobie, ale nie narozrabiaj w pierwszy dzień. – Jak wypowiedział ostatnie słowa, to normalnie osłupiałam. Może i czasem narozrabiałam, ale nie aż tak bardzo… No może trochę… Ale w każdym razie spostrzegłam jakiegoś wilka. Oczywiście pierwsze co, to do niego podbiegłam, ale nie zdążyłam zagadać, bo wzbił się w powietrze. Ale zobaczyłam kolejnego:
- Czołemko! – Krzyknęłam z uśmiechem.
- O! Ktoś się do mnie odezwał… Jesteś tu nowa, prawda?
- Tak. Jestem Appalosa, a ty?
- Moonlight.
- Aha. To fajnie! A dlaczego wyglądasz na smutną?
- No bo podobno wszystkim uprzykrzam życie! Jestem tą złą, najgorszą! – Prawie poleciały jej łzy.
- Gadanie! Nie wież im! Naj wyżej się czegoś naćpali i tyle! Jesteś fajna! Naprawdę!
- Na serio tak uważasz?
- No pewnie! Jesteś ładna, melancholijna, umiesz być przyjaciółką!
- Czyli chcesz być moją przyjaciółką?
- Tak! Oczywiście! Zawsze marzyłam o skrzydlatej prawie siostrze!
-  Prawie sistra?
- No wiesz… Takiej dobrej przyjaciółce, to wydaje mi się, że bym mogła ją uznawać za siostrę.
- No w sumie… To co? Gdzie idziemy? A tak w ogóle, to mogę do ciebie mówić Appa?
- Pewnie! A ja do ciebie… Ym… Moon?
- Lepiej Moonli.
- Spoko!
- To cię może oprowadzę?
- Ok! – Byłam bardzo szczęśliwa.



Moonlight? Dokończysz?

niedziela, 27 kwietnia 2014

Profil Appalosy







 http://fc01.deviantart.net/fs15/f/2007/036/8/b/__Unknown_Feeling___by_wolfnighteyes.jpg
Imię: Appalosa
Przydomek: Agrippa
Wiek: 2 lata
Płeć: wadera
Boski przodek: Matka Fortuna
Rodzina: Nikogo nie pamięta
Charakter: Jest bardzo towarzyska i sprytna. Umie się wymigać z każdej sytuacji. Ogólnie to jest wadera z charakterkiem.  Po prostu czasem utrudnia życie, ale jakoś da się wytrzymać. Ma za długi język, więc czasem jest uznawana za paplę. Kocha się śmiać.
Historia: Chodziłam sobie po różnych łąkach i lasach. Zobaczyłam wiele wilków. Zbiegłam do nich. Miałam fuksa, bo bym prawie wpadła na jakieś drzewo, ale potem wpadłam na wilka. Miałam szczęście w nieszczęściu, bo wpadłam na Avara, ale go przewróciłam, a sama stałam jak zjeżony kot. Zaczęliśmy rozmawiać:
- A może chcesz dołączyć do watahy?
- Naprawdę mogę?
- Nie, wiesz? Jak cię pytam, to raczej mogłabyś chyba że nie chcesz.
- TAK! – Odpowiedziałam bez namysłu.
- No to witamy. – Powiedział z uśmiechem – A tak w ogóle, to jestem Tawl, a ty?
- Appalosa. – Poszłam za nim w głąb tego miejsca.
Ranga: Legionista na razie pabito
Stanowisko: Myśliwy
Specjalna umiejętność:  Dawanie innym wilkom szczęścia lub pecha.
Właściciel: Bogota1992

sobota, 26 kwietnia 2014

Od Markusa : Wyrwany z cienia

rzyk to to co przedewszystkim pamiętam, stłumiony, a później wyraźsty i nagły. Reszta była czarna i to dosłownie...Później białeświatło, śmiech...
- Martwy, nie, nie proszę nie umieraj !! - Wżaszczał jakiś zdaje się kobiecy głos, wymięczony i zachrypnięty, pełen bólu. Mnie natomiast ogarnęło zimno, natychmiastowa ciemność, a ja nawet nie znałem definicji światła.
Czołgałem się teraz wokół tłumu dusz w kolejce do śmierci, a odwrotu zapewnie nie było, jednak coś mnie pochwyciło zaciągając z kowrotem, ja się szarpałem prubując uwolnić.
Coś chciało mnie przeciągnąć do światła, piszczałem, gryzłem, rzusałem się w proteście, ale to nie ustępowało. - Nie słuszna śmierć, nie pozwolę na to tymbardziej tobie, co powiesz na pewien pakt ? - Zagrzmiał grobowy głos w przesteni, ja lerzałem bezwładnie i zastanawiałem się o co dokładnie chodzi...
- Ładnie, kogo tu mamy? Ha braciszek! - Zaśmiał się pojawiający się przedemną cień wilka, znajomy cień... - No to do roboty, ale pamiętaj szmato kiedyś to ja tu będę szefem, a puki co wyżądz światu przysługę i przeżyj, choć to tylko sugestia bo mi obojętnie.
Głos rozpłynoł się echem po miojej głowę, a ja otworzyłem oczy...

Poderwałem się z posłania w niemym krzyku, nie słyszałem głosu Feixa, a moje serce waliło jak oszalałe. - Co to jest ? - Jęknołem mając czarne plamki przed oczami.
- Dobre pytanie... - Zamruczałem w odpowiedzi sobie samemu, przełknołem gwałtownie śline, a sierści zjeżyła mi się na całym ciele. - Mówiłem, że przejmie kontrole reszta to kwestia czasu... - Syknołem znowu w odpowiedzi do samego siebie.
- Wynocha z mojej głowy ! - Wżasnołem, zaciskając mocno szczękę przez co dotkliwie mnie zabolała. - Aaaaniiii mi się sniiiii... - Zakił głos w mojej głowie. Postanowiłem jednak to zignorować i znowu pójść spać. - Hej nie ignoruj mnie debilu!! - Wżasnołak, że zadzwonili mi we łbie i stwierdziłem, że dalszy sen nie miał by juź żadnego celu i nie doszedł by do skutku.

Od Markusa : ( CD do opo Tawla ) Szczęście w nieszczęściu

Zawsze marzyłem o tym by poczuć się jak kolba kukurydzy, ale teraz z tej perspektywy już bardziej przemawiał do mnie popcorn...
Oniemiały prubowałem krzyczeć, ale niezbyt mi to zapewne wychodziło bo niby z jakiej paki miałbym mieć usta, musiałem się po prostu pogodzić z faktem iż resztę źycia spędzę jako stęchła kolba.
Tawl natomiast wpadł w głęboki trans morderczej walki, oczy prawie płonęło mu bez opamiętania, a ja miałem wrażenie, że z domniemanego boga rolnitwa jak sądzę zostanie tylko mokra plama. Czułem się tak zbędny w tej sytuacj tak jak kawałek moich owoców między zębami i sumie miałem racje bo Tawl radził sobie wręcz koncertowo... Z czego zdałem sobe też sprawę że....on wzbudza we mnie szacunek i strach. Teraz już wiedziałem napewno za kogo jeśli tylko będę musiał poświęcę moje martwe i bezcelowe życie.
Nagle nasała cisza, Tawl i jego przeciwnik mrozili się wzrokiem, ale w moim przyjacielu było coś mrocznego, potęrznego czego nie rozumiałem, dopiero gdy bóg zniknoł wreszcie jak ogromny flesz, dostrzegłem niebieską aurę wokół Tawla.
Biasior opadł na ziemie cięźko dysząc, a ja Poderwałam się na równe nogi nie pamiętając już nawet o tym, że do niedawna byłem warzywem.
- Hej, twardzielu !? - Wżasnołem mu do ucha, ale on ledwie drgnoł, dopiero gdy wspomniałem o tym, że musze go opatrzyć zaczoł się rzucać na wszystkie strony krzycząc " nigdy więcej !! " co mnie ucieszyło.

- Jesteś strasznie żywotny... - przyznałem szeptem kładąc chrapiącego już od dłuższego czasu Tawla na posłanie w prowizorycznej izbie chorych i rannych.
- Asz nadto... - Przyznał mi znajomy głos, choć nie mogłem znalećś jego źrudła.
- Czego szukasz ? Kretynie ?! - Obiło się echem po mojej czaszce.
- Idź z tąd nie potrzebuje kolejnego utrapienia, naprawdę mam ich pod dostatkiem!
- To nie takie proste braciszku, bo widzisz... Tak się składa, że jak narazie to ja tu jestem twoim głównym problemem. - Oczy mi się zamgliły i zobaczyłem w nich moje oblicze tylko że białe z szyderczym uśmiechem.
- Markus ? - Odchrząknoł zniecierpliwiony Tawl który wyrażenie prubował mi coś tłumaczyć. - Ziemia do kukurydzy !
- Ekchem... Tak no jestem... Coś mówiłeś ? -Udałem głupiego maskującą tym samym grymas bólu na moim pysku.
- Wiesz czego chciał od ciebie ten bóg ? - Zaczołem wreszcie przerywając ciszę.
- nie do końca... Chyba - Zmarszczył sie i ułożył dziwnie na posłaniu otewierając niektóre z ran. - Chyba ? A jaśniej ? Nie ruszaj się już i tak straciłeś dużo krwi... Cud nad cudami że jeszcze dychasz.

Tawl ?

Ta da :/ sorry za długość

piątek, 25 kwietnia 2014

Od Tawla (cd opowiadania Kitany)

Wilczyca dotknąła znaku na ścianie.
Coś błysnęło i wszystko zalała woda.
Z trudem wypłynąłem z jaskini.
Pomocy niech ktoś tu przyjdze!
Moonli zjawiła się niemal na tychmias bez wachania wskoczyła do jaskini.
Nie było jej strasznie długo minuty albo nawert godziny ciądnęły się w nieskończoność.
Zaczynałem tracić nadzieję...

Sory że tak krutko weny nie mam

Od Tawla walka z bogiem chwastów

Wyszczerzyłem zęby ,nikt nie będzie na mnie warczał nawet sam Zeus!
Napiołem mięśnie do skoku ale coś przytrzymywało mnie przy ziemi.
Spojrzałem na nogi których prawie nie było widać z pod warstwy wijących się chwastów.
Posłałem Triptolemosowi nienawistne spojrzenie.
-Ty tchuzu!-wysyczałem przez ściśnięte zęby-wypuść mnie i walcz!
Trawa owinęła mi się w okuł pyska jak kaganiec zagotowałem sie ze wściekłości.
-O jeju pieskowi nie wygodnie?-zapytał szyderczo Triptomos.
Markus zmaterializował się obok mnie a trawa zwiędła.
Teraz z łatwością rozszarpałem trawe i się uwolniłem.
-Razem?-spytałem markusa
-Razem-potwierdził Markus
Rzuciliśmy się na boga i chwile pużniej okrążalismy go warcząc.
-Dwuch na jednego?-wykrzyknął bug z mieszaniną strachu i oburzenia.
-Tak coś się nie podoba?-spytał Markus
-Za dużo muwisz śmiertelniku...
Bóg rolnictwa odepchnął czarnego basiora.
Nogi syna Hadesa wrosły w ziemię i tam gdzie przed chwilą stał wilk była teraz....kukurydza.
Odskoczyłem zaskoczony , bug zaśmiał się triumfalnie.
-Co ty zrobiłeś Markusowi!?
-Hmm..-zastanawiał się chwile-zmieniłem go na lepsze!
Uniosłem się nad ziemię i utworzyłem bariere z wiatru.
Triptomos rzucił we mnie jakąć zieloną świecącom kulom.
Jakimś cudem przeniknąła prze moją osłone i trafiła mnie w łape.
Zranione miejsce zapiekło żywym ogniem zmusiłe się do spojrzenia na ranę.
Poraztała ją niska trawa sprubowałem ją zerwać pod trawą było coś co przypominało krew zmieszaną z piaskiem.
Rozwścieczony bulem rzuciłem się na Boga nie zwracając uwagi na jego ataki.
Nic mnie nie obchodziło chciałem tylko posmakowaćjego krwi.
Ocknąłem się i zobaczyłem przed sobą żałosną pozostałość boga.
Dumny siebie basior stał teraz zasłniając łapani pozlepiane ichorem futro.
Doskoczyłem do niego mimo licznych ran czułem się tak silny jak nigdy.
-Odmień Markusa!-wywrzeszczałem Triptomosowi do ucha.
-Będziesz tego ........-wycharczał wilk-...gorzko rzałował.
Podniósł się i przybrał swoją prawdziwą boską formę zdążyłem się jeszcze odwrucić wzrok
Ciało mi płonąło  czułem to ale się tym nie przejmowałem bul był niczym w potuwnaniu ze zwycięstwem jakie odniosłem.......... ja Tawl postrach bogów.
Z  wysiłkiem dopełzłem do wody ,wyglądałem jak cięn samego siebie
ale ciągle czułem się nie zwyciężony do okoła migotała delikatna niebieska aura.
Błogosławieństwo Akwiliona !Nie zwycięrzyłem przegrałem po raz kolejny stałem się synem mojego ojca.

-Tawl!-gdzieś zza osłony bulu i cierpienia odezwał się Markus-chyba trzeba cię opatrzyć..znowu
-Nigdy więcej-wyszeptałem podnosząc się na nogi -nigdy więcej

Markusku kukurydzo ty moja dokonczysz?





czwartek, 24 kwietnia 2014

Od Talii


W ten dzień postanowiłam wybrać się na przygodę.


Poszłam do Moonli.
-Cześć Moonli chcesz iść ze mną na jakąś przygodę?
-A czemu by nie? Kiedy idziemy?
-Albo teraz albo jutro z samego rana.
-No to wybiaram ranek.

*Przy wschodzie słońca poszłyśmy ku przygodzie*

-To gdzie idziemy? -spytała
-Nie idziemy tylko lecimy gdzie nas wiatr zaniesię.- zawolałam i poleciałyśmy.
Aż w końcu znalazłyśmy coś godne uwagi to był piękny wodospad.Podleciałyśmy tam.
-Jak go nazwiemy?- spytałam.
-Może...
-Błękitny Wodospad -zawolalyśmy razem.
Po powrocie opowiedzialyśmy o nim wszystkim
-i on jest wspaniały - powiedziałam kończąc opowiadanie o nim Tawlowi
-a gdzie on się znajduje? -zapytał.
-Za wodospadem Amfitryty
http://www.interameryka.com/wp-content/uploads/2009/12/havasu-wodospad1.jpg

Tawl dokończysz?

Od Hazel

Szłam przez las zresztą jak zwykle.
-Aaa!!-krzyknełam wpadając do jakiegoś dołku.
-Co?! Jak to? co to jest?!-popatrzałam w górę.
Och co ja ze sobą mam...-powiedziałam sama do siębię.
- Wow-znowu powiedziałam.
Popatrzałam przed siebie normalnie...normalnie mnie zatkało!
Szłam przed siebie aż w końcu zobaczyłam takom sicieszkę
http://i2.pinger.pl/pgr296/c6cece01000f0e7c4ed0f9be/3-0.jpg
Szłam niom dosyć długo mijając piękne widoki między innymi
wodospogy i tmpodobne
http://i1.pudelekx.pl/59278fe94246d2318fce3f25b70c498a317ee3e8/image-jpg
Aż do tego miejsca
 photo fantasy_jungle_by_AlienTan.jpg
Na tronie siedziała moja...moja babcia?!
Jeszcze tego mi brakowało...po ostatnim incydencje co zrobiła mojemu bratu.
-Witaj córko Hadesa-powiedziała gdy zobaczyła mnie.
-Wi...Witam cię Demeter.-powiedziałam zająkając się.
-nie bój się Hazel a jak tam twój brat...Markus po tym ostatnim wydażeniu?-zapytała.
-Dobrze się ma Demeter-odpowiedziałam już odwarzniej.
-To dobrze.-odpowiedziała.
-Masz piękny ogród...yyy przepraszam świątynie.-powiedziałam.
-Drogie dziecko to mój mały ogród. Dziękuje długo nad nim pracowałam.-odpowiedziała wstając i podchodząc do mnie.
-Idz już Hazel i pozdrów od e mnie Markusa twojego brata odwiedzaj mnie dobrze?-zapytała Demeter.
-Dobrze Demeter-odpowiedziałam.
-Mów mi babciu-powiedziała.
-Dobrze babciu-odpowiedziałam.
-Do widzenia -powiedziała.
- Do widzenia-odpowiedziałam
Odwuciłam się i poszłam w drogę powrotnom po drodze spotkałam Moonli idącom nie wiadomo gdzie zaczepiłam ją i zaczełam ją przepraszać i opowiadać o Demeter i jej ogrodzie.

Moonli???Dokończysz??? Plose???

środa, 23 kwietnia 2014

Od Tawla: Bliskie spotkanie pierwszego stopnia

Obejrzałem sie na Markusa ,ale jego juz tam nie było.
Popędziłem dalej basior zabewne zmaterjalizuje się obok mnie kiedy tylko dotre na miejsce.
Słońce grzało przyjemnie ale atmoswera nie była zbyt przyjemna jeśli bogowie mają do mnie sprawe napewno nie skończy się to dobrze.
 
Dobiegłem nad płytkie jeziorko i przeszedłem przez nie w brud.
-Tawl poczekaj!-krzyknął Markus z brzegu
-Choć trupku to tylko woda.-odpowiedziałem
Markus prychnoł i potrząsnoł głową.
Z oporem wsadził łape do wody i natychmiast ją cofnął robiąc zaskoczoną minę.
Oddalił się kilka kroków wyszczerzył zęby w posępnym uśmiechu i rozpłynął się w powietrzu pozostawiając po sobie tylko czarne smugi.
Wybiegłem na brzeg i otrzepałem się z wody.
Nie czekając na markusa pobiegłem na szczyt wzgórza.
Stał tam brązowo szary basior z wiencem na głowie.
-Yyy prosze boga?-spytałem niepewnie
-Ty nędzny smiertelniku jak smiałeś zniszczyć moje....
W tej chwili dołączył do nas Markus.
-A kim ty właściewie jesteś że morzesz się tak do mnie odzyywać?- spytałem zirytowany morze i jestem śmiertelnikiem ale napewno nie nędznym.
-Tawl to chyba jest..-wyszeptał Markus tak cicho że nie usłyszałem ostatniego słowa
-Jestem Triptolemos bug rolnictwa!-wykrzyknał zdenerwowany boski basior
-Czyli taka męska Ceres tak?-zapytałem złośliwie
Triptolemos zawarczał wściekle chyba troszke przesadziłem........
CDN

wtorek, 22 kwietnia 2014

Od Hazel: (CD opowiadania Thali i to bo zabrałaś mi głos

Thalio...to po to bo mi zabrałaś głos.
Talio nie dosyć że mi zabrałaś głos to dosyć tego znieważyłaś mnie pisząc takie coś''-Ja Hazel córeczka mojego tatusia Hadesa - powiedziała Hazel,,
Znieażyłaś jeszcze Moonli pisząc''-Ja Moonlighht córka mego ojczula Posejdona- powiedziała Moonli,,
A SAMOM SIEBIE WYWYSZYSZYŁAŚ PISZĄC''-Ale wy dziwnie mówicie -powiedziałam - Ja jestem Thalia córka Zeusa największego wśród Bogów.,,
ZNIEWARZYŁAŚ MNIE I MOONLI!!!!A SAMOM SIEBIE WYWYSZYŁAŚ NIE.
Ja nie jestem zła mówie swoje zdanie.
JA NIE CHCIAŁAM BYĆ MOŻE BYĆ TWOJĄ KOLERZANKOM A SAMA NAPISAŁAŚ MOJE ZDANIE!!!!
ZROBIŁAŚ ZE MNIE I Z MOONLI POŚMIEWISKO!!!!JA Z MOONLI JESTEŚMY DUMNE!!!A CZY W NASZYM CHARAKTERZE JEST NAPISANE ''WESOŁA,,????!!!!!WŁAŚNIE NIE!!!!NIE JESTEM WESOŁA JESTEM DUMNA I POWARZNA!!

Talio uwarzam że postompłam odpowiednio obrarzaj się ile chcesz ale uważam że odpowidnio postąpiłam jak chcesz to odpowiedz

od Tali Ten piękny wilk

Wczesnym rankiem nie mogłam przestać myśleć o tym pięknym basiorze.
Był po prostu cudny!
Chciałam od razu do niego lecieć ale się powstrzymałam.
No bo co miałabym do powiedzenia?
Np. Hej stęskniłam się za tobą bez ciebie nie mogę już żyć!
To nie w moim stylu!
Gdy rozmawiałam z Hazel przyszedł tu z jakąś rzęźbą.Aż mnie zatkało.
-Cześć Thalia-powiedział
-Hej-odpowiedziałam odzyskując mowę.Pochwili przypomniałam sobię by przedstawić Hazel z Mrocznym.
-Mroczny to jest Hazel-powiedziałam-Hazel to Mroczny
-Cześć-powiedział Mroczny
-Hej-odpowiedziała Hazel
Później podeszła do mnie z niewiadomo z kąd Moonli
-A to jest Moonli - powiedziałam - Moonli to Mroczny
-Hej - powiedziała Moonli
-Hej - powiedział Mroczny
Później podeszła do mnie i wyszeptała
-Wiesz masz szczęście do basiorów.
Szczerze mówiąc polubiłam ją.
-Aaa to jest dla Ciebie Thalio - oprzytomniając wreszcie wręczył mi jakąś rzeźbę
-Dziękuję-odpowiedziałam z zachwytem
-Zrobiłem to, ponieważ nie miałem co robić.
Ze zdziwieniem patrzyłam na tą figurę i zobaczyłam, że to byłam Ja
Podeszłam do Mrocznego i...polizałam go w nos
Po tym wszystkim poszłam spać.
*Następnego ranka*
Poleciałam na wielką ogromną górę (niewiem po co ale chyba po to by skrawdzić jak to jest nie mieć skrzydeł)
Gdy tam już byłam skoczyłam i...
nie chciało mi się polecieć.
Gdy oprzytomniałam trochę zobaczyłam,że to wyglądało jak maczuga herkulesa wielka według mnie na 2000m.LOL
Chciałam polecieć ale nie mogłam zamroziły mi się skrzydła chociaż często latam na takiej wysokości ale teraz nie używał
ich i wpadłam w ogromne tarapaty a ojciec mi bardzo dawno dawno temu (jakby co no to jak byłam malutkim szczeniaczkiem), że "Nie będe Cię ratował jak spadniesz masz przecież skrzydła a jak Ci zamarzną to trudno."
No super jeszcze tego brakowało, że nie mogę nimi ruszać.
Naglę podleciał Mroczny.


Mroczny dokończysz?



Od Markusa : Świątynia

Nienawidzę uczucia gdy co róż przenikają mnie kamienie ale jaki mam wybór znajdując się pod ziemią lub raczej w ścianie... Migotliwy zarys Joanusa wciąż pędził do przodu, ale co chwile znikał, a ja na ślepo biegłem czując tylko jego aurę, jednak po chwili wracał i tak co chwile. W końcu znikł kompletnie, a ja osunołem się ze skały odbijając się jak piłka od ściany, ciekawe uczucie nie powiem. Mgliło mi się przed oczami, ale odczuwałem też dziwny napływ sił, zupełnie jakby każde udeźenie stawiało mnie na nogi wręcz poprawiało kondycje... Wreszcie opadłem na płaską i pewną powierschnie, rozmazany obraz tańczył przed moimi oczami.
- Placku! Wstawaj bo odpłymiesz... - usłyszałem tylko echem głos Joanusa, zamknołem oczy.
Ból był ogromny, szumiało mi w uszach, ale czułem się dobrze nie wiem z jakiego powodu, dziwignołem się na równe nogi. Nigdzie nie było Joanusa, a ja sterczałem uwięziony pod ziemią w jakiejś ciemnej grocie, echem odbijali się moje powolne i ciężkie kroki do nikąd, ale widziałem światło.
- Umieram ? - Jęknołem zdezoriętowany we własnym pytaniu do pustki.
- Chciałbyś! - Zadrwił jakiś głos w mojej głowie, ale nie był to ani Joanus, ani Felix, brzmiał za to znajomo. Zupełnie jak mój sam... Światło oślepiło mnie gwałtownie i z dużym nasilenieniem, stał teraz przedemną biały wilk z szerokim drwiącym uśmiechem. - Hej mięczaku ! Jak tam parszywe życie? - Syknoł lustrując mnie wzrokiem. - Heee... Wiesz wciąż zastanawiam się co w tobie takiego widział ojciec, po co cię wybrał? Hah, mniejsza nie będę sobie tym teraz zawracać łba.
Zdrętwiały wpatrywałem się w mojego białego sobowtóra, wyczekująco patrzyłem się na jego ruchy oczekując jakiegoś ataku, skoku, czego kolwiek, ale on tylko stał.
- Nie siedź tak " braciszku" tracimy tylko cenny czas naszego pierwszego spotkania.
Skoczył w ciemnoś, a ja zaraz za nim...
Moim oczą ukazała się mroczna jaskinie którą oświecał ogromny symbol.
- Acham... Tak geniuszu to jest to o czym myślisz.
- A niby skąd ty wiesz o czym myśle ?
- Z ciebie można czytać jak z otwartej księgi geniszku...
Staliśmy właśnie w świątyni, nie byle jakiej świątyni, świątyni Hadesa. Biały wilk zniknoł nim się obejrzałem, niestety nie zdążyłem zadać pytań które mnie drążyły teraz od środka, a przedewszystkim Kim jest?



poniedziałek, 21 kwietnia 2014

Od Tawla (CD opka Markusa)rozmowa bez słów

Lar popatrzył mi w oczy.
Przez głowe przemknęły mi obrazy zbrojącej się armi przez chwile wydawało mi się że widzę błysk legionowego orła potem obraz sie zmienił zobaczyłem brązowego Basiora z wieńcem z trawy na głowie.
Wyglądał mi jak jakiś pomniejszy bug i był bardzo ale to bardzo zniecierpiliwiony.
Cofnąłem się od lara wyglądał na zadowolonego z siebie widocznie to co mi pokazał było w jakiś sposub ważne dla legionu.
Pokiwałam głową na znak zrozumienia lar ukłonił się i zniknął.
odwróciłem się do Markusa wciąż mając przed oczami obraz wrogiego  Legionu.
- Rozpoczynamy budowę, musimy wzmocnić naszą watahę.-powiedziałem do czarnego basiora
Wtedy przypomniałem sobie o niecierpliwym bogu i uświadomiłem sobie że znam miejsce w kturym stał.
Pobiegłem przed siebie bez słowa .
Czekało nas bliskie spotkanie z bogiem.
CDN
cierpliwości Markus cierpliwości

...

od mrocznego Ta wspaniała cera

Gdy spotkałem córkę Zeusa omal mnie nie zatkało. Pierwszy raz spodobała mi się dziewczyna, i to towarzyszące uczucie. Patrząc w jej oczy z każdą chwilą nabierałem zapału żeby jej zaimponować. Ta... Pogadaliśmy potem a ona zwiała, koniec bajki. Potem poszedłem w las poćwiczyć na korze drzewa jak zawsze... Rozwalam wszystko do okoła ale dziś, ach dzisiaj najchętniej bym odwiedził Thalie.
~Mroczny, od kiedy ty szukasz partnerki?~ powtarzałem. Nie mogąc usiedzieć na miejscu zrobiłem dla Thali... Rzeźbe i usnołem.

Gdy tylko wstałem ruszyłem na spotkanie z Thalią... Gdy byłem na miejscu Thalia rozmawiała już z białą waderą która miała czarne skrzydła, i chyba się dogadywały.

Thalia i nieznajoma dokończycie?

Od Moonli: Tymczasowy rozejm.

Wiecie, od paru dni zastanawiam się czy wogule moje istnienie coś zmienia. Uratowałam Kitane przed utopieniem się, przez to, że używałam zbyt durzo mocy zemdlałam na plarzy, i na niej się ocknełam, nikt ze mną nie rozmawia. Nie. m nikogo jestem zdana na siebie. W moim sercu powstała wielka wyrwa przez co stałam się okrutna i oziębła dla innych. Niestety w części to ich wina. Nikt nie chciałby nawet się pofatygować by po prostu powiedzieć zwykłe ,,Hej'' nie oczywiście lepiej zostawić mnie samą, potraktować mnie prądem albob zepchnąć z urwiska. Biegłam przed siebie miałam dość życia.
*parędziesiąt godzin później*
Dobiegłam do jakiejś rzeki, by się napić. Gdy usłyszałam jakiś ruch odrazu usunełam się w cień. To miejsce było obrzydliwie wesołe. Para wilków szła właśnie z szczeniętami przez fikuśny park, jakieś dwie wilczyce gadały wesoło. Zaczeło mnie mdlić od tego wesoła.
-Widzisz Moonli tamtą wilczyce?-z nikąd wynużył się- zakochałem się kiedyś w niej, i przez nią musiałem odejść z tej watahy.
-Jak ma na imie ta wilczyca?- zaczełam na nią krzywo patrzeć.
-Moonlight- powiedział to imie jakby właśnie wyjmował mu ktoś z gardła piłe mechaniczną.- ma na imie Moonlight. A teraz wracajmy.
*w domu*
-Hej Moonli, nie wiesz co się stało!-przywitała mnie podekscytowana.
-I niechce wiedzieć Hazel.- ostudziłam jej zapał.
-Ale dlaczego?
-Hmm... Niech pomyślmy nie chce słyszeć może o Thali- odparłam z goryczą w głosie.
-Skąd wiedziałaś że o Thalie chodzi?- zdumiała się Hazel.
-Nie tylko ty Hazel masz wyczulony słuch nie tylko ty.
-Ale my we trójke jesteśmy koleżankami co nie?- Nigdy nie widziałam że Hazel ma dobry nastruj ale mniejsza dziś bym chciała każdego kogo spotkam rozszarpać i zjeść. Narazie ograniczyłam się do psucia humoru.
-Nie Hazel, to wy się kolegujecie, a i tak na matginesie to dzięki że, nawet nie pomogłaś mi na plaży tylko poszłaś plotkować z Thalią.- nic nie powiedziała bo uciekłam. Na moje nieszczęście wpadłam na Thalie. Zaczełyśmy się kłucić i wtedy przyszedł jakiś czrny wilk i Hazel.

To co nadal będziecie mnie olewać?

piątek, 18 kwietnia 2014

Od Thali


Pewnego ranka gdy poszłam przejść się po dębowym lesie zobaczyłam pięknego basiora.
Schowałam się za potężnym dębem.
-Ale piękny basior-wyszeptałam na tyle głośno by mnie usłyszeć (chociaż tego nie chciałam).
Gdy znowu chciałam mu się przyjrzeć zobaczyłam, że go tam nie ma. Nagle usłyszałam za sobą głos.
-Hej
Odwróciłam się i zobaczyłam za sobą tego samego basiora.
- Mam na imię Mroczny i jestem synem Aresa a ty?- powiedział
- Ja mam na imię Thalia i jestem córką Zeusa-wydusiłam z siebie. Porozmawialiśmy sobie aż do popołudnia okazało się, że mamy razem dużo wspólnego.
-No to do zobaczenia jutro - powiedział Mroczny
-No to pa -odpowiedziałam
Poleciałam do Hazel, opowiedziałam jej o tym.
-No no - powiedziała -może będą szczeniaki
-Co?! - zawołałam.
-No wiesz- chrząknęła-a jeśli by były to bym się wtedy bardzo cieszyła.


Hazel dokończysz?

Od Markusa : Prosto z rozbiegu i na ścianę

Naprawdę nie rozumiem dziewczyn, ale cóż wkońcu jesteśmy zupełnie odmiennymi w pewnym sęsie gatunkami. Wróciłem do jaskini i teraz siedziałem na swoim posłaniu czytając książkę, w sumie to nie wiem skąd niby małbym umieć czytać, ale nie nażekam.
W grocie nie było ciemno wręcz przeciwnie oświecały ją pochodnie lub po prostu zabłąkanie świetliki, zbilżała się jednak noc i wszystko wokuł milkło i gasło, nawet powiedziałbym zamierało. Opadłem ciężko na posłanie zamykając oczy, sen nie przychodził mi łatwo niekiedy nawet budziłem się z krzykiem przez różne tradycyjne wizje nawedzające herosów w nocy, ale nie tylko w moim przypadku były to bezcielesne podruże po podziemiu.
Wierciłem się tak dobre z pół godziny zanim moje oczy same się skleiły, a ja wreszcie oddałem w ręce Morfeuszowi, choć szczeże nie mam się jak z tego powodu cieszyć skoro bóg snu miał niekiedy mordercze zapędy.
- Te wstawaj drentwiaku ! - Wżasnoł mi ktoś w głowie tak, że rozbudzając się uderzyłam pyskiem o skalną pułku nad moją wnęką sypialną w ścianie skał.
- Co znowu... - Jęknołem podpierając się obolałymi łapami.
Przedemną stał tymrazem nie domniemany Felix, a tajemniczy widmowy wilk który bynajmniej nie był mi ani troszeczkę znany.
- Można wiedzieć kto ty ?
- Jak by to ująć... Jestem Joanus wielki kapłan świątyni Hadesa... - Ryknołem śmiechem na dźwięk imienia wilka przerywając mu co wywołało u nigo wyraźnie zniesmaczenie.
- Eee.. Przepraszam, że zapytam ale co cię śmieszy ? - Zapytał po chwili prostując się.
- Ekhem... Nic nic już nic... To kontynłujesz Jo ? - Wychrypiałem ze łzami w oczach, wilk tylko to zignorował i kontynłował sowoją fascynującą wypowiedz.
- Więc tak, jestem kapłanem świątyni Hadesa, a raczej byłem za życia w 9 legionie.
Spoważniałem na te słowa imotarłem resztki łez z oczu.
- A co cię tunsprowadza ? - Spytałem równie wynosłym tonem by nie psuć tej chwili, ale wilk tylko popatrzył się na mnie z pogardzą.
- Nie mogę uwieżyć, że jesteś moim bratem i następcą... W każdym razie przybywają tu zawodowo...
- To znaczy ? - Wciąż patrzył się na mnie z dystansem ale teraz zobaczyłem coś jeszcze w jego spojżeniu, niedowieżanie.
- Wiesz co to świątynia Hadesa?
- A no, a co ? - Nagle mnie olśniło i bliżej przyjżałem się wilkowi, był niczym zjawa któramledwie migotała w obecnej przesteń. Joanus miał na sobie czarną szatę i medalion obrzędowy Hadesa w kżtalcie czaszki.
- Jesteś pra kapłanem, przewodnikiem nowego pokolenia.
Wilk zaśmiał się lekko migocząc po czym poklepał mnieswymi nie materialnymi łapami po ramieniu.
- + 10 do inteligącji mistrzu, tak nasz tatusiek mnie tu przysłał, a teraz choć... - Odwrucił się i rozpoczoł marsz prosto w ścianę.
- Ma ci mówić braciszku ? - Spytałem przerywając marsz widma które tylko się odwruciło i uśmiechnęło w moją stronę.
- Daruj sobie śmiciu
Oznajmił po czym wskoczył w siciane, znikając za podobiznami dawnych wilków, a ja za nim...

CDN.

czwartek, 17 kwietnia 2014

Profil pieseła

Profil Pieseła
http://fitback.pl/wp-content/uploads/2013/09/1174873_507713295984453_1791607079_n.jpg
 Imię: Pieseł
Przydomek: Wow
Wiek: 3 lata
Płeć: basior
Żywioł: Pieseł *__*
Rodzina: matka - Pieseł , ojciec - Pieseł
Charakter: miły , towarzyski basior.
Historia: nie chcę on niej mówić
Ranga: pabito
Stanowisko: Pieseł
Specjalna umiejętność: Pieseł
Właściciel: !!!OLA!!!

środa, 16 kwietnia 2014

Tereny




 Cave by eWKn


 oto kilka miejsc w których mogą się rozgrywać wasze opki












 Jaskinia-z braku innego miejsca śpimy w tej jaskini sciany są ozdobione rysunkami dawnego legionu
odkryli Hazel i Markus





wodospad Amfitryty-za wodospadem mieści się świątynia Posejdona wodospad został odkryty przez Tawla który wskakując do niego prawie się zabił .
http://imagizer.imageshack.us/a/img62/7923/wd0c.jpg
 http://gadzetomania.pl/images/2010/09/stepping-stone-light_1_RPtN1_692.jpg
Świątynia Posejdona/Neptuna- Tajemnicza świątynia założona przez dawnych legionistów ponownie odnaleziona przez Kitane.




 wzgórze Triptolemosa-miejsce walki boga rolnictwa z Tawlem i Markusem
 
Swiątynia Hadesa/Plutona-dawna świątynia ponownie odkryta przez Markusa


 Domy-miejsca gdzie mieszkają legionisci do czasu znajeżienia własnej jaskini

 
Dom wody-idealne miejsce dla dzieci neptuna i innych wodnych bogów.





pamiętajcie ,że jeszcze wiele terenów czeka na odkrycie 




Od Markusa : Patrol w krzakach

- Wiesz Felix chyba przejdę na emeryturę, naprawdę nie mogę już znieść tych przepraw przez Hades i pół świata na zachcianki ojca. - Jęczałem leżąc przy ścianie z malowidłami wilków, wpatrując się w sufit.
- Wiesz wyglądasz niewyrazinie - Zakpiła lara szybując w ciągłym ruchu nademną zmieniając się w czarnego wilka co róż i biegnąc po całej szerokości pomieszczenia, aż po sufit.
Machałem łapami w powietrzu jakbym nieporadnie uśłował wstać... Coś było jednak w stwierdzeniu Felixa, moje łapy raz po raz nikły zmieniając się w czarne staruszki ulatniające się w nicości. Wrażenie jakby jedyne co wemnie było materialne to eee... Wisiorek?
- Uczony, uczonym mistrzu, masz tam papiery dla tatuśka - Oznajmił wilk przelatując obok mnie, sterta kartek które rozsiane przezemnie lerzała na podłodze czekała na wypełnienie.
- Po co mu to ? Dane członków watachy? Seriooo? - Skrzywiłem się, naprawdę nie jestem od prac papierkowych w odoatku czym mam pisać zębami ?
- Wiesz to tak na wszelki wypadek gdyby mieli umrzeć... - Zająkneła się lara wilka po czym leniwie opadła na moje posłanie. - Albo by sam mał moźliwość ich uśmiercić.
Pozbierałem kartki z podłogi i zdarłem je ceremonialne co by Hades nie przeoczył jak bardzo obchodzą mnie jego plany.
Wyszedłem wreszcie z jaskini odetchnąć świerzym powietrzem, gdy nagle na niebie zgromadziły się carne chmury. Przewrażliwiony na ten widok najerzyłem się kryjąc się w cieniu i sycząc, a inne zwierzęta leśne patrzyły się na mnie jak na opętanego... W sumie to poniekąd można tak powiedzieć.
Z lasu dobiegł mnie warkot, poczułem zgniliznę i jakby powiew świeżego wilgotnego powietrza. Podbiegłem w te stronę, ale gdy zobaczyłem co tam się dzieje a przedewszystkim kto tam jest ani myślałem o wyjściu za krzaków, coś mnie oślepiało.
Poczułem się jak po tysiąc letnim przesiadywaniu w zbitej trumnie, choć to niemożliwe, ale jednak. Córka Zeusa, po prawdzie wiedzałem, że prędzej czy później i ten staruszek pośle tu swoje dziecko i mogłem się lepiej przygotować.
Zanurkowałem pod krzakami i przyglądałem się biegu wydażeń, wkrótce potem nadbiegli Tawl i Moonli, ja jednak nie ruszałem się nawet o milimetr w stronę córki Zeusa.

(CD opwiadania Hazel) Kiedyś chciałam ją zagryść teraz jesteśmy przyjaciółmi



-Przestańcie!-zawołał Tawl.
-No daj spokój-powiedziałam i utworzyłam wielką chmurę burzową nad głową córki Posejdona
-Może zamiast tego się przedstawicie?-spytał (oczywiście) Tawl.
-No dobra ale to dla ciebie-powiedziała córka Posejdona
-Ja Hazel córeczka mojego tatusia Hadesa - powiedziała Hazel
-Ja Moonlighht córka mego ojczula Posejdona- powiedziała Moonli
-Ale wy dziwnie mówicie -powiedziałam - Ja jestem Thalia córka Zeusa największego wśród Bogów.
-Ta jasne- powiedziała Moonli. Wtedy, powiem wam szczerze, nadal była nad jej głową chmura burzowa i poraziłam ją prądem.
-aaa-zawołała Moonli.(Bo chyba dobrze wiecie, że woda przewodzi prąd)
-Właśnie mój ojciec zdenerwował się na twojego-powiedziałam -Wiesz co Hazel powiem Ci jedno
- Co?
- No to choć tu.
Wyszeptałam jej coś na ucho
-Wiesz co tak naprawdę twój ojciec i mój się bardzo lubią tak przynajmniej powiedzial mi tata.
-A czy wiesz co?
-No co?
-Nawet Cię bardzo polubiłam
-Ja Ciebię też, ale nie obiecuję, że się bardzo zaprzyjaźnimy.
-Idziemy razem do nory?
-Ok chyba będziemy przyjaciółkami na zawsze.
-Oczywiście! -powiedziałam szczęśliwie
Poszłyśmy do mojej nory okazało się, że mamy bardzo bardzo dużo wspólnego.
- No to pa- powiedzial mój przyjaciel.
-Pa - odpowiedziałam
Wieczorem ujrzałam twarz Zeusa na niebie ale nie gniewną tylko szczęśliwą (tak mi przynajmniej wyglądało LOL)
Po 2 minutach twarz zniknęła a na ziemi pojawił się koszyk.
W koszyku była kartka:
,,Przepraszam, że tak żadko Cię odwiedzałem
tylko dopiero po 1roku i 7 miesiącach
Kocham Cię Talio
Zeus prawowity Władca na Olimpie"
-Czyli to dzięki niemu zaprzyjaźniłam się z Hazel bo z Moonli to nie za bardzo.
No nic wróćmy do koszyka w koszyku:
-ambrozja bardzo dużo bo tatuś mnie kocha
-nektar też nie mało
-szynki mnóstwo
-wędlineczki
-kiełbasy
-samo mięso prawie, że
-3 banany nie za bardzo za nimi przepadam ale cóż dieta, którą mi tata wyznaczył

-Thanks Dad- powiedziałam, wziełam koszyk i
poszłam spać


Niech nikt tego nie kończy




Od Moonli: (CD opowiadania wszystkich)

Tyle tego...

Yyy... Najpierw nazwano Mkrelom potem uznano z tchuża!!! Pięknie.
-Dzieci Hadesa jak zawsze złe na innych- Wymruczałam.
-Tak zato Posejdon zabił moją matke!.- Przyznam Markus był strasznie dosłowny.
-Mhm... A ty kiedykolwiek dotalłeś piorunem po tyłku? Albo bóg podziemia deptał ci po łapach kiedy wisiałeś na ścianie tartaru.- Byłam taka wściekła że z chęciom żuciłam bym się jemu do gardła.
-Hej w końcu nieodpowiadamy za czyny naszych boskich rodziców prawda Moonli.- Moje imie z trudem przez gardło...
-Tawl ma racje, Hazel moge z tobą porozmawiać?

*kilka dni potem*

Usłszałam donośny głos Tawla, dochodził z za wodospadu. Przeskoczyłam tam.
-Tawl co się dzieje? -zapytałam zaniepokojona.
- Kitana tam została uwięziona.-odpowiedział Tawl.
-Ja po nią pujde a ty biegnij po reszte.- Tawl tylko przytakną i znik za wodospadem. Po dość długich poszukiwaniach znalazłam szczeline przez którą się przecisnełam... Rozejrzałam się dokoła i przez przypadek nastąpiłam na jakiś przycisk... Nagle wszystko pojaśniało a głazy zamieniły się w wode... Stworzył się wir. Wpłynełam do niego i znalazłam się w jakimś kryształowym pomieszczeniu. Zaczełam węszyć aż spostrzegłam że pomieszczenie jest zalane wodą. Przy suficie była jedynie pusta przeztrzeń. Niedaleko znalazłam też kitane łapiącą powietrze którego prawie niebyło.
-Kitana! Musimy z tąt wypłynąć weź głęboki oddech i płyń. Nagle mnie olśniło... Stwożyłam dla Kitany bombel powietrza. Kitana odetchneła z ulgą. Woda sama mi pokazała gdzie jest ujście niestety prowadził do niego 3 metrowy wąziutki Tunel. Nie zmieścł się tam pęcharzyk powietrza. Kitjana pokiwała głową że da rade a ja jej uwierzyłam. Niestety na moje nieszczęście utknełam. Czułam jak Kitjana dusi się. Pomyślałam o wodzie, zebrałam całą moc aby wysadzić ten tunel, udało się Kitiana była nieprzytomna, wziełam ją na plecy. Spłyneliśmy w dół wodospadu. Dopłynełam z nią do brzegu. Była tam ładna gromadka. Potaszczyłam się do łap Hazel...
-Hazel, czy zostaniemy przyjaciułkami.- Oczy mieniły mi się teraz wszystkimi kolorami morza. Spojżałam na Talie od niedawna ją znałam ale styl podejścia na świat był prawie taki sam. Zemdlałam i potem była tylko ciemność.


Dokończcie?

A teraz info dla wszystkich... Musze nadrobić i dokończyć opki. Zaniedbałam obowiązki w wataszy i tym samym opki które kiedyś miałam dokończyć będą zatytółowane z pamiętnika Moonli a nie od Moonli.

Profil Mrocznego

 Profil Mrocznego
 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEglUB2aPKcNgqYYDvVur7pCidi02VvE2IfPWCxWChLeYmlfBGMylsykdo_X4VJy_XVwpB3PaktA2gGcPnxys31MPtOflEQZvmp9JoS-99P3gfPiWWmuF_JOqtEcnaKYQvXO6dn8r___5k1C/s1600/Black.png

imię:Mroczny
Przydomek: Ogień
Wiek: 3 lata
Płeć: basior
Boski przodek ojciec Ares
Żywioł:  ziemia i powietrze
Rodzina: Nie ma
Charakter: czasami miły, szuka sympatycznej wadery która będzie umiała latać jak on, zdarza się tak, że staję się bestią
Historia: nie chcę on niej mówić
Ranga: na razie pabito
Stanowisko: myśliwy
Specjalna umiejętność: potrafi zrobić samo zapłon
Właściciel: 2012sandra

poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Od Hazel

Poszłam spać.
*następnego ranka*
Gdy się obudziłam poczułam głód.Byłam bardzo chuda.
Może dla tego że przez 5 dni nie jadłam?!No i widzicie sama sobie odpowiedziałam.
Poszłam do lasu.
Przeszłam kawałek w głąb lasu i znalazłam...całe stado sarn i jeleni.I do tego takich...takich....TŁUŚCIUTKICH!
Podkradłam się i zaatakowałam.
Przyszło mi to prosto no wiecie jestem mordercom.
Gdy zjadłam jelenia poczułam napływ sił i mocy.
Poszłam dalej i prawie serce mi nie wyskoczyło z piersi...lol mrzecierz ja nie mam serca ale ;od razu poczułam zapach chumur i nieba.
Tylko jedno przyszło mi do głowy... .córka Zełusa.
Moje mięśnie przygotowały się do śmiertelnego ataku.
Mam to już wyćwiczone.
Była białą wilczycą ze skrzydłami.
Nie tylko mięśnie przygotowały się do ataku ale także ja....do wezwania zmarłych.
Wyszczeżyłam moje potężne kły ma się to i owo po tatusiku.
Ona też wyszczerzyła kły.
Przygotowała się do skoku gdy nagle...po mojej stronie niebo stało się czarne a po jej stronie siwieciło słońce.
-Siema córko...-powiedziałam zaczepnie i z złością.
-Jestem córkom Zełusa a ty?-powiedziała.
-Ja jestem Hazel córka pana podziemi i zmarłych Boga Hadesa.
Wyszczerzyła jeszcze bardziej kły zresztą ja też.
Nienawidzę Zełusa on pragnie śmierci mojej i mojego brata.
Zełus uważa się za naj warzniejszego!A guzik prawda!
Napiełam mięśnie gotowa do skoku ale pomiędzy nami staneli Tawl i Moonli córka Posejdona. Moonli gdy zobaczyła córke Zełusa także wyszczerzyła kły. na mnie nie bo ze mną się już oswoiła zresztą ja takżę.
Tawl stanoł między córkom Zełusa i pomiędzy mną i Moonli
Tawl?Talia?Moonli? dokończycie?no znaczy ktoś dokończy??

niedziela, 13 kwietnia 2014

Od Markusa: Zielsko




- Zrób to, zrób tamto...kurczę - Jęczałem biegnąc przez las, przemykając się po lesie jak cień, dosłownie i to nawet bardzo...
- Markus, padlinko ?! - Wżasnołem mi do ucha migoczącą koło mnie wilk, był cały czarny, a jego oczy były jaskrawo niebieskie. Felix bo tak się ten lar nazywał był częścią mojej duszy, dokładniej tej umarłej już w dniu narodzin. Małem w sobie dwie świadomości, a Felix był poprostu mną. - Zleconko? - Sypytał znów zaczepnie przelatując obok mnie.
- Ta, a brzmi ono " Zakradnij się do mojej teściowej "... - Felix zaczoł się śmiać, a ja wyszczeżyłem zęby i warknołem. - Spokojnie grabażu.
Ucichłem, stałem teraz w samym środku, sercu lasu. Dusze wirujące wokuł mnie jęczały niespokojnie, ciszę przerywał tylko mój oddech, nagle coś zaszeleściło, obruciłem się niespokojnie, ale tam nic nie było.
- Słyszysz co.... - Zielsko uchwyciło mnie za łapy i zaczęło targać po ziemi po czym poobijanego zawiesiło w powietrzu. Przedemną teraz wśród szumu liść pojawiła się brązowo siwa stara wilczyca. - Markusiu, po co tu przybywasz?
Zagrzmiała melodyjnym głosem który potoczył się echem po lesie, zupełnie jakby rośliny jej wturowały, co niejako mnie przerażało jakbym stał na jednej wielkiej żyjącej masie.
- A no babciu, tatuś, tatuś od co... - Jęknołem, głowa zaczęła mi pulsować od nadmiaru krwi w mózgu, jednak zielsko nie puszczało, a wręcz zaciskało się na mnie jeszcze bardziej, dusiło. - Och, no tak, doprawdy... Przecież wiesz co odpowiem... - Wilczyca zaczęła syczeć, jej oczy zabiegły krwią. Boczułem ból, jedno rzebro łamało się za drugim, niby nic takiego i tak już nie żyje ale zawsze... Wyplułem krew. - Dość ! Mamo dość! - Wżasneła druga wilczyca która wybiegła za krzaków. Była biała, a głowę zbobił jej wieniec narcyzów, storczyków i róż. Podbiegła do mnie, a ja upadłem na ziemie tracąc oddech.
- Stary nie odwalaj kity...- Jęknoł Felix który teraz dudnił mi w głowie.
- Łatwo powiedzieć... Trudniej zrobić
- Powiedz Hadesowi, że ugody nie biędziem - oznajmiła ukosem staruszka.
- Hah, więcej nie oczekiwałem... - Jęknołem i rozmyłem się w cień.

Od Kitant(Cd opo Tawla)

Spojrzałam na niego szerokimi oczami. Jak to: Znalazłaś świątynię Neptuna. Zamurowało mnie. Spojrzałam na ten znak trójzębu i jeszcze raz na Tawl'a. Podeszłam bliżej do znaku i potarłam go łapą. Tawl podszedł do mnie i spojrzał na znak, który zaczął świecić. Wtedy jaskinia zaczęła się trząść i między mną a basiorem powstała lawina skał. Nim się obejrzałam, basior był po drugiej stronie, niewidoczny.
Jaskinia cały czas się trzęsła i zaczęłam nerwowo obracać się wokół własnej osi. Wtedy przede mną pojawił się dziwny wodny wir i pociągnął mnie do środka...
Tawl, żyjesz tam?

sobota, 12 kwietnia 2014

Od Tawla (CD opowiadania Kitany)czyżby świątynia?


Dosłownie kilka chwil temu smacznie sobie spałem, a teraz latam po lesie jak głupi ,goniąc nie materialnego jelenia.
Obudziłem się w środku nocy, wstałem i chciałem już wracać do jaskini gdzie śpią pozostali,wtedy lar dźgnął mnie rogami w tyłek.Jego rogi były stanowczo za materialne jak na muj gust.Pobiegłem jednak za larem który chciał mi coś koniecznie pokazać.
wprowadził mnie w środek lasu i rozpłynął się w ciemności.
Rozejżałem się troche zdziwiony  i zobaczyłem Kitane.
Stała na polance oświetlonej światłem księrzyca.
-Co ty tu robisz?-spytała
-Stoje sobie-odpowiedziałem z uśmiechem-A co?
-Dobrze się składa muszę ci coś pokazać-odpowiedziała tajemniczo.
Uniosłem brwi, co takiego mogła mi pokazać porzeciesz zbadałem ten teren bardzo dokładnie.
Wyciągnęła łapę i połorzyła na trawie mały opalizujący niebieski kamyk.
-Skąd to masz?-spytałem szorstko
-Z jaskini , takiej za wodospadem...
Moje myśli gnały szybko jak stado koni wyścigowych.
Czyżby wilczyca znalazła jedną ze świontyń o których mówił lar wilka w dziewiątym kręgu?
-Zaprowadzisz mnie tam?
-tak jasne..
*kilkanaście munut póżniej*
Usłyszałem delikatny szum wodospadu.
-To tutaj -zawołała wilczyca i pobiegła w stronę wodospadu.
Pobiegłem za nią i zdąrzyłem zobaczyć jak znika pod wodą.
-To znaczy że też tam musze wskoczyć?
Kitana chyba mnie nie usłyszała
Skoczyłem do wody.
Okazała się bardzo mokra (cóż za zaskoczenie)ale na szczęście ciepła.
przepłynąłem pod wodospadem i wylazłem z wody w jakiejś jaskini.
Witana juz tam była i właśnie wytrzepywała wodę z futra.
Kilka kropelek spadło na ścianę i spływając odsłoniło kawałek czegoś niepieskiego i świecącego.
Wezwałem wiatr i z kierowałem go na ścianę przez chwilę pomieszczenie wypełnił pył .
Kiedy opadł odsłonił opalizujący zelony trójząb
-Kitana-wyszeptałem-chyba znalazłaś świątynie Neptuna....
Kitana?

piątek, 11 kwietnia 2014

GŁOSOWANIE

 Popracujmy nad naszą śpiącą wilczycą.
W komętarzu piszesz numer obrazka i się podpisujesz
można oddać tylko jeden głos
1http://asakura-twins-i-noa-sk.blog.onet.pl/wp-content/blogs.dir/779668/files/blog_wj_4929354_7628131_sz_tos.jpeg
2
http://funkyimg.com/u2/1649/002/467736the_boreal_king___winter_wolf_by_dloliver-d3ftog2.png
3.:Reya:. by Kezzai
4http://img2.cda.pl/PV9vdnJac257MF8kZj00KDk2Y3YwNDMtPDU4djM9OSQ0YjAjNTBiLW9jNTpqdWdDPDIzOjE3MzI8MjNLMTM1Kj80MCEyNGJxxxxPw==/0f84446cb0131158b38989b0755b1bc5.jpg
5http://i2.pinger.pl/pgr190/8161f3580023d8f54d7bd0cc/3305_bialy_wilk.jpg
6
7

8

9

czwartek, 10 kwietnia 2014

Od Marcusa: ( CD do opo Tawla ) Skamienielina ?



Tawl wyprowadził mnie na powierzchnie i nie odwracając się popędził przed siebie.
- Dasz rade nadążyć ?! Nasz cel to dziewiąty krąg ! - Krzyknął z oddali, a ja po prostu znów zmieniłem się w cień i rozpłynąłem się w powietrzu. Tak było mi po prostu łatwiej się poruszać, a przede wszystkim szybciej.
Przed oczami znów stanęły mi rozjaśniające głęboką ciemność wstęgi susz, powolne, niekiedy majestatyczne w swych ruchach, a przede mną najszybciej gnała jedna dusza, dusza Tawla.
Pełna życia jaśniejąca jak słońce, ale było w niej coś mrocznego, czego nie potrafiłem wyjaśnić...
- Może kiedyś mi powiesz. - Westchnąłem, a mój głos potoczył się echem po pustce, chwile pędziłem tak w zamyśleniu aż nagle coś mnie oślepiło.
- No i jesteśmy! - Oznajmił Tawl stojąc obok źródła rażącego światła, zmaterializowałem się przy nim, a moim oczom ukazała się śnieżnobiała wilczyca, choć troszkę już przyschła.
- Kto to ? Skamielina ? - Zapytałem niepewnie, a basior popatrzył na mnie jak na głupka.
- Nie to... to córka Nike – Patrzyłem tak na wilczyce zastanawiając się jak długo tu śpi, a przede wszystkim czy da się ją obudzić... otaczała ją dziwna aura, zupełnie jak błogosławieństwo...
Nagle odskoczyłem bo w moich uszach zaczęło szumieć, poczułem nagłe uderzenie serca, Tawl przyglądał mi się jak bym był wariatem czego akurat nie przeczę bo sam już nie wiedziałem.
- To może dziwne, ale ona chce nam coś powiedzieć Tawl i nie zamierza już długo czekać, więc szykuj już miejsce w watasze. - Oznajmiłem z powagą, teraz już w zupełność wiedziałem o co w tym wszystkim chodzi, a także wiedziałem, że coś się szykuje i nadejdzie niespodziewanie, a my musimy być przygotowani na to coś.
Pojawiło się przed nami wydmo wilka które powoli podeszło nam naprzeciw, skłonił się ku Tawlowi który tylko jak ogłupiały patrzył się larze prosto w oczy i przytaknął po czym wilcze widmo zniknęło i zostaliśmy sami.
- Rozpoczynamy budowę, musimy wzmocnić naszą watahę. - Oznajmił niespodziewanie, odwrócił się i odszedł...

Tawl ?

środa, 9 kwietnia 2014

Od Tawla(CD opo Markusa) Jaskinia

-Właśnie ja w tej sprawie-powiedział Markus
-Szybcy jesteście -stwierdziłem
Markus wyglądał na bardzo zadowolonego z siebie i podskakiwał radośnie jak mały szczeniaczek co było bardzo dziwne jak na kogoś o mentalności grabaża.
-No to prowadź -powiedziałem do zniecierpliwionego wilka
Markus zerwał się z miejsca i popędził przed siebie tak szybko ,że musiałem nieżle się namęczyć żeby go dogonić.
Doprowadził mnie do ciemnej dziury ziejącej w ziemi i wskoczył do niej.
Poczekałem na Moonlight która biegła za nami  a potem sam wskoczyłem do dziury.
Zapomniałem ugiąć nogi podczas lądowania i juz po chwili lerzałem skulony na ziemi sycząc z bulu.
-Co ci się znowu stało?-zapytał Basior
Wstałem i otrzepałem futro jakby nic się nie stało.
-Nic zupełnie nic-odpowiedziałem stanowczo
-Czekajcie na mnie- krzyknęła  biała wadera stojąca nad dziurą
Postaliśmy chwile czekając na wilczycę.
-Chodż sama sobie poradzi-powiedział Markus znudzonym tonem
Poszliśmy dalej omijając stalaktyty wyglądające  jak zęby jakiegoś wielkiego potwora.
Markus stanął przed ścianą na której były
malowidła naścienne ukazujące walki wilków z potworami, polowania i legion ustawiony w równe szeregi
a w samym środku tego wszystkiego stałą  biała wilczyca.
-To ona- szepnąłem cicho
-Jaka ona?- spytał zdziwiony basior
Muszę ci coś pokazać.....
Markus?wiesz co chcę ci pokazać co?

Od Tawla wyzwolenie

*przed założeniem watahy*
Nie oglądał się na pościg, patrzył tylko na wodę.
Usłyszał  coraz bliższe krzyki ścigających ,skoczył do rzeki swojej drogi do wolności.
Natychmiast ogarnął go wywołany zimnem szok.Woda była tylko kilka stopni czieplejsza od punktu zamarzania.Za kilka minut jego ciało zdrentwieje.Czuł, że futro przesyca mu wilgoć która dociera do skóry.
Prąd porwał go,uniósł jego ciało ku brzegowi.Woda z chlupotem załała mu oczy.
Postacie prześladowców migotały, otoczone zieloną zamazującą kształty mgełką.
Zimno było nie do znieśenia.Zamknął oczy
Przez powieki przesączało się światło o ciemno zielonej barwie mchu.
Wystawił głowę z wody i zaczerpnął powietrza  zanim prąd porwał go dalej.
Spływał coraz szybciej w dół.Z początku żwawo poruszał łapami próbując opierać się nurtowi , utrzymać na powieszchni sterować własnym ciałem.Było jednak zimno.Zamarzał.Zaczął drżeć.Instynktownie pragnął zwinąć się w kłembek, by ogrzać ciało.Zwalczył pragnienie szukania ciepła ,kopiąc nogami wodę.
Gdy miną zakręt zaczęło mu brakować powietrza udało mu się wynurzyć głowę i ząłpać oddech zanim nurt wciągną go pod powieszchnie.
Koniec był już blisko.Rozmaite wiry łączyły w potężny nurt wodospadu.
Ujzał przed sobą krawędź prubował oprzeć się wodzie ale nurt był zbyt śliny ,razem z wodą spłynął z wodospadu.
*kilka godzin póżniej*

Coś ostrego ukuło go w gardło.
-wstawaj
Po drugim ukuciu nastąpił kopniak.Potem na poliszku wylądowało mu coś ciepłego.
Otworzył oczy akurat na czas by zobaczyć jak Grift-brat zabitego  na arenie wilka- ociera ślinę z pyska.
-Wstawaj psie
Basior odsunął się troche od brzegu.
- To chyba będzie równa walka -stwierdził-ja jestem w żałobie a ty... jesteś trochę przemarżniety.
Ryknąłem i żuciłem się na wilka tocząc pianę z pyska.
Przywołałem lodowaty wiatr pierwszy raz od bardzo dawna , wrogi basior zachwiał się na nogach.
Niech poczuje to co ja-pomyślałem złośliwie.
Dookoła nas rozpętało się piekło...
CDN


Profil Travisa

Profil Travisa

 https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgsOAoxrkHez0ltrCSEJqZo1C035PGlRldxHvB-UcbPV59OQQP3k39CYifxNhXAb7QpjQPhWXUdtN4Uz2hjB2puy9DH3ScoXK_0H_WDbcXEAWQ2-KQGBUE8nDC5do74Q53lwWmOvQHTkdA/s400/Bloodspill_Side_view.jpg
Imię:Travis
Przydomek:brak
Wiek:3 lata
Płeć: basior
Boski przodek ojciec Ares-bóg wojen
Żywioł: ogień
Rodzina: nie ma jej
Charakter: Travis jest nieco wybuchowym wilkiem. Łatwo go rozzłościć, a to zawsze źle się kończy. Swoje problemy lubi rozwiązywać siłą. Nie przepada za zagadkami, woli proste wyjścia (takie jak przyłożenie osobie problemu w nos). Nie jest głupi, ale mądralą go nazwać nie można.
Historia: Wybuchwa
Ranga:Legionista
Stanowisko: Wojownik
Specjalna umiejętność: Podczas walki wpada w bojowy szał. Jest wtedy niepokonany, nie czuje bólu a jego oczy i znamiona lśnią
Właściciel: Princess Luna 366

Profil Thalii




Profil Thalii
https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjlZB0qkO4-ZPrxwKaJPDWX1eLtYEAWsm80NvgtK6Lnn5IWm9z8a1DBSxPTRgN5-Sc6C8gmdfv2TdQHSrtyaaVOda95l2JoUb7VaV-GNQcMZMhTQcWJ39VMLR_lxuunIk95hk9g3YehNLg/s1600/d+cxf.jpg  Imię:Thalia
Przydomek:grom
Wiek:3 lata
Płeć:wadera
Boski; przodek ojciec Zeus
Żywioł: powietrze
Rodzina:Nie ma
Charakter:miła, samotna, nieśmiała, wrażliwa, odważna, inteligentna, tajemnicza, wrażliwa, dotrzyma danego słowa, wierna w temacie przyjaciół jak i miłości.
Historia: nie chcę o niej mówić
Ranga:dowódca na razie pabito
Stanowisko: myśliwy
Specjalna umiejętność: gdy jest zła wzywanie burzy lub deszczy może też porazić prądem
Właściciel: koń13

Od Markusa: ( CD do opo Tawla ) Niczym cień

Tawl spojrzał na mnie wymownie, ale ja tylko pokręciłem głową...
- To nie ja tu jestem specjalistą od ziemi, Hazel ? Myślę że ty się w to lepiej wczujesz...- Wilczyca popatrzyła na mnie ze zdziwieniem, ale uśmiechnęła się i przytaknęła.
- Naprawdę nie rozumiem tych dzieci Hadesa. - Odparł tylko zdezorientowany Tawl, jednak przystał na moją propozycje, więc stanęło na tym, że razem z siostrą rozpoczęliśmy poszukiwania.
- Wiesz Markus twoje zdolności bardzo do ciebie pasują, jesteś sam w sobie jak cień. - Oznajmiła śmiało wilczyca lekko biegnąc przez las nad małym kanionem.
Przyznam, że sam nie wiedziałem co sądzić o jej wypowiedzi, ale raczej nie miałem zbytniego powodu do dumy.
Nagle pod łapami Hazel osunęła się ziemia, a ona spadła w ciemną czeluść, przerażony podbiegłem do dziury gotowy do skoku, ale Hazel jak by nigdy nic po prostu stała na kamiennym wzniesieniu, które sama stworzyła. - A nie mówiłam jestem twarda ! - Krzyknęła do mnie śmiejąc się i zeskoczyła na dno jaskini która było lekko oświetlona... Ja natomiast rozpuściłem się w powietrzu zsuwając się pod postacią cienia w głąb czeluść. - Hazel !? - Szukałem siostry latając między skałami i filarami, jaskinia była piękna, wręcz idealna do zamieszkania, myślę, że znaleźliśmy odpowiednie miejsce na tymczasowe zamieszkanie naszej watahy.
Hazel zastałem dopiero po kilku metrach, stała przy wielkim sklepieniu ozdobionym licznymi rysunkami wilków, podszedłem do wilczycy oczarowany całą sceną.
- Myślę, że nie na darmo akurat tu Tawl stworzył naszą watahę... - Wyszeptała Hazel, a wtedy zauważyłem, że ma racje malowidła naścienne przedstawiał walki wilków z potworami, a w samym środku tego wszystkiego stałą wspaniała biała wilczyca.
- Dziewiąty legion... - Szepnąłem przypominając sobie o pewnej sprawie sprzed lat o której opowiadały mi duchy dawnych herosów. - Zdaje się że należymy do nowego dziewiątego legionu.-
Zamyśliłem się, a Hazel popatrzyła się na mnie ze zdziwieniem.
- Wracamy do Tawla, trzeba mu to pokazać. - Zarządziłem i znikłem w cieniu niewiele myśląc.
Hazel pędziła za mną, ale zostawiłem ją w tyle, ja gnałem do przodu od cienia do cienia...
- Tawl ! - Nagle zmaterializowałem się przed wilkiem, a ten odskoczył jak oparzony.
- Eeee... stary wiem, że jesteś martwy i w ogóle, ale proszę nie przyprawiaj o zawał ! - Wrzasnął podminowany, ale zaraz się uspokoił. - No i jak tam poszukiwania?
- Właśnie ja w tej sprawie...

Tawl, Hazel ?

wtorek, 8 kwietnia 2014

Od Kitany(CD opowiadania Hazel)

Uśmiechnęłam się leciutko do wadery. Byłą naprawdę miła. Od razu ze mną porozmawiała i pociągnęła mnie do przodu "pochodu".
Dotarliśmy na polanę i tam się położyliśmy.
*Następnego dnia*
Wstałam jak zwykle o wschodzie słońca. Przeciągnęłam każdą łapę i poszłam troszkę się rozejrzeć. Zapamiętywałam każdy szczegół drogi by potem wrócić do reszty.
Tak dobiegłam do jakiejś rzeki i weszłam do niej. Od razu zrobiło mi się lepiej. Woda była chłodna i czysta. Zanurkowałam i dostrzegłam coś świecącego w dali. Płynęłam w tamtą stronę aż wypłynęłam na powierzchnię koło wodospadu. Zanurkowałam jeszcze raz i okazało się, że to świecące to wejście do jaskini za wodospadem. Wpłynęłam do takiej groty:
http://imagizer.imageshack.us/a/img62/7923/wd0c.jpg
Zaczerpnęłam powietrza i szepnęłam "wow". Rozejrzałam się. Pięknie! Naprawdę pięknie!
Nagle spostrzegłam świecące kamyki leżące na dnie:
http://gadzetomania.pl/images/2010/09/stepping-stone-light_1_RPtN1_692.jpg
Zanurkowałam znowu i złapałam jeden. Wynurzyłam się i obejrzałam go dokładnie. Był mały. Mieścił się w łapach. Postanowiłam pokazać go Tawl'owi. Może on wie coś na ich temat.
Wypłynęłam z groty tuż przy wodospadzie i zamarłam. Zrobiło się ciemno! Przecież jak tu przypłynęłam było rano! To dziwne, naprawdę dziwne.
Ruszyłam z brzegiem rzeki w stronę watahy. Dobiegłam tam jakieś 20 minut potem. Już, już byłam na tej polance gdy zza drzewa wybiegł niebieski, jakby "dymny" jeleń. Stanęłam na baczność i czekałam co zrobi. On tylko podszedł do mnie i patrzył co robię. Przez chwilę pomyślałam, że się do mnie uśmiechnął lecz zaraz zniknął w lesie. Odwróciłam się w stronę dźwięku który prawdopodobnie wystraszył zwierzę i zobaczyłam Tawl'a.
Tawl, co tu robisz?

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Od Tawla jak zostałem szaszłykiem(CD opo Markusa)

Jak przez mgłe słyszałem Markusa muwiącego coś o szaszłykach.
Rana mnie piekła jak wypalana ogniem brr wypalenie ogniem mimo woli sięgnołem łapą do pleców
w miejsce gdzie do niedawna miałem wypalony znak Valdis.
.......zagryzę to chyba najlepsze wyjście zwarzywszy na to ,że...-dotarł do mnie kawałek monologu Markusa
Zbyt dobrze wiedziałem co nastąpi dalej słyszałem go tyle razy,że znałem go na pamięć.
-.......jesteś zbyt słaby by mnie pokonać-wysyczał głos
Otworzyłem oczy i zapragnąłem natychmiast je zamknąć znów byłem na arenie a nademną stał Gambit.
Przeciwnik śmiał się z pogardą.
Rzuciłem się na niego ale odkryłem ,że gardło które ściskam nie nalerzy do Gambita tylko do...... Markusa
Oczy mu się zamgliły i powiedział coś w stylu ,,zostaw mnie szmato'' ale nie to było dziwne muwił nie swoim głosem.
Puściłem syna Hadesa który nieswoim głosem powiedział coś tam jeszcze coś o ferplay a potem zamilkł.
Zastanawiałem się czy nie zaatakować Markusa dla samej zasady ale jednak sobie odpuściłem.
Skrzywiłem się rana znów się otworzyła Markus mi ją opatrzył.
-A teraz może lepiej się nie ruszaj-powiedział basior kiedy skończył mnie bandażować.
Mimo jego zastrzerzeń wstałem pózniej zajmę się raną sam Markus bardziej nadawał się na grabarza niż lekarza ale zawsze.
-Teraz zbudujemy świątynie dla naszych bogów-obwieściłem
-A spać gdzie będziemy?-spytała Moonlight
-Na razie znajdżmy jakąś jaskinię a potem...może zbudujemy jakieś domy
-No to szukajmy-powiedziała Hazel
-Zdaje się że jest tu ktoś kto powinien być dobry w tych sprawach...-powiedziałem patrząc wymownie na Markusa
Markus?

Od Markusa: ( CD do opo Tawla ) Nieuległy

Wciąż przyćmiony, charczałem jak dziki zwierz, a wokół mnie działa się niezła sieczka którą zresztą niebyt rozumiałem przyćmiony szaleństwem...
- Tawl ! - Rozbudził mnie krzyk, ale poderwanie się na nogi sprawiało mi niejaki problem więc zataczając się podpełzłem do zakrwawionego ciała basiora, zlustrowałem tylko wielką dziurę w jego boku i zbadałem puls... - Brachu, nie udawaj szaszłyka bo cie zagryzę... zresztą to chyba by było najlepsze wyjście zważywszy na to, że chojraku nie masz medyka na stanie. - Wycharczałem, a dziewczyny tylko patrzyły się na mnie jak na wariata.
- Aaaa... racja pieczęci... tiaaa eeee to może trochę potrwać. - Nagle Tawl się podniósł i skierował pełen piany pysk w moją strunę rzucił się na mnie i zaczął dusić.
- Masz to zakleić kapłanie, w końcu też powinieneś znać się na ziółkach ! - Zaczęliśmy na siebie warczeć, ale mi to nie wychodziło zbyt bo Tawl powoli, ale boleśnie zgniatał mi struny głosowe.
Zaczęły znów wokół mnie szeptać głosy, a moje oczy zaszły czernią, z mojego gardła wydobył się twardy ton. - Zostaw mnie szmato ! - Zagrzmiał Hades który opętał moje ciało, Hazel skuliła się rozpoznając ojca, a ja poczułem jak uścisk stalowych łap obluzowuje się.
- Nie wasz się uszkodzić mojego kapłana i posłańca, szanuj go, a on uszanuje ciebie stając po twojej stronie. - Znów zachrypiałem, ale tym razem w oczach na nowo mi pojaśniało, a srebrny wisior znów ciążył na karku, ale tym razem jak by przybyło mu dwa razy tyle... Spojrzałem na Tawla oczekując nagłego ataku, ale ten ze skrzywieniem bólu uśmiechał się jakbym mu zaimponował.
Szybko opatrzyłem ranę basiora, a ona zaraz po chwili pomimo moich zastrzeżeń stanął na nogi i obwieścił wszystkim, że zaczynamy budowę świątyni trzech bogów Zeusa, Posejdona i Hadesa...
Tawl ?


Od Hazel (CD opowiadania Kitany)

Kitiana wyglądała na zakłopotaną i szła na samy końcu.
Zwolniłam i zrównałam się z niom.
-Co się dzieję?-zapytałam ją.
-Nic.-.odpowiedziała
-No ej przecież widzę-powiedzałam.
-Ach.....ja.... ja niepasuje tutaj nienadję się-powiedziała zmarnowana.
-Mnie nie obchodzi że tutaj TWOIM ZDANIEM NIE POSUJESZ bo pasujesz-dodawałam jej otuchy.
-Mówisz tak bo chcesz mnie pocieszyć-Odpowiedziała.
-Proszę... nie wyprowadzaj mnie zrównowagi!-powiedziałam uśmiechając się.
-Wiesz co?-zapytała się.
-No co?
-Jesteś pierwszą wilczycą której się otwieram i mówie o swojich uczuciach.-powiedziała do mnie.
-Ty także jesteś pierwsza.A co do Tawla nie zwracaj na niego uwagi on już taki jest-powiedziałam zerkając na Tawa.
-Dzięki dodałaś mi otuch.-odpowiedziała.
-Niema za co.A ja byś potrzebowała się komuś wygadać to ja jestem gdzieś w lesię tak jak by. A teraz choć do przodu nie zwracaj uwagi na innych.
Kitiana?Markus?Moonli ?Tawl?Ktoś dokończy?

niedziela, 6 kwietnia 2014

od Tawla o tym jak głupio jest umierać(CD opowiadania Markusa)

Cieszę się ,że jednak go nie zjadłem Markus przywoła widmowy legion a potem się przewrócił i zaczął śmiać się jak szaleniec.Krucej- okazywał wszelkie oznaki choroby psychicznej.
Chociaż znaliśmy się tak nie długo już wiedziałem ,że polubiłem tego syna Hadesa.
Minotaur wierzgał i rzyczał uczepiłem się jego ucha jednak natychmiast mnie z rzucił.
Uderzyłem o jakiś kamień  łamiąc sobie kilka żeber.
Bykołak zaszarżował na Markusa i jego siostre która usiłowała przywrucić brata do stanu używalności.
wstałem i skoczyłem między wilki a potwora.
Pochylił głowę a ja niewiele myśląc rzuciłem się na niego.
Tylko ja mogłem zrobić coś tak głupiego ,byk nadział mnie na swój róg i wyrzucił w powietrze tak więc zostałem potworzym szaszłykiem super.
Potem zrobił to samo z Hazel .
Markus nadal leżał pół przytomny na ziemi.
Wściekły natychmiast znalazłem się przed potworem.
Wezwałem wiatr zacząłem odpychać od siebie potwora.
Spojrzałem w jego przekrwione pałające żądzą mordu oczy.
-Nikt nie będzie bił moich przyjaciół
Zawarczałem dziko i w około rozpętała się burza.
Kawałki lodu raniły minotaura który przewrócił się podwpływem wiatru.
Skoczyłem mu do gardła ciesząc się unicestwieniem i chaosem.
Wiatr rozwiał pył pozostały po potworze ale burza nie ustawała z daleka dobiegły prawie nie słyszalne  glosy innych wilków.
Opadałem z sił krwawiąca rana w boku paliła mnie żywym ogniem ale rozpętany przeze mnie huragan nie mijał poczułem jak życie powoli wysoncza się ze mnie razem z krwią.
Zdążyłem tylko pomyśleć ,że taka śmierć jest wyjątkowo głupia..
Markus?Hazel? a może ty Moonli?
spoko nie umarłem..



Od Markusa: ( CDN do opo Hanzel ) Euforia



- Nic nam nie zrobi... - Nie byłem zbyt przekonany co do tych słów i uważniej obserwowałem każdy ruch smoczego widma. Mimo to ze spokojem zawturowałem mojej siostrze.
Wilki z obojętnieniem przeszły obok do następnego kręgu, ale ja wciąż stałem jak w transie i mroziłem lare spojrzeniem, ta nie odezwała się ani słowem tylko przytaknęła w moją stronę.
Ja poczułem nagle ucisk na gardle, coś mnie dusiło, ciągnęło jak na smyczy. Wisorek był napięty i niespokojnie brzęczał od nadmiaru mocy... Pieczęć się kruszyła, ale czemu ?
Nagle z wielkim brzdenkiem jedna z głów cerbera pękła, a wtedy usłyszałem dudnący głos widma smoka. - Markusie, obóz jest w niebezpieczeństwie. - Stanołem jak wryty, głuchy na nawoływanie Tawla i reszty. Po ziemi przetoczyły się szczeliny, liczne pęknięcia...Smok rozłożył skrzydła podlatując do mnie. - Uważaj ! - W jego postać jak tarcze udeżyła całym ciałem rogata poczwara którą tak dobrze znałem z opowieści ojca.
- Na Hadesa... - Jęknołem, przedemną stał wielki, dyszący i przepocony minotaur, potwór rozprostował się i ryknoł, a ja poczułem dusząco słodką woń przeterminowanego mięsa.
Podpiegł do mnie poirytowany Tawl, mieżąc się wzrokiem z goliatem.
- Wiesz ten smok to chyba strażnik pierwszego kręgu.. - Szepnołem do wilka który tylko przytaknoł, dobrze wiedziałem że moje odzywki są nie na miejscu.
- Ale ja chyba nie pachne tak jak on, co ? - Znów spytałem niepewnie, nierozumiejąc swojej własnej głupoty. - Jak cie to pocieszy to jesteś bardziej zgniły, a teraz chodź i walcz !!!
Ryknoł i razem rzuciliśmy się na minotaura, który z determinacją walił w tarcze lary.
- Ty bież nogi, a ja głowę ! - Zakomendował i już go nie było, zaczoł latać, skakać ogłuszając poczware, ja stałem i analizowałem sytuacje.
Nagle poczułem skręt w rzołądku, a wisior z cerberem zaiskrzył i pękł, z pod moich łap wyrusł widmowy legion który na jedno skinienie łapy natarł na potwora.
Ja natomiast wezwałem Felixa łącząc się z nim umysłem, a sam opadłem na ziemie lerząc bez ruchu, a przynajmniej moje wieżchnie ciało, ja natomiast teraz szybowałem jako dusza wymieżając minotaurowi ciosy jeden za drugim.
Po dłuższej chwili jednak znów omdlałem i wruciłem do ciała, ale tym razem zawładnołem duszą potwora, wydawałem mu rozkazy, a ten stan spokojne nazwałbym opentaniem.
Minotaur zaczoł wściekle i nieopamiętale wżeszczeć, a ja jak w euforii zaczołem się śmiać.
Moje ciało przetoczył zimny dreszł, zaczyłem się w cienistej aurze, gardło mnie piekło, ale wciąż charczałem bez opamiętania...
Tawl ? Hazel? Moonli?

sobota, 5 kwietnia 2014

Od Tawla gdy życie jest gorsze niż śmierć cz2


Uniosłem łapę do ostatecznego ciosu.
Na polanką wpadł zdyszany wilk.
-Tawl co ty robisz?- spytał basior z przerażeniem
Przeciągnąłem pazurami po grzbiecie jelenia rozkoszując się jego cierpieniem.
-Wymierzam sprawiedliwość-zaskoczył mnie zimny ton mojego głosu
-Ty to nazywasz sprawiedliwością?
-Tak Ace tylko śmierć jest sprawiedliwa
Basior Ace zawarczał i naprężył mięśnie do skoku.
Zaryczałem i uwolniłem wiatr skrzydlaty wilk zachwiał się wiatr stał się zimniejszy.
Skoczyłem na Ace'a mimo dzielącej nas odległości dotarłem do niego tak szybko
,że zanim się spostrzegł leżał na boku z głęboką raną żebrach.
Trzymałem wijącego się wilka jego oddech zamarzał i spadał w postach malutkich lodowych igiełek.
Wyszczerzyłem zęby w drapieżnym uśmiechu.
Basior wyrwał mi się i przejechał mi pazurami po pysku.
Prawie nie poczułem bólu kilka fragmętów lodu zawirowało dookoła raniąc nas.
Czułem się nie pokonany mój wiatr przewracał pobliskie drzewa na wszystkim powstała gruba warstwo lodu.
-Jakieś ostatnie słowo?- spytałem szyderczo
Nic nie odpowiedział uniosłem łeb i zawyłem.
Spojżałem na wilka i zobaczyłem w jego oczach coś czego się nie spodziewałem.........strach.
Ace się mnie bał.
-Obyś żył wiecznie synu Akwiliona-wysyczał przez ściśnięte gardło, nie było to pozdrowienie raczej przekleństwo.
Żyć wiecznie i pamiętać o ty co się zrobiło.
Zauważyłem lodowato niebieską poświatę dookoła mnie błogosławieństwo Akwiliona.
On mnie błogosławił robiłem to czego ON chciał mój gniew był jego narzędziem.
Stałem się taki jak on okrutny i zimny.
Wszystko się uspokoiło i zobaczyłem ogrom zniszczenia
odstąpiłem od Aca który leżał na ziemi oddychając płytko i nie równo.
Jego futro pokrywał lód.
-Co ja zrobiłem-wyszeptałem niemal bezgłośnie
Spojrzałem na dwa jelenie zamarznięte i martwe jednak przytulone do siebie .
Podszedłem do nich ich nie widzące oczy były wpatrzone w dal.
Z moich oczu spłynęły dwie gorące łzy.
-przepraszam.........

piątek, 4 kwietnia 2014

od Kitany: Jak dołaczyłam?

"Czy długo jeszcze będę uciekać przed uczuciami, przed wspomnieniami, przed ranami z przeszłości? Jeżeli się nie pozbieram to będzie tak do końca życia." Moje rozmyślenia przerwała burza. Zaczęło padać i grzmieć. Wiał silny wiatr. Zaczęły mi łzawić oczy. Jak przez mgłę zobaczyłam delikatny zarys wodospadu. Trafiłam do niego bardziej dzięki temu temu, że głośno szumiał niż dlatego, że go widziałam. Siadłam koło skalnej półki i otrzepałam futro. Ułożyłam się wygodnie w małej szczelinie i zasnęłam lekkim snem.
~O świcie następnego dnia~
Otworzyłam oczy. Przeciągnęłam po kolei każda łapę i szeroko ziewnęłam. Miałam zamiar tu zamieszkać. Cisza, spokój przerywane tylko szumem wodospadu i wiatru. Napiłam się wody i postanowiłam się przejść i zobaczyć czy w okolicy są jakieś tereny łowieckie. Biegłam truchtem i zobaczyłam duże stadko saren. Przyczaiłam się w trawie i wyskoczyłam na najbliżej stojącą sarnę. Trafiłam w kark od razu go łamiąc. Zwierze padło martwe a ja miałam śniadanie.
Po udanym i sytym śniadanku postanowiłam wrócić do wodospadu. Tak też zrobiłam tyle, że nie wszystko poszło po mojej myśli. Nad wodospadem zobaczyłam kilka wilków. Przyczaiłam się w krzakach i czekałam co będą robić jednak nie do końca mi to wyszło bo jeden taki szary wilk mnie zobaczył. Od razu zawiadomił resztę a ja nie chciałam wyjść na jakiegoś szpiega czy coś więc wyszłam z podniesioną głową.
-Kim jesteś?-rzucił ostro ten szary.
-Jestem Kitana i tu mieszkam.-odrzekłam krótko.
-Hm, to ciekawe bo znajdujesz się na terenach Watahy Dziewięciu Kręgów i nie należysz do nas.
-Cóż, nie było tabliczki z napisem "Tereny WDK" więc skąd mogłam wiedzieć?-rzuciłam.
-Ale już wiesz i wynoś się.-powiedział wilk. Stwierdziłam, że nic tu po mnie i już, już się obracałam by odejść gdy usłyszałam głos:
-Tawl, czekaj. Może ona chce dołączyć?-powiedziała czarna wadera i podeszła do mnie z uśmiechem na pysku.-To co, dołączysz?-zwróciła się do mnie.
-Jeśli to nie kłopot...-spojrzałam na Tawl'a. Wilk już chciał coś powiedzieć ale przeszkodziła mu ta wadera.
-Oczywiście, że nie! Prawda Tawl?-zapytała szarego. Ten tylko machnął łapą dając znak żeby robiła co chce.- Jestem Hazel- przedstawiła się.
-Kitana. Możesz mi mówić Laana.-odpowiedziałam krótko z leciuteńkim uśmiechem i poszłam do "swojej" szczeliny w której spędziłam poprzednią noc. Zostałam w szczelinie do czasu kiedy Tawl orzekł, że czas wracać do jaskiń bo jest już późno. Całą drogę szłam na końcu w samotności. Reszta wilków dziwnie na mnie patrzyła. Oni chyba też nie byli zadowoleni z mojego dołączenia.
Hazel a może ktoś jeszcze?

czwartek, 3 kwietnia 2014

prawa i obowiązki

Prawa i Obowiązki




Prawa
  1. Każdy obywatel ma prawo posądzić innego wilk (nawet starszego rangą) o czyny haniebne i sprzeczne z prawami watahy.
  2. Każdy wyższy rangą obywatel ma prawo ukarać niższego rangą o ile uzyska zgodę samego Avara.
  3. Wilczyca ma prawo posądzić męża o zdradę lub okrucieństewo.
  4. Wilk ma prawo posądzić żonę o zdradę lub okrucieństwo nad dziećmi.
  5. Partnerzy mają prawo zerwać swój związek bez rozprawy sądowej o ile nie posiadają jeszcze dzieci.
  6. Dzieci mają prawo posądzić rodziców o brak należnej opieki lub okrucieństwo.
  7. Avar ma prawo pozbawić kapłana jego rangi bądź obniżyć mu ją.
Obowiązki
  1. Wszystkie wilki mają obowiązek być aktywne w sprawach watahy.
  2. Avarzy mają obowiązek pomagania wilkom skrzywdzonym.
  3. Avar ma obowiązek wysłuchiwania próśb i skarg każdego obywatela i legionisty.
  4. Wilk posiadający partnerkę i szczenięta ma obowiązek być wiernym żonie i chronić rodzinę przed niebezpieczeństwem.

Od Hazel (CD opowiadanie Tawla) Ciężkie początki koleżenistwa z córkom Posejdona


-Ale nie zrobi nam krzywdy?zapytała biała wadera-Tak?
-Tego akurat nie jestem pewien...-kturyś odpowiedział.
-Nie zrobią nam krzywdy-powiedziałam obojętnie.
-Prawda.Nie zrobią nam krzywdy-potaknoł mój brat Markus.
-A wy SKĄD TO WIECIE ?!- Zapytała biała wandera.
-To proste... jesteśmy dziećmi Hadesa!-Powiedziałam jednocześnie z mojim bratem.
-A ty jak masz na imię?-zapytałam się córki Posejdona.
-Mam na imię Moonlight dla przyjaciuł Moonli.
Moonli? albo Tawl albo braciszek?



od Tawla(Jak muj obiad przyłączył się do watahy) CD historii Moonli Hazel i Markusa)


Powoli podkradałem się w kierunku mojego potencjalnego obiadu.
Jeszcze kilkanaście metrów dzieliło mnie od pożywienia nozdrza wypełnił mi zapach rozkładu i zgnilizny a przecierz wyraźnie widziałem ,że zwierzę za krzakami się porusza.
Dziecko Hadesa!-pomyślałem podpełzłem jeszcze kawałek , wygląda na to ,że obiad musi poczekać.
Wylazłem z krzaków spojrzałem na potomków Hadesa było ich dwoje , basior i wadera oboje czarni i zalatujący trupem.
Czarny wilk podszedł do mnie,przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem.
-Witajcie w mojej watasze, czujecie się jak u siebie w domu jestem Tawl a wy?
-Markus- odpowiedział basior
-Hazel-przedstawiła się jego przyrodnia siostra
W tej chwili z pomiędzy drzew wypadła biała skrzydlata wilczyca .
-Hej dzieci Hadesa-wysyczała przez zęby
Rodzeństwo odskoczyło od białej wadery obnażając żęby.
Hazel wyrażnie miała ochotę zaatakować drugą wilczycę.
-Spokojnie dziewczyny bez nerwów-zawołałem
Markus pomugł mi rozdzielić wadery.
-Chodźcie pokarzę wam kręgi -powiedziałem i pobiegłem na skraj lasu
Stanęliśmy turz obok pierwszego złotego kręgu nakreślonego na ziemi.
Wtedy z nikąd pojawił się mglisty niebieski smok.
-Co to jest!- wrzasnęła skrzydlata wadera
-To lar ,jeden z duchów broniących legionu-odpowiedziałem-dziwne tego nie widziałem nigdy wcześniej
-Ale nie zrobi nam krzywdy?zapytała biała wadera-Tak?
-Tego akurat nie jestem pewien...
Moonli?Markus?Hazel?Dokończycie?

Od Markusa: ( CD historii Moonli ) Córka Afrodyty


Od Markusa: ( CD historii Moonli ) Córka Afrodyty
Czas płynoł wolno, za wolno jakby stanoł na złość i nie chciał ruszyć z mniejsca, mały czarny szczeniak wałęsał się cicho po lesie.
Gonił ćmy znikając w cieniach drzew i turlikając się pod odstającymi korzeniami drzew.
- Markus ! - Nawoływała ścieżno biała wilczyca stojąca na małej polance wśród wrzosów, szczeniak zatrzymał się natychmiastowo i spojżaj na nią pytająco.
- Reen, tak proszę pani Reen ? - odparł nieśmiało młody wilk podchodząc do wilczycy którą znał od niedawna, ale zawdzięczał życie.
Reen była córką Afrodyty zajęła się mną gdy rodzina mnie pożuciła, upierała się, że jestem jej małym błogosławieństwem od bogów.
- Panno Reen, czemu właściwie mnie pani przgarneła ? - Zapytałem kiedyś wilczyce gdy śedzieliśmy i obserwowaliśmy księżyc... Wilczyca była zmieszana, ale w końcu się uśmiechnęła, czyli liżąc za uchem. - Ponieważ jesteś moim uprawnionym synkiem...

- Panno Reen - Wżeszczałem biegnąc ze łzami w oczach w duł urwiska nad oceanem, resztkami sił prubowałem pomuc wilczycy, ale stawiała opur.
Sztorm się wzmagał, a chuczenie wiatru nie ustawało, wyłem przez łzy rozpaczliwie łapiąc zimne łapy Reen. - Uciekaj, synku... Potomku Hadesa.... - Jękneła wilczyca wciąż zwisająca z urwiska, nagle skała została trafiona przez palący piorun i złamana zruneła, a Reen razem znią w niemym krzyku mnie odrzuciło na pień sosny przy skraju lasu, a jej cień skrył mnie...
Nie czułem bólu, zniknołem w cieniu, zatopiłem się w śnie, a teraz wylądowałem w hadesie.

Przeszedł mnie dreszcz gdy zobaczyłem w krzakach córkę Psejdona, której ojciec próbował razem ze swym bratem Zeusem mnie przed laty unicestwić, więc mimowolnie wyszczeżyłem kły. Wilczyca wydawała się niezbyt tym poruszona czy zdziwiona poprostu poszła w moje ślady krzyżując wzrok z Hazel.
Stanęły na przeciw siębie i napieły mięśnie gotowe do skoku, ale ja w ostatniej chwili razem z drugim basiorem Tawlem staneliśmy między nimi.
- Spokojnie dziewczyny bez nerwów... - Uspokoił je Tawl, a ja tylko przytaknołem wpatrując się w potomkinie Posejdona podejżliwie zachowując dystans.
- Witaj, jestem Markus, a to Hazel moja siostra... - Zaczołem cicho, gdy nagle wilczyca i przerwała. - Wiem kim jesteście i nie musicie się tłumaczyć czuć od was rozkład ciała na kilometr ! - Zaśmiała się w tryjumfie, a ja się skrzywiłem próbując to zignorować, w mojej głowie szalały złowrogie myśli, a Felix jeszcze bardziej je mnieszał.
- Echmmm...miło mi eeee... Makrelo ? - odciołem się, ale chyba to mni niezbyt wyszło bo zaczęła się tylko śmiać. - Jestem, Moonli i proszę daruj sobie te Makrele sucharku... - oznajmiła klepiąc mnie po ramieniu.

Moonli ?

środa, 2 kwietnia 2014

Herosi & potwory

Świat nie jest bezpieczny herosi.
Wszędzie można się natknąć na rozmaite kreatury złaknione mordu i krwi.
Tylko najodważniejsi z nas mają odwagę opuścić tereny watahy żeby zmierzyć się z potworem.
Oto nasi kochani milusi i zabójczy (nie)przyjciele:
Hydra-potwór z wieloma głowami po odcięciu jednej z nich wyrastają dwie następne zalecana jest jak najszybsza ucieczka,jeśli jednak musisz z nią walczyć wiedz ,że hydry są mało odporne na ogień.

 http://img1.wikia.nocookie.net/__cb20120225162245/mitologia/pl/images/9/96/Lamia_by_viveer.jpgDrakina(lamia)-pół wąż pół ludzka kobieta biegle posługuję się nożem
                                                   pokonać ją można poprzez odcięcie głowy

Gorgona(meduza)-przeklęta przez Atene (nie chcecie wiedzieć za co) spojrzeniem zamienia herosów i śmiertelników w kamień

 Minotaur(bykołak)-syn Pazyfe i byka zesłanego przez posejdona
    uwielbia świerze mięso , nie wielu przeżyło spotkanie z tym potworem
Piekielny ogar-podobny z wyglądu do nas ,nie jest jedna za inteligentny rzuca się na swoją ofiarę bez namysłu i zabija ją niemal natchymiast(co swoją drogą nie jest takie złe)

Teraz możesz ruszyć na wyprawę Półbogu
Wróć z honorem w łapach lub nie wracaj wcale.

Kto ma pomysły na nowe potwory?

Lary legionu - bóstwa domowe
Jest ich dziewięciu i przybierają formy mglistych  niebieskawych zwierząt,prawdopodobnie
 są członkami dawnej watahy ale nie chcą lub nie potrafią nic powiedzieć.
Wiemy tylko ,że zostali zesłani do naszego świata żeby naprawić swoje błędy.
Oto oni ;

Kosiarz -dowódca larów,w przeszłości syn boga honoru tylko on się do nas odezwał.

Nie wiadomo jak mu na imię pojawia się tylko w nocy prawdopodobnie był synem Diany.
specjalizuje się w dobijaniu Tawl'a
 
 ostrzega legion przed zagrożeniem niestety jego imię jest nieznane

Najgroźniejszy  ze wszystkich  w razie ataku pomorze nam walczyć, niestety czasami po prostu rzuca się na nowych członków
Smok cały czas pilnuje śpiącej wilczycy w dziewiątym kręgu.







 

Najbardziej towarzyski z naszych larów ochrania Awarów aż do ich śmierci lub rezygnacji w razie potrzeby zmienia rozmiar.

O tych duchach nic nie wiemy:

 

 





Każdy poległy wilk z watahy może zostać larem duchem legionu ,wtedy nadal będzie mógł pisać opowiadania i być aktywnym w sprawach watahy.
Za wyjątkową aktywność jako lar wilk otrzyma możliwość odrodzenia się.